Birmańska policja bije demonstrantów pałkami i strzela w powietrze - twierdzą naoczni świadkowie. Jak podaje agencja Reuters, żołnierze w piątek otworzyli również ogień do około tysiąca ludzi, którzy wyszli na ulice Rangunu.
Odgłosy strzałów słychać było w rejonie zamkniętej przez wojsko pagody Sule, gdzie już w czwartek doszło do krwawej konfrontacji demonstrantów z armią.
Jak relacjonuje agencja Reutera, w piątek w Rangunie pozamykane były wszystkie kawiarenki internetowe, a dostawcy usług internetowych nie odpowiadali na telefoniczne żądania wyjaśnień. W ten sposób władze chcą zapewne zablokować przesyłania filmów i zdjęć z demonstracji w świat.
Wojskowe władze Birmy w ciągu ostatnich tygodni wydaliły z kraju dziesiątki cudzoziemców za obserwowanie lub fotografowanie antyrządowych manifestacji. W czwartek żołnierze szukali w ranguńskich hotelach dziennikarzy zagranicznych, którzy wjechali do kraju na podstawie wiz turystycznych.
W czasie czwartkowych zamieszek w Rangunie, największym mieście Birmy, zginął m.in. japoński fotoreporter.
Bush naciska na Chiny w sprawie Birmy Prezydent USA George W. Bush podczas spotkania z szefem chińskiego MSZ Yang Jiechi naciskał, aby Chiny użyły swoich wypływów na władze Birmy. Prezydent wyraził zaniepokojenie losem Birmańczyków i poprosił ministra Yanga, aby Chiny użyły swoich wpływów w rejonie, by pomóc Birmie w pokojowym przejściu na pokojową drogę ku demokracji - podał rzecznik Białego Domu Gordon Johndroe.
Wczoraj na polecenie prezydenta amerykańskie ministerstwo skarbu wprowadziło sankcje ekonomiczne wobec 14 członków birmańskiej junty. Sankcje polegają na zakazie wszelkich amerykańskich transakcji finansowych z tymi politykami i zamrożeniu wszystkich ich ewentualnych aktywów w USA. Wśród osób nimi objętych jest przewodniczący birmańskiej Państwowej Rady Pokoju i Rozwoju, minister obrony gen. Than Shwe, szef armii gen. Maung Aye, p.o. premiera gen. Thein Sein, szef sztabu gen. Thura Shwe Mann.
Protesty pod ambasadami Pod birmańską ambasadą w Canberze w Australii doszło dziś rano do poważnego starcia pomiędzy policją a demonstrantami, protestującymi przeciwko działaniom władz w Rangunie.
Policja australijska interweniowała, gdy około stu demonstrantów usiłowało wedrzeć się do budynku ambasady Birmy. Wcześniej przed wjazdem na teren placówki palono birmańskie flagi. Na miejscu zatrzymano kilku uczestników manifestacji. Policja skonfiskowała też szereg niebezpiecznych przedmiotów, w tym siekierę.
Do manifestacji wspierających demonstracje w Birmie doszło także w wielu europejskich miastach. Przeciwko metodom walki z mnichami protestowano m.in. w Londynie, Rzymie czy Paryżu.
Krwawy dzień na ulicach w Rangunie We wczorajszych demonstracjach od kul żołnierzy zginęło dziewięć osób, w tym japoński reporter. To oficjalne dane podane przez birmańskie władze. W Birmie trwają największe od lat prodemokratyczne demonstracje, w czwartek na ulice wyszło 70 tysięcy ludzi.
Źródło: PAP, TVN24, IAR