Prezydent USA Barack Obama zarzucił w czwartek Rosji, że ta nie przestrzega porozumienia zawartego w ubiegłym tygodniu w Genewie w celu rozładowania kryzysu na Ukrainie. Przebywający z wizytą w Japonii szef państwa zagroził Moskwie dalszymi sankcjami.
- Była taka nadzieja, że Rosja obierze właściwą drogę po spotkaniach w Genewie. Tymczasem widzimy, że nie wypełnia ona ustalonych tam zasad - powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych, komentując sytuację na Ukrainie.
"Będą konsekwencje i nowe sankcje"
Jak wyjaśnił dalej, "mający złe zamiary uzbrojeni mężczyźni nadal przejmują budynki na wschodzie Ukrainy, nękają ludzi, którzy się z nimi nie zgadzają i destabilizują sytuację w regionie".
Według Obamy Rosja nie podejmuje żadnych działań w celu powstrzymania tych prorosyjskich separatystów. - Nie widzimy, aby Rosja interweniowała, by ich zniechęcić - podkreślił. Dodał, że jeśli Moskwa nie zmieni postępowania, "będą konsekwencje i nowe sankcje". Przypomniał, że te już wprowadzone mają wpływ na rosyjską gospodarkę.
- Rząd ukraiński podejmuje konkretne kroki, wprowadza prawo amnestii i oferuje szeroki wachlarz reform w poszanowaniu konstytucji, co jest zgodne z logiką rozmów w Genewie - dodał Obama. Powtórzył, że "nie ma militarnego rozwiązania problemu na Ukrainie".
Rosja grozi wojną jak w Gruzji
W środę amerykański ambasador przy OBWE, Daniel Baer wyraził się o działaniach Rosji w podobnym tonie i dodał, że "władze w Waszyngtonie już niedługo będą czekały na wdrożenie postanowień z Genewy". Na pytanie dziennikarzy, jak długo USA zamierzają czekać, dyplomata odmówił podania konkretnego terminu, dodał jednak, że jest to "kwestia dni".
Genewskie porozumienie między Ukrainą, Rosją, USA i UE podpisane w ub. tygodniu przewiduje m.in. rozbrojenie nielegalnych grup zbrojnych na Ukrainie pod nadzorem Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). Wszystkie strony uczestniczące w rozmowach zobowiązały się też do powstrzymania się od przemocy i prowokacyjnych działań.
Jednak od podpisania układu Ukraina i Rosja oskarżają się wzajemnie o niestosowanie się do jego postanowień.
Kijów zarzuca Moskwie i dostarcza kolejne dowody na to, że ta wspiera prorosyjskich separatystów na wschodniej Ukrainie, aby doprowadzić do zbrojnej interwencji. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow twierdzi z kolei, że sytuacją na Ukrainie kierują potajemnie USA.
W środę zagroził też działaniami zbrojnymi, takimi jak w Gruzji w 2008 roku, jeśli na Ukrainie będą zagrożone interesy rosyjskie lub ludność rosyjska. Rosja doprowadziła w Gruzji do oderwania się separatystycznych republik, Osetii Południowej i Abchazji, a następnie uznała ich niepodległość.
Departament stanu USA nazwał tymczasem w środę oskarżenia płynące pod adresem Waszyngtonu z ust Ławrowa mianem "niedorzecznych".
Autor: adso/ ola,tr / Źródło: PAP, Reuters