Sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg poinformował, że NATO obserwuje posunięcia dwóch rosyjskich korwet, które wpłynęły w ostatnim czasie na Morze Bałtyckie. Według niego sprawa ta wpisuje się w schemat działań Rosji.
- Mogę potwierdzić, że dwa rosyjskie okręty wpłynęły ostatnio na Morze Bałtyckie. NATO, jak zawsze, monitoruje te posunięcia w odpowiedzialny i ostrożny sposób - powiedział Stoltenberg na konferencji prasowej po pierwszym dniu obrad ministrów obrony państw NATO.
- Jest to kolejny przykład tego schematu, który obserwujemy od dłuższego czasu i który polega na zwiększeniu aktywności rosyjskiej, zwiększaniu rosyjskich sił zbrojnych oraz większej liczbie ćwiczeń, obejmujących różne rodzaje zdolności - dodał.
Strategiczne podejście NATO
Stoltenberg zastrzegł, że każdy kraj ma prawo do przeprowadzania ćwiczeń swych sił zbrojnych, a Rosja ma prawo do działań swojej floty na wodach międzynarodowych. Dlatego - dodał - NATO nie może reagować na każde pojedyncze zdarzenie, ale należy wziąć pod uwagę całościowy obraz, w jaki układają się wszystkie działania Rosji w ostatnich latach. Odpowiedzią na te działania jest wzmacnianie wschodniej flanki Sojuszu.
- Ważne jest, by NATO miało strategiczne podejście. Nie powinniśmy odnosić się do pojedynczych zdarzeń, ale do ogólnej sytuacji. Właśnie dlatego NATO zareagowało i reaguje zwiększając gotowość sił, zwiększając swą obecność, także w regionie bałtyckim oraz tworząc małe kwatery we wschodniej części Sojuszu, by móc planować ćwiczenia i koordynować działania sił narodowych, sił NATO i ewentualne ich wzmocnienie - powiedział Stoltenberg.
Podkreślił, że wszystkie te działania Sojuszu mają charakter obronny, są proporcjonalne i zgodne z międzynarodowymi zobowiązaniami. - Nie dążymy do konfrontacji z Rosją. Nie chcemy nowej zimnej wojny ani wyścigu zbrojeń - dodał.
Według Stoltenberga kraje Sojuszu są gotowe do zwołania w bliskiej przyszłości spotkania Rady NATO-Rosja na szczeblu ambasadorów.
"To zmienia sytuację w regionie"
Minister obrony Antonii Macierewicz powiedział dziennikarzom, że NATO poważnie traktuje informacje o wypłynięciu rosyjskich korwet na Morze Bałtyckie.
- Ta sprawa jest traktowana rzeczywiście poważnie jako dowód na to, że ze strony rosyjskiej nacisk prowokacyjny rośnie, zwłaszcza że tam były różne dodatkowe informacje. Cały sposób reakcji i odpowiedzi jest teraz wypracowywany i na pewno zostanie przedstawiony państwu po drugim dniu obrad, ale mamy świadomość, iż należy powstrzymać to rosnące ze strony rosyjskiej napięcie, bo ono nikomu nie służy - powiedział Macierewicz.
Ministerstwo obrony Szwecji potwierdziło w środę, że dwie rosyjskie korwety Bujan-M, mogące przenosić broń atomową, wpłynęły we wtorek wieczorem na wody Morza Bałtyckiego. Szwedzki minister obrony Peter Hultqvist powiedział, że informacja o okrętach "zmienia sytuację w naszym regionie". - To jest, mimo wszystko, niepokojące i dotyczy wszystkich krajów wokół Morza Bałtyckiego - podkreślił.
Niebezpieczne okręty
Szwedzka gazeta "Aftonbladet" napisała, że dwa rosyjskie okręty z Floty Czarnomorskiej minęły we wtorek wieczorem duńską cieśninę Wielki Bełt, kierując się w stronę Bałtyku. Prawdopodobnie, jak zaznaczają media, jednostki wpłyną do rosyjskiej enklawy - Kaliningradu. Początkowo sądzono, że pozostaną one na Morzu Śródziemnym, aby wzmocnić udział Rosji w walkach w Syrii.
- Tym, co najbardziej niepokoi, jest fakt wyposażenia okrętów w rakiety dalekiego zasięgu, o znacznie większym zasięgu niż niedawno przeniesione do Kaliningradu rakiety Iskander - pisze "Aftonbladet".
Według szwedzkich mediów zdolne do przenoszenia broni jądrowej rosyjskie rakiety w regionie bałtyckim mogą teoretycznie osiągnąć cel oddalony maksymalnie o 2,6 tys. kilometrów.
Autor: mm\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: CC BY 4.0 | mil.ru