Słyną z doskonałych żołnierzy. Wezwali Rosję, by przestała werbować ich obywateli na wojnę w Ukrainie

Źródło:
tvn24.pl, PAP
Rosyjscy poborowi na zaanektowanym Krymie
Rosyjscy poborowi na zaanektowanym Krymie Reuters Archiwum
wideo 2/2
Rosyjscy poborowi na zaanektowanym Krymie Reuters Archiwum

Władze Nepalu wezwały Rosję, by przestała nielegalnie werbować Nepalczyków na wojnę w Ukrainie - poinformował nepalski resort spraw zagranicznych, cytowany przez agencję Reutera. Nepalscy żołnierze słyną ze swojej dzielności i za zgodą Katmandu są rekrutowani m.in. do sił zbrojnych Wielkiej Brytanii. Rosja nie posiada jednak takiej zgody.

Komunikat nepalskiego MSZ wydany został w poniedziałek wieczorem. Przekazano w nim, że w Ukrainie zginęło już sześciu Nepalczyków, którzy zaciągnęli się do rosyjskiej armii i wyjechali na front. "Zwróciliśmy się do Moskwy, by zaprzestała werbowania naszych obywateli na wojnę" - stwierdzono.

Katmandu domaga się też od Kremla zwolnienia ze służby pozostałych zwerbowanych Nepalczyków, wydania ciał zabitych żołnierzy oraz wypłaty odszkodowania rodzinom poległych. Podjęto również wysiłki dyplomatyczne, by uwolnić jednego walczącego po stronie Moskwy obywatela Nepalu, który znalazł się w ukraińskiej niewoli.

MSZ Nepalu zaapelował zarazem do swoich obywateli o niewstępowanie do sił zbrojnych żadnego z państw zaangażowanych w konflikt zbrojny - przekazał Reuters. Według szacunków ambasady Nepalu w Moskwie, do rosyjskiej armii zaciągnęło się w ostatnich miesiącach około 150-200 Nepalczyków.

Wielu z nich, skuszonych obiecywanymi przez Rosjan zarobkami, jest później przemycanych do Rosji bez dokumentów. - Wszystkich (Nepalczyków), którzy się z nami kontaktują, odsyłamy z powrotem do Nepalu, wyjaśniając im, jak wysokie jest ryzyko związane z dołączeniem do armii rosyjskiej - powiedział cytowany przez "Kathmandu Post" ambasador Nepalu w Moskwie, Milan Raj Tuladhar.

Nepalczycy werbowani przez Rosję

Pierwsze doniesienia o obywatelach Nepalu werbowanych na wojnę z Ukrainą pojawiły się w czerwcu. W mediach i na platformach społecznościowych pojawiły się wówczas nagrania przedstawiające Nepalczyków, którzy przechodzą szkolenia wojskowe na terytorium Rosji i Białorusi. Według portalu śledczego Bellingcat ćwiczenia te zostały zorganizowane w pobliżu Moskwy, a także w białoruskim mieście Baranowicze, około 150 km od granicy z Polską.

- Po ukończeniu studiów (w Rosji) miałem dwie opcje. Pierwszą z nich było pozostanie bez pracy po powrocie do Nepalu, a drugą wstąpienie do rosyjskiej armii - przyznał w czerwcu w rozmowie z agencją Nepal Press jeden z Nepalczyków służących w siłach zbrojnych Rosji. Jak dodał, w okresie szkolenia można liczyć na wynagrodzenie w wysokości około 380 dolarów miesięcznie.

Z powodu trudnej sytuacji gospodarczej w swym kraju kilka milionów Nepalczyków wyemigrowało, większość jednak do innych państw azjatyckich: Indii, Korei Południowej, Malezji, a także krajów Zatoki Perskiej, gdzie znaleźli zatrudnienie głównie jako pracownicy budowlani i przemysłowi - przypomina Reuters.

Gurkhowie - słynni żołnierze

Wzrost zainteresowania obcokrajowców służbą w rosyjskiej armii to konsekwencja dekretu Władimira Putina z września 2022 roku, który zaczął obowiązywać w maju 2023. Nowa regulacja skróciła z trzech lat do jednego roku okres, po którym zagraniczny najemnik, a także członkowie jego rodziny, mogą ubiegać się o obywatelstwo Rosji. W tym przypadku wnioskodawca nie musi nawet posiadać zezwolenia na pobyt w kraju.

Jednocześnie Nepal od dawna słynie z doskonałych żołnierzy. Gurkhowie, jeden z najliczniejszych ludów zamieszkujących Nepal, zasłynął z bitności w czasach wojen kolonialnych z Brytyjczykami. W uznaniu ich męstwa Wielka Brytania w XIX wieku zaczęła tworzyć specjalne, złożone z Gurkhów oddziały w swojej armii. Również współcześnie, zgodnie z międzyrządowym porozumieniem, w brytyjskiej armii służy stale kilka tysięcy Nepalczyków, dla których co roku organizowana jest bardzo rygorystyczna rekrutacja.

Gurkhowie legalnie służą także w armii indyjskiej, brunejskich siłach specjalnych oraz w singapurskiej policji.

Autorka/Autor:mm

Źródło: tvn24.pl, PAP