Transportujący olej opałowy niemiecki tankowiec Annika stanął w płomieniach w piątek nad ranem na Morzu Bałtyckim, na północny wschód od Kuehlungsborn w północnych Niemczech. Ewakuowano wszystkich siedmiu członków załogi. Trwa gaszenie pożaru, do akcji użyto śmigłowców - poinformowały służby ratunkowe.
Według dziennika "Ostseezeitung" do eksplozji doszło w piątek krótko po godz. 9. Potem nad morzem w pobliżu Warnemuende (około 10 km na północ od Rostocku) unosiły się gęste chmury dymu.
Czarny dym wydobywający się ze statku był widoczny z niemieckiego wybrzeża Bałtyku.
- Wszystkich siedmiu członków załogi tankowca uratowała łódź ratunkowa krótko po godzinie 10 - powiedział rzecznik niemieckiej Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, cytowany przez dziennik "Bild".
Akcja gaśnicza
Płynący pod niemiecką banderą 73-metrowy tankowiec przewoził około 640 ton ropy. Statek jest obecnie zakotwiczony i podłączony do holownika - donosi Reuters.
Statek Annika znajduje się teraz na północny wschód od Kuehlungsborn na Morzu Bałtyckim. Rozpoczęto działania w celu ugaszenia pożaru, w akcję zaangażowano m.in. helikoptery.
Przyczyna zdarzenia nie jest na razie znana.
Ministerstwo środowiska kraju związkowego Meklemburgia-Pomorze Przednie ogłosiło, że pożar na statku nie spowodował na razie zanieczyszczenia wody.
Ekspertka Greenpeace ds. morza Daniela von Schaper ostrzegła w rozmowie z dziennikiem "Bild", że olej opałowy jest wysoce toksyczny. - Tankowiec płonie w pobliżu dwóch ekologicznie wrażliwych regionów: Kadetrinne i Parku Krajobrazowego Zalewu Zachodniopomorskiego. To wylęgarnia zagrożonych morświnów bałtyckich, dlatego tak istotne jest zapobiegnięcie wyciekom substancji toksycznych z uszkodzonego statku - powiedziała ekspertka.
Źródło: PAP, Reuters, Bild
Źródło zdjęcia głównego: Die Seenotretter - DGzRS