Japonia i Indonezja wzywają do redukcji napięć na Morzu Południowochińskim. Chcą też wzmocnić współpracę obronną i przyspieszą rozmowy o eksporcie japońskiego sprzętu wojskowego - zapowiedzieli japoński premier Yoshihide Suga i prezydent Indonezji Joko Widodo. - Chciałbym na nowo podkreślić wagę nieuciekania się do przemocy i wymuszeń przez wszystkie kraje, których dotyczą kwestie Morza Południowochińskiego - podkreślił szef japońskiego rządu.
W czasie zakończonych w środę dwudniowych rozmów dwustronnych Japonia zgodziła się na udzielenie rządowi w Dżakarcie kredytu w wysokości 50 miliardów jenów (470 milionów dolarów) na walkę z gospodarczymi skutkami pandemii COVID-19. Tokio zapowiada zaangażowanie w przedsięwzięcia infrastrukturalne w Indonezji, w tym w rozwój sieci kolei wysokich prędkości, oraz pomoc w rozwoju niektórych indonezyjskich wysp.
Obydwa kraje uzgodniły ponadto przyspieszenie rozmów na temat eksportu japońskiego sprzętu wojskowego i wznowienia podróży biznesowych, dotąd zawieszonych ze względu na masowe zakażenia koronawirusem.
Kluczowe znaczenie
Indonezja była drugim przystankiem na trasie zagranicznej podróży szefa japońskiego rządu, odkąd we wrześniu Yoshihide Suga objął ten urząd po ustąpieniu swojego poprzednika Shinzo Abego. Wcześniej Suga odwiedził Wietnam, gdzie uzgodnił podpisanie porozumienia dotyczącego umożliwienia sprzedaży do tego kraju sprzętu i technologii wojskowych.
W czasie obu wizyt Suga podkreślał, że kraje Azji Południowo-Wschodniej mają kluczowe znaczenie dla japońskiej wizji "wolnego i otwartego Indo-Pacyfiku". Komentatorzy zwracają uwagę na kontekst tej podróży, którym jest rosnąca aktywność Chin w tym regionie.
- Chciałbym na nowo podkreślić wagę nieuciekania się do przemocy i wymuszeń przez wszystkie kraje, których dotyczą kwestie Morza Południowochińskiego i dążenia (w zamian) do pokojowych rozwiązań sporów na podstawie prawa międzynarodowego - podkreślił w środę japoński polityk.
Prezydent Indonezji Joko Widodo wyraził nadzieję, że akwen ten pozostanie "morzem pokoju i stabilności".
Indonezja nie jest stroną konfliktu
Odpowiadając na pytania dziennikarzy, Suga wyjaśnił, że promując swoją regionalną wizję, władze w Tokio nie stawiają sobie za cel utworzenia "azjatyckiego NATO". To odniesienie do stanowiska Chin: rozmowy Japonii z Indiami, Australią i Stanami Zjednoczonymi w ramach nieformalnego forum Pekin określił jako "mini-NATO", którego celem miałoby być zahamowanie chińskiego rozwoju.
Pekin zgłasza historyczne pretensje do 90 procent obszaru Morza Południowochińskiego, w tym do wód należących w świetle obowiązującego prawa międzynarodowego do okolicznych państw - Wietnamu, Filipin, Malezji i Brunei. Akwen, przez który odbywa się tranzyt większości chińskich towarów, jest bogaty w zasoby i strategicznie położony. Stany Zjednoczone prowadzą na spornym terytorium regularne patrole, tzw. ćwiczenia swobody żeglugi.
Indonezja nie jest stroną konfliktu, ale jej wody graniczą ze spornym akwenem. Przez wiele ostatnich miesięcy na północ od indonezyjskich wysp Natuna dochodziło do incydentów po pojawieniu się tam chińskich kutrów i okrętów straży przybrzeżnej. W styczniu indonezyjskie władze zareagowały, wysyłając tam własne okręty, samoloty oraz dodatkowe oddziały wojska.
Japonia toczy z Chinami własny spór o wyspy na Morzu Wschodniochińskim. Odnosząc się w środę to tej kwestii, premier Suga powtórzył, że jego rząd jest zdecydowany bronić swojego terytorium, wód terytorialnych i przestrzeni powietrznej.
Źródło: PAP