"Nie chciałem się wysadzić". Co było na kartce zamachowca?


Oskarżony o przygotowanie zamachów w Paryżu i zatrzymany po strzelaninie w Brukseli 18 marca Salah Abdeslam zeznał w czwartek w sądzie, że "nie chciał się wysadzić" w stolicy Francji. Miał pas szahida, ale zrezygnował z ataku. Tymczasem tydzień po jego aresztowaniu wciąż nie wiadomo, co się stało z tajemniczą kartką, która w trakcie zatrzymania wysunęła się z jego nogawki.

Abdeslam uznawany od czasu rozpoczęcia śledztwa związanego z zamachami w stolicy Francji z 13 listopada ub. roku za dziewiątego, niedoszłego zamachowca, w końcu po pięciu miesiącach został schwytany w Brukseli.

Co z kartką?

W obławie policji został ranny w nogę. Funkcjonariusze oddziałów specjalnych, zaciągając go do samochodu, nie zauważyli wtedy, że z nogawki spodni wysunęła mu się kartka papieru. Zwrócił na to uwagę dopiero dzień później reporter agencji Reutera, który nagrał obławę i zatrzymanie. Media zaczęły spekulować, czy przypadkiem na kartce ukrytej najwyraźniej w spodniach, nie znajdowały się ważne informacje. Być może miałyby kluczowe znaczenie dla śledztwa - stwierdziło kilka belgijskich i brytyjskich dzienników, które zaczęły komentować sprawę.

Belgijska policja i prokuratura prowadząca śledztwo w zw. z zamachami w Brukseli z 22 marca nie udzieliła żadnego komentarza w tej sprawie. Tymczasem Salah Abdeslam został w czwartek przewieziony do sądu w stolicy Belgii i tam po raz kolejny od momentu zatrzymania przesłuchany.

Abdeslam zeznaje: winni wszyscy, tylko nie on

Według belgijskiej stacji BFM TV, Abdeslam powiedział sędziemu, który zdecydował o jego areszcie, że "nie chciał się wysadzić" w Paryżu. "Wypożyczał samochody i wynajmował hotele" dla zamachowców ze stolicy Francji, trzech z nich zawiózł też w okolice stadionu Stade de France w Saint-Denis pod Paryżem, ale sam postanowił uciec.

"Jednego z nich znałem. To Bilal Hafdi (zaatakował przed stadionem - red.). Dwóch innych Irakijczyków nie znałem. Miałem się wysadzić na stadionie, pójść tam po bilet, ale gdy zaparkowałem, zrezygnowałem i jeździłem (potem) bez celu" - miał powiedzieć w sądzie oskarżony o terroryzm, pytany o powiązania z samobójcami z Paryża.

Dodał, że to nie on był "mózgiem" tamtych zamachów, lecz Abdelhamid Abaaoud - Belg marokańskiego pochodzenia zabity kilka dni po tragedii w jednej z obław francuskiej policji. Abdeslam bronił się też w czasie przesłuchania, że Abaaouda widział "tylko raz w życiu" w mieszkaniu w Charleroi w Belgii w nocy z 11 na 12 listopada, a więc dobę przed zamachami - podaje BFM TV.

Salah Abdeslam obciążył też współodpowiedzialnością za organizację zamachów w Paryżu swojego starszego brata - Brahima - twierdzi belgijska telewizja. To on miał mu zlecać wynajmowanie samochodów i hoteli.

31-letni Brahim Abdeslam wysadził się 13 listopada w pobliżu kawiarni Camptoir Voltaire przy Boulevard Voltaire. Mężczyzna zdetonował pas szahida z dala od ludzi, raniąc jedynie jedną osobę. Poza nim nikt nie zginął. Matka mężczyzn stwierdziła wtedy - kilka dni po zamachu - że nie chcieli oni nikogo zabić.

W czwartek adwokat 26-letniego Salaha Abdeslama poinformował media, że chce "jak najszybciej" zostać przetransportowany do Francji. Dodał, że to przed sądem w Paryżu "chce się tłumaczyć". Belgowie, którzy podejrzewają go jednak o współorganizację zamachów w Brukseli, nie chcą go wydać Francuzom.

Rozprawa ekstradycyjna Abdeslama odbędzie się prawdopodobnie 7 kwietnia.

W zamachach w Paryżu 13 listopada ub. roku zginęło 130 osób, a ponad 350 zostało rannych. W Brukseli 22 marca tego roku terroryści samobójcy pozbawili życia ponad 30 osób, raniąc kolejne 300.

Autor: adso//gak / Źródło: BFM TV, Reuters

Tagi:
Raporty: