Ujawnienie przez szefa dyplomacji Holandii, że jedna z ofiar tragedii malezyjskiego samolotu zestrzelonego 17 lipca nad wschodnią Ukrainą, miała założoną maskę tlenową, wywołało niezadowolenie śledczych i oburzenie rodzin ofiar.
Minister spraw zagranicznych Holandii Frans Timmermans wspomniał o owej masce tlenowej w środę wieczorem, występując w popularnym programie holenderskiej telewizji, gdy poruszony został temat katastrofy Boeinga 777-200 linii Malaysia Airlines, w której zginęło 298 ludzi.
Prokuratura i ofiary niezadowolone
- Ludzie są wstrząśnięci, gdy to słyszą i zastanawiają się, jakie jeszcze informacje istnieją, ale nie są podawane do wiadomości – cytuje piątkowy "New York Times" wypowiedź Veeru Mewy, prawnika reprezentującego rodziny kilku holenderskich pasażerów feralnego lotu.
Rzecznik holenderskiej prokuratury Wim de Bruin wyraził niezadowolenie z powodu ujawnienia tego faktu. Potwierdził, że na szyi jednego z pasażerów znaleziono żółtą maskę tlenową. Kilka organizacji medialnych poinformowało, że tą ofiarą był Australijczyk, ale de Bruin odmówił potwierdzenia. - Nie upublicznialiśmy tego, ponieważ wciąż badamy okoliczności i znaczenie (maski tlenowej założonej przez jednego z pasażerów -red.) – dodał de Bruin. Timermans szybko przeprosił rodziny ofiar, ale sprawa stała się już głośna. Na holenderskich portalach społecznościowych zaczęto spekulować, co założenie maski tlenowej przez jednego z pasażerów może powiedzieć o okolicznościach katastrofy.
Tragedia nad strefą walk
We wstępnym raporcie opublikowanym w zeszłym miesiącu holenderska instytucja odpowiadająca za techniczne aspekty śledztwa w sprawie katastrofy napisała, że malezyjski samolot lecący na dużej wysokości został trafiony przez "wysoko energetyczne obiekty" i najprawdopodobniej rozpadł się w powietrzu.
Przeważa opinia, że maszynę zestrzelili prorosyjscy separatyści, którzy pomylili ją z samolotem ukraińskim. W Rosji bardziej popularna jest wersja, że zestrzelenia dokonali Ukraińcy, aby zrzucić winę na separatystów, lub że tragedia jest winą Kijowa, który nie zamknął przestrzeni powietrznej nad wschodem kraju.
Informacje o założeniu przez jednego z pasażerów maski tlenowej stały się przedmiotem rozważań ekspertów. Jest to zagadkowe i wprowadza dodatkową komplikację w wyjaśnianiu katastrofy. George Bibel z Uniwersytetu Dakoty Północnej wskazał, że w przypadku gwałtownej dekompresji w kabinie samolotu, maski tlenowe wypadają automatycznie. Nie wykluczył, że jeden z pasażerów zdążył taką maskę założyć, zanim samolot się rozerwał. Przyznał też jednak, że istnieje możliwość, iż maskę założono mu już po śmierci. Szczątki samolotu były rozrzucone na dużym obszarze kontrolowanym przez separatystów. Bibel uznał, że wyjaśnieniem sprawy maski może być także manipulowanie materiałem dowodowym.
Autor: mk\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24