Prezydent USA Barack Obama spotkał się z grupą amerykańskiej młodzieży. Nowoczesna głowa państwa, to i nowoczesne rady: - Uważajcie co piszecie na Facebooku. W dobie YouTube'a, cokolwiek zrobicie, może być wykorzystane przeciwko wam w innym czasie. Szczególnie przez pracodawców - przestrzegł Obama.
Poradził również młodzieży, by ta nie udostępniała w internecie zbyt wielu danych o sobie. Żeby "nie zamieszczała w internecie bzdur", chociażby z tego powodu, że... potem całą ich internetową aktywność mogą prześledzić przyszli pracodawcy. - Co zrobicie teraz, wróci do was później - zwracał się do 14-15-latków.
Nie tylko dla znajomych
- Kiedy jest się młodym, robi się wiele głupot. Słyszałem bardzo dużo historii, o tym, jak młodzi ludzie wpisywali na Facebooku jakieś głupoty, a potem, kiedy szukali pracy, o ich wyczynach dowiadywali się ewentualnie szefowie i nie chcieli dać im zatrudnienia - stwierdził, nie bez podstaw.
Jeden z portali internetowych careerbuilder.com przeprowadził badania, z których wynika, że aż 45 procent zatrudniających oprócz standardowego cv, przegląda również wpisy potencjalnych pracowników w portalach społecznościowych. Niemal wszyscy przyznali, że Facebook, który ma już 250 milionów użytkowników na całym świecie, jest ich głównym narzędziem przy wyborze pracowników. Aż 35 procent z nich przyznało, że profil na Facebooku zaważył na ich decyzji o nieprzyjmowaniu.
Internet prawdę ci powie
Pracodawcy podają, że głównie odstręczały ich niepoprawne zdjęcia z imprez, otwartość w piciu alkoholu i zażywaniu narkotyków, czy złe wypowiedzi na temat poprzednich pracodawców, współpracowników czy klientów.
Sam Barack Obama mimo zagrożeń, nie unika Facebooka. Biały Dom często go używa wraz z Twitterem do komunikowania się z mediami i resztą społeczeństwa. Spotkanie z młodzieżą wezbrało także w Obamie szczerość. - Wiele razy popełniałem głupie błędy, zwłaszcza w latach szkolnych - przyznał przypominając, że zażywał także narkotyki.
Źródło: Reuters, tvn24.pl