Niemieccy komentatorzy przyjęli z mieszanymi uczuciami przemówienie kanclerz Angeli Merkel w Sydney zawierające zaskakująco ostrą krytykę polityki prezydenta Rosji Władimira Putina. Oprócz aprobaty pojawiły się głosy zarzucające jej zaognianie sytuacji.
Ostrzeżenie przed pożogą, choć spóźnione, było jak najbardziej słuszne - ocenił w poniedziałek wieczorem komentator niemieckiej telewizji publicznej ARD.
Jak zaznacza, każdy, kto miał oczy otwarte, mógł zauważyć, że Moskwa już od dawna nie tylko "wysuwa swoje macki w kierunku Mołdawii i Serbii, lecz także usiłuje rozszerzyć wpływy na Bułgarię, Czechy czy Węgry - w kierunku serca Unii Europejskiej". Bruksela i Berlin zbyt długo ignorowały ten problem - pisze.
Rosyjska hegemonia w Europie?
"Putinowi chodzi nie tylko o Ukrainę. Chodzi mu o kulturową hegemonię w całej Europie Środkowo-Wschodniej" - stwierdza komentator, dodając, że właśnie dlatego nie chce dopuścić, by prawosławna Serbia stała się członkiem UE. Dlatego też "wbija klin" między Europę Zachodnią a Wschodnią, wyszydzając liberalne europejskie wartości jako przejaw "bezowocnej tolerancji" Zachodu.
Zdaniem ARD na politykę Putina lekarstwem nie są ani sankcje, ani też wojskowe groźby, lecz jedynie "nowa polityka dla Europy". Mieszkańców tej części kontynentu nie pozyska się polityką, która prowadzi do ich eksploatacji jako taniej siły roboczej przez europejskie koncerny.
Ten, kto chce zapobiec powtórzeniu się sytuacji z Ukrainy, musi ludziom w Belgradzie, Sarajewie i Bukareszcie zaoferować coś więcej niż piękne słowa. "Musi stworzyć im perspektywy na przyszłość i przede wszystkim tej obietnicy dotrzymać" - podkreśla komentator ARD.
"Nie da się wyprowadzić w pole"
Zdaniem dziennika "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ostre przemówienie Merkel świadczy o tym, że nie pozwoli wyprowadzić się w pole przez putinowską propagandę. Trudno nie dostrzec podejmowanych przez Rosję prób uzyskania wpływu na Europę Środkową i Wschodnią. Nadal jednak niektórzy zachodni politycy nie chcą uwierzyć, że ich partner do modernizacji Rosji, czyli Putin, "poświęcił owoce polityki odprężenia i kooperacji na ołtarzu mocarstwowych fantazji" - czytamy w "FAZ".
"Zachowanie rosyjskiego prezydenta nie ma precedensu, jego taktyka i cele są mgliste. Jedno jest jednak pewne - Merkel ma go po dziurki w nosie" - pisze z kolei "Kieler Nachrichten". Zdaniem komentatora tego dziennika Merkel zapewne "przestała wierzyć, że za pomocą sankcji i negocjacji można skłonić Putina do współpracy".
"Putin przesadził"
"Relacje z Rosją muszą być bardzo złe, jeżeli Angela Merkel pozwala sobie na tak ostrą krytykę pod adresem Putina" - ocenia "Neue Osnabruecker Zeitung". "Putin przesadził. Ten prezydent prowadzi swój kraj nie ku nowej wielkości, lecz w kierunku politycznej i ekonomicznej izolacji".
Wśród niemieckich komentatorów nie brakuje też krytyków kanclerz zarzucających jej niepotrzebne zaostrzanie relacji z Rosją.
"Czy rządzące partie chadeckie CDU i CSU reprezentują jeszcze interesy niemieckiej gospodarki handlującej z Rosją?" - pyta dziennik biznesu "Handelsblatt". Merkel "nastawiła się na ciągły ostrzał" Putina; jej obóz polityczny "poszedł na konfrontację z Moskwą" - czytamy w tym piśmie.
Jak zauważa komentator, Merkel "nic sobie z tego nie robi, że wszyscy jej poprzednicy jednym głosem wzywają do powściągliwości wobec Rosji". Kanclerz "bez zastanowienia prowadzi walkę o wolność przeciwko Putinowi i jego reżimowi - stwierdza "Handelsblatt", ostrzegając, że jest to "igranie z ogniem".
"Nordwest-Zeitung" zauważa, że przemówienie Angeli Merkel było "w kategoriach ludzkich zrozumiałe, lecz politycznie niemądre". Jej uwagi, że Putin może sięgnąć po Mołdawię, Gruzję czy Serbię "stawiają go pod ścianą". Izolacja Rosji wzmacnia nastroje nacjonalistyczne i stwarza glebę dla sił bardziej radykalnych. "Mniejszym złem" byłoby wyciągnięcie ręki do Putina, aby umożliwić mu ponowne zbliżenie do Europy z zachowaniem twarzy.
Atakując publicznie Władimira Putina, kanclerz Merkel prowokuje go do kolejnych naruszeń reguł. A przecież Rosja jest pilnie potrzebna do rozwiązania wielu kryzysów na świecie - pisze "Nuernberger Nachrichten". Zachodowi potrzebna jest silna gospodarczo Rosja, nie tylko dlatego, że korzystają na tym niemieckie firmy. Rozpadająca się Rosja z wieloma fundamentalistyczno-nacjonalistycznymi przywódcami byłaby "koszmarem" powodującym, że zaczęlibyśmy tęsknić za Putinem.
Autor: asz / Źródło: PAP