Sprawca środowego ataku w Kongsbergu, 37-letni Duńczyk Espen Andersen Brathen, zabił pięć osób bronią białą, a także zranił trzy osoby, w tym policjanta po służbie, strzałą z łuku - podała norweska policja.
Jak poinformował na konferencji prasowej inspektor Per Thomas Omholt z norweskiej policji, "wszystko wskazuje na to, że ofiary zostały wybrane losowo".
- Atak rozpoczął się w sklepie spożywczym Coop, gdzie sprawca oddał pierwsze strzały z łuku w kierunku ludzi. Ranny został policjant po służbie. Następnie napastnik uciekł i kontynuował strzelanie na zewnątrz, a po pewnym czasie porzucił łuk. Przy ulicy Hyttegata (w Kongsbergu) sprawca zabił pięć osób bronią białą - w prywatnych mieszkaniach i w miejscach publicznych - ujawnił Omholt.
Dla dobra śledztwa policjant nie określił, jakiego rodzaju "nożowej broni" użył napastnik.
Przesłuchano 60 osób
Inspektor Omholt dodał, że akt oskarżenia podejrzanemu o zabicie pięciu osób oraz ranienie trzech zostanie rozszerzony o punkty dotyczące narażenia co najmniej kilkunastu innych ludzi. - Musimy zbadać, jaki potencjał miał łuk ze strzałą. Na jakie obrażenia narażone były potencjalne ofiary - podkreślił.
Do tej pory przesłuchano 60 osób.
Według policjanta "wzmacnia się hipoteza, że częścią motywu jest choroba psychiczna napastnika, a osłabia - że ważnym powodem ataku było przejście na islam".
- Powiedział to publicznie (że przeszedł na islam), ale nie zastosował tego w praktyce - poinformował Omholt.
Media: Espen Andersen Brathen był niestabilny psychicznie
Wcześniej norweskie media pisały, powołując się na opinie sąsiadów, że 37-letni Espen Andersen Brathen był niestabilny psychicznie. Rodzicom groził śmiercią, miał sądowy zakaz zbliżania się do nich.
Według norweskiej gazety "VG" mężczyzna w 2017 roku opublikował w internecie film, w którym określił siebie jako muzułmanina oraz "posłańca". - Przychodzę z ostrzeżeniem - mówił w nagraniu, zachęcając do przejścia na islam.
Napastnik był znany policji oraz służbom specjalnym.
W piątek sąd zdecydował o aresztowaniu podejrzanego na cztery tygodnie. Przebywa on obecnie pod opieką ochrony zdrowia. Ma przejść badanie psychiatryczne, w którym dwóch biegłych ma ocenić, czy był on poczytalny w chwili dokonania czynu. - Wciąż jest w stanie, który uniemożliwia dalsze przesłuchanie - dodał Omholt.
Źródło: PAP