Prokremlowska propaganda na Zachodzie ma się dobrze - ocenia niezależny rosyjskojęzyczny portal Nowaja Gazieta.Jewropa, który opublikował w poniedziałek analizę działalności prokremlowskich kanałów w serwisie Telegram. Zastąpiły one zablokowane przez europejskie państwa oficjalne media rosyjskie.
"Liczba odsłon propagandy rosyjskiej w zagranicznym segmencie serwisu Telegram wzrosła od początku wojny dwukrotnie. Istnieje teraz w nim co najmniej 771 prokremlowskich kanałów. Publikują one treści w 30 językach - od portugalskiego po ormiański. Liczba odbiorców, nie biorąc pod uwagę ich możliwego przenikania się, to 15,7 mln użytkowników. Codziennie posty przeglądane są przeciętnie 100 mln razy" - informuje Nowaja Gazieta.Jewropa.
Zaznacza, że zaktywizowały się oficjalne kanały mediów finansowanych przez Kreml, czyli telewizji RT (dawniej Russia Today) i radia Sputnik. Omijają one blokady nałożone w krajach europejskich. Od czasu inwazji rosyjskiej na Ukrainę liczba odsłon tych kanałów wzrosła półtorakrotnie. Zabiegają one o zagranicznych odbiorców, podobnie jak prokremlowscy tzw. blogerzy wojenni i politycy. Na przykład państwowa agencja TASS w 2023 roku utworzyła kanały w Telegramie w językach francuskim i hiszpańskim, a kanał Rybar, prowadzony przez "blogera wojennego", ma teraz wersję anglojęzyczną.
Aktywnie powielają propagandę rosyjską
Połowę z tych prawie 800 kanałów na Telegramie stanowią kanały obcojęzyczne, aktywnie powielające propagandę rosyjską. Wśród nich portal Nowaja Gazieta.Jewropa wymienia np. anglojęzyczny kanał Intel Slava Z, który śledzi 500 tysięcy internautów, niemiecki Ubersicht Ukraine i węgierski Oroszok Az Igazsag Oldalan.
Dalsze 100 kanałów to kanały blogerów z różnych krajów. Np. kanał The Irishman in Russia, który prowadzi irlandzki dziennikarz Chay Bowes, by "pokazać rodakom prawdziwą Rosję". Z kolei hiszpańska blogerka Irina prowadzi swój kanał, by "podzielić się rosyjską wizją operacji specjalnej w Ukrainie". W ten sposób cudzoziemscy blogerzy z różnych krajów przyczyniają się do rozpowszechniania propagandy Kremla.
Powielają ją również kanały skrajnie prawicowe, rozpowszechniające teorie spiskowe, na przykład związane z pandemią COVID-19. Ich liczba jest szacowana na ponad 120. To na przykład amerykański Midnight Ruder Channel związany ze zwolennikami skrajnego ruchu QAnon czy kanał francuskiego blogera Silvano Trotty. Wiele z tych kanałów zajmuje aktywne stanowisko prowojenne, działały one jeszcze przed wojną, a po inwazji rosyjskiej na Ukrainę poparły Moskwę.
Na południu Europy
Najaktywniej prorosyjskie kanały działają na południu Europy. W ciągu dwóch lat wojny liczba odsłon kanałów prokremlowskich w języku hiszpańskim i portugalskim wzrosła siedmiokrotnie, a włoskim - dwukrotnie. Najbardziej popularne to kanał RT czy kanał, który prowadzi włoski fotoreporter działający w Donbasie, Giorgio Bianchi.
We Francji działa np. kanał International Reporters (śledzi go 50 tys. internautów), który publikuje materiały np. o "skazanych na klęskę" igrzyskach olimpijskich w Paryżu czy o sukcesach gospodarczych Rosji. To również francuskojęzyczny blog dyplomatki Jekatieriny Kopyłowej, a także prowojenny kanał o nazwie Chroniques des conflits mondiaux (Kroniki konfliktów światowych).
Jednak najliczniejsze w UE są kanały i blogi prorosyjskie w Niemczech - jest ich 125, według szacunków niezależnego portalu Nowaja Gazieta.Jewropa. Większość z nich należy do wspomnianego nurtu mediów szerzących teorie spiskowe.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock