Rząd Niemiec będzie nadal, pomimo wydania przez Rosję zakazu wjazdu dla 89 polityków UE, zabiegał o utrzymanie dialogu z władzami w Moskwie - zapowiedział rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert, zastrzegając, że zakaz nie służy odprężeniu.
- Kontaktujemy się ze stroną rosyjską niemal codziennie w sprawach dotyczących konfliktu na Ukrainie - powiedział Seibert dziennikarzom w Berlinie. Rozmowy są kontynuowane, chociaż ujawniona obecnie lista "nie przyczynia się do odprężenia" sytuacji - dodał rzecznik kanclerz Angeli Merkel.
- Od początku kryzysu na Ukrainie zawsze zabiegaliśmy o dialog z Rosją; będziemy nadal to czynić - zapewnił. Seibert wyraził nadzieję, że przyszły doradca Merkel ds. międzynarodowych Uwe Corsepius, którego nazwisko figuruje na rosyjskiej "czarnej liście", będzie mógł bez przeszkód wykonywać swoją pracę. Corsepius jest obecnie sekretarzem generalnym Rady Europejskiej; od lipca ma pracować w urzędzie kanclerskim, gdzie będzie doradzał Merkel w sprawach międzynarodowych.
Niemcy na liście
Wśród 89 osób, które zostały według mediów objęte sankcjami, znajduje się ośmiu Niemców. Są wśród nich poseł CDU i przewodniczący niemiecko-ukraińskiej grupy parlamentarnej Karl-Georg Wellmann, wiceszef klubu parlamentarnego CDU/CSU Michael Fuchs oraz europosłanka Zielonych Rebecca Harms. Rzeczniczka niemieckiego MSZ zarzuciła władzom rosyjskim, że nie podały konkretnych powodów wydania zakazu wjazdu, co uniemożliwia objętym tymi retorsjami osobom odwołanie się od decyzji.
Moskwa rozczarowana
MSZ Federacji Rosyjskiej wyraziło w poniedziałek "głębokie rozczarowanie" z powodu opublikowania przez zachodnie media czarnej listy polityków z krajów UE objętych zakazem wjazdu do Rosji.
Wiceminister spraw zagranicznych Rosji Aleksiej Mieszkow oświadczył, że rosyjska czarna lista została opracowana w odpowiedzi na unijną listę sankcyjną. - Nasza lista jest bardzo wyważona. W wypadku każdej z kandydatur podjęta została decyzja z konkretnym uzasadnieniem, dlaczego dana osoba została na nią wpisana - zaznaczył.
"Oddają ciosy"
Pełnomocnik rządu Niemiec ds. kontaktów z Rosją Gernot Erler ostrzegł tymczasem przed dalszym pogorszeniem relacji UE z Rosją. Erler powiedział rozgłośni Deutschlandfunk, że Rosjanie postępują zgodnie z zasadą "jak ty mnie, tak ja tobie" i - abstrahując od przyczyn sankcji unijnych - "oddają ciosy". Polityk SPD zgodził się z sugestią, że lista jest próbą wbicia klina pomiędzy kraje Zachodu. Najwięcej osób objętych zakazem pochodzi z krajów bałtyckich i Polski, a Niemcy potraktowane zostały łagodniej. Erler ostrzegł, że ewentualny bojkot kontaktów z Rosją jako reakcja na rosyjską listę prowadziłby do pogorszenia relacji, co kolidowałoby z zabiegami o odprężenie. Zdaniem polityka SPD prezydentowi Putinowi nie zależy obecnie na dalszym pogorszeniu stosunków z Zachodem.
Szef MSZ Niemiec Frank Walter Steinmeier nazwał rosyjską listę "niezbyt rozsądnym" krokiem, który nie służy rozwiązaniu niebezpiecznego kryzysu w centrum Europy. Fińska telewizja publiczna YLE opublikowała w piątek jako pierwsza listę nazwisk osobistości z państw Unii Europejskiej objętych rosyjskimi sankcjami wizowymi. Widnieje na niej 89 osób z 17 spośród 28 krajów UE, w tym 18 Polaków.
Polacy też są
Na liście znaleźli się m.in.: były przewodniczący Parlamentu Europejskiego, a wcześniej premier Jerzy Buzek, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, była minister spraw zagranicznych Anna Fotyga, były wiceszef MSZ Paweł Kowal, europoseł Jacek Saryusz-Wolski, a także szefowie: Agencji Wywiadu generał Maciej Hunia, Biura Bezpieczeństwa Narodowego generał Stanisław Koziej i Służby Wywiadu Wojskowego generał Radosław Kujawa.
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock