W regionie Canterbury w Nowej Zelandii myśliwi co roku uczestniczą we współzawodnictwie w polowaniu na dzikie zwierzęta. Organizatorzy chcieli, by w tym roku wzięły w nim udział również dzieci w wieku do 14 lat. Po protestach aktywistów wycofali się jednak ze swoich planów.
Konkurs The North Canterbury Hunting Competition organizowany jest od wielu lat, jednak do tej pory uczestniczyć w nim mogli wyłącznie dorośli oraz starsi nastolatkowie. W sobotę 14 kwietnia organizatorzy ogłosili utworzenie nowej kategorii, w której rywalizować miały dzieci w wieku 14 lat i młodsze. Zasady były proste: to dziecko, które od połowy kwietnia do końca czerwca zabije najwięcej dzikich kotów, miało wygrać 250 dolarów nowozelandzkich (ok. 155 dolarów amerykańskich). Jak informuje BBC, w regulaminie konkursu zaznaczono, że zabicie zaczipowanego kota domowego będzie równoznaczne z dyskwalifikacją. Zachęcano za to do zabijania jak największej liczby dzikich kotów, które w Nowej Zelandii są uważane za szkodniki zagrażające bioróżnorodności kraju.
Informacja o zaangażowaniu dzieci w coroczne polowania szybko wzbudziła oburzenie organizacji zabiegających o przestrzeganie praw zwierząt. "Jest duża szansa, że w trakcie tego konkursu może zostać zabity kot domowy. W dodatku dzieci podczas tego rodzaju wydarzeń często strzelają z wiatrówek, których użycie zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia bólu i stresu u postrzelonego zwierzęcia, wydłuża też jego śmierć" - podkreślono w cytowanym przez "Guardiana" oświadczeniu organizacji The Canterbury SPCA. - Powinniśmy uczyć nasze tamakiri (dzieci - red.) empatii wobec zwierząt, a nie wręczać im narzędzia do zabijania ich - powiedział cytowany przez nowozelandzką agencję 1News rzecznik Safe, innej lokalnej grupy zajmującej się ochroną zwierząt.
Nowa Zelandia. Dzieci jednak nie zapolują na koty
Silna krytyka zmusiła organizatorów The North Canterbury Hunting Competition do wycofania się ze swoich planów. Już dwa dni po ich ogłoszeniu, we wtorek, poinformowali oni, że konkurs dla dzieci w wieku do 14 lat nie odbędzie się. W komunikacie zamieszczonym na Facebooku zaznaczyli, że do podjęcia takiej decyzji skłoniły ich m.in. "maile o podłej i niewłaściwej treści", jakie otrzymywali. "Jesteśmy rozczarowani i przepraszamy wszystkich, którzy byli podekscytowani możliwością wzięcia udziału w czymś, co ma chronić endemiczne ptaki i inne wrażliwe gatunki" - dodano w dalszej części wpisu. Pod nim pojawiło się ponad sto komentarzy, a wielu internautów broniło organizatorów. "Gdyby tylko ludzie wiedzieli, jakie szkody wyrządzają dzikie koty w okolicy…" - narzekał jeden z nich. Inni odgrażali się, że nadal będą strzelać do tych zwierząt, gdy tylko nadarzy się taka okazja.
Źródło: BBC, "The Guardian"
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock