W piątek, po 17 latach pobytu w więzieniu, Martin Tankleff dowiedział się, że jego wyrok został zmieniony i nie jest on już uznawany za winnego brutalnego morderstwa swoich rodziców. Decyzja sędziów motywowana była wyjściem na jaw nowych dowodów, które wskazywały innych podejrzanych, jako prawdziwych zabójców.
W 1990 roku, kiedy sąd orzekł winę Martina H. Tankleffa, był on jeszcze nastolatkiem. Wyrok w większości oparty był na niekompletnych zeznaniach, spisanych przez jednego z detektywów. Martin jednak nigdy ich nie potwierdził i nie podpisał.
Długa kampania, dążąca do uwolnienia chłopaka, wszczęta była przez wielu prawników i sędziów działających na rzecz niesprawiedliwie osądzonych. Równocześnie śledztwo prowadził prywatny detektyw, który cyklicznie dostarczał nowych dowodów, świadczących o niewinności Martina. W końcu się udało. Piątkowa decyzja gwarantuje Tankleffowi nowy proces. Powraca również pytanie, o sposób działania amerykańskiej policji w Suffolk County, gdzie toczyło się śledztwo.
Naciski prokuratorów W trakcie śledztwa, pod naciskiem śledczych, przedstawiających mu nieprawdziwe dowody winy, Tankleff się załamał - Czy to możliwe, że straciłem świadomość, albo stałem się chwilowo niepoczytalny i nie pamiętam tych wydarzeń? - pytał śledczych.
- Jest odrażające wątpić w czyjąś niewinność i karać go za zbrodnie, której on czy ona nie popełnili. Takiego zachowania nie powinien przewidywać nasz system sprawiedliwości i zasady fair play - napisał w swojej opinii jeden z sędziów.
Jednakże prokurator okręgu Suffolk County rozważa apelację - Respektuję decyzje sędziów, ale się z nią nie zgadzam - mówi Thomas J. Spota, prokurator okręgowy.
Martin dowiedział się o pomyślnej dla niego decyzji od swojego obrońcy Brucea A. Barketa, który przekazał mu ją telefonicznie. - Marti był bardzo, bardzo szczęśliwy. A jego pierwsze słowa to: Nareszcie sprawiedliwość zaczęła przechylać się na naszą stronę!
Media nagłaśniają sprawę - Przedstawiliśmy w Suffolk mnóstwo dowodów i możliwości przebiegu wydarzeń. Nic z tym nie zrobili. Część spraw ukrywali - mówił kuzyn Martina, jednocześnie przedstawiciel całej rodziny. Oskarżył też głównodowodzącego detektywa o składanie fałszywych zeznań i ukrywanie prawdy. Detektyw jednak wszystkiemu zaprzecza.
Sprawa nabrała tempa, gdy zaczęły nagłaśniać ją media i organizacje walczące z niesprawiedliwymi wyrokami sądów. Ostatnio pojawiły się zeznania świadków, którzy twierdz, że widzieli prawdziwych morderców. Coraz więcej dowodów świadczy na korzyść Tankleffa, który jest już niemal pewny swojej wygranej.
Źródło: New York Times
Źródło zdjęcia głównego: TVN24