Polscy oficerowie, zamordowani w Katyniu w 1940 roku, zostali zabici na rozkaz ówczesnych władz ZSRR, w tym Józefa Stalina - stwierdził prezydent Rosji Dimitrij Miedwiediew w wywiadzie dla angielskojęzycznej telewizji "Russia Today". Polscy historycy i politycy uznają tę wypowiedź za krok ku prawdzie o wyderzeniach sprzed 70 lat.
Rozmowa została nagrana w studiu stacji w Waszyngtonie, gdzie gospodarz Kremla uczestniczył w szczycie nuklearnym, a jej zapis został zamieszczony także na witrynie internetowej Kremla.
Jeśli mówić o Stalinie i osobach, które pracowały pod jego kierunkiem, liderach ówczesnego Związku Radzieckiego, to dokonali oni zbrodni. Jest to dla wszystkich zrozumiałe i oczywiste. (Dokonali) zbrodni i wobec własnego narodu przede wszystkim i w pewnym sensie wobec historii. prezydent Rosji Dimitrij Miedwiediew
Te wypowiedzi świadczą o tym, że sprawa wyjaśnienia i uściślenia kwestii stalinowskiej, sowieckiej winy za mord internowanych oficerów polskich w Katyniu i w innych, nieznanych nam jeszcze miejscach to przyznanie, że mord był dziełem nie jakiegoś abstrakcyjnego "totalitaryzmu”, ale konkretnie Stalina i politbiura sowieckiej partii komunistycznej. prof. Jerzy Pomianowski
Stalin - zbrodniarz
- Jeśli mówić o Stalinie i osobach, które pracowały pod jego kierunkiem, liderach ówczesnego Związku Radzieckiego, to dokonali oni zbrodni. Jest to dla wszystkich zrozumiałe i oczywiste. (Dokonali) zbrodni i wobec własnego narodu przede wszystkim i w pewnym sensie wobec historii - stwierdził Miedwiediew.
Prezydent nie zgodził się z opiniami, że w Rosji ma miejsce renesans stalinizmu. Zaprotestował też przeciwko porównywaniu Rosji do ZSRR. - Są ludzie, którym podoba się Stalin i wszystko, co z nim związane. Bóg im sędzią. Jednak w społeczeństwie w ocenie Stalina i tego okresu nie dokonują się żadne zmiany - ocenił prezydent Rosji.
- Rosja to nie Związek Radziecki, a na czele Rosji stoją ludzie, którzy, mam nadzieję, poważnie różnią się od Stalina i jego pomagierów - podkreślił.
Tragedia dla ładu światowego
Rosyjski prezydent raz jeszcze ocenił, że dramat pod Smoleńskiem jest "bardzo poważną tragedią dla polskiego narodu, nie mówiąc o rodzinach ofiar, ale także dla ładu światowego". - Gdy w katastrofie ginie prezydent kraju, ginie znaczna część przywódców, to jest to w znacznym stopniu próba tak dla społeczeństwa, jak i dla stosunków międzynarodowych - podkreślił.
Dmitrij Miedwiediew zaznaczył, że "właśnie dlatego tak skonsolidowana była reakcja całej wspólnoty światowej i rosyjskiego społeczeństwa na tę tragedię". - Jest to bardzo smutny wypadek. Jest w nim coś mistycznego. Wszelako są też racjonalne przyczyny, które musi zbadać śledztwo i wyjaśnić, co się stało. Dlatego że jest to bardzo ważne - oznajmił.
Koniec z bezimiennym totalitaryzmem
Zdaniem profesora Jerzego Pomianowskiego słowa prezydenta Rosji to "kolejny krok w kierunku prawdy". - Wypowiedź prezydenta Miedwiediewa to rozwinięcie myśli premiera Putina, który co prawda nie wymienił z nazwiska Józefa Stalina, ale przyznał, że winę za Katyń ponosi sowieckie politbiuro – powiedział historyk.
- Te wypowiedzi świadczą o tym, że sprawa wyjaśnienia i uściślenia kwestii stalinowskiej, sowieckiej winy za mord internowanych oficerów polskich w Katyniu i w innych, nieznanych nam jeszcze miejscach to przyznanie, że mord był dziełem nie jakiegoś abstrakcyjnego "totalitaryzmu”, ale konkretnie Stalina i politbiura sowieckiej partii komunistycznej - podkreślił prof. Pomianowski.
- Oznacza to, że Rosjanie posuwają się coraz dalej w stronę wyjaśnienia tej tak drażliwej kwestii, o której rozwikłanie długo walczyli nasi historycy, politycy, przywódcy. Jestem rad, że słowa premiera Putina i prezydenta Miedwiediewa nie są krokiem wstecz, ale jeszcze jednym krokiem do przodu, co na pewno ułatwi nam rokowania w niezwykle ważnych kwestiach zarówno gospodarczych, jak i politycznych - podsumował.
Przemiana świadomości
- Przywódcy rosyjscy mówią tyle, na ile pozwala im świadomość rosyjskiego społeczeństwa. Zdaje się, że ta świadomość ulega na naszych oczach gwałtownemu przeobrażeniu - podkreślił wiceszef sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Robert Tyszkiewicz (PO).
- Władze rosyjskie są dziś pod presją rosyjskiej opinii publicznej, która chce znać prawdę o Katyniu. (...) Myślę, że Miedwiediew czuje, że zaprzeczanie prawdzie o Katyniu nie jest już możliwe - dodał poseł.
Zdaniem Tyszkiewicza tragiczne wydarzenie, jakim była śmierć prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem, przyczyniło się do nagłośnienia historii zbrodni katyńskiej w Rosji. - Na pewno ofiara polskich elit poniesiona w tej tragedii nie pozostaje daremna - ocenił.
Odblokowanie po tragedii?
- Mam nadzieję, że władze rosyjskie odblokowały się po tej wielkiej tragedii, po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem - powiedział po słowach Miedwiediewa reprezentujący PiS wiceszef Komisji Spraw Zagranicznych Karol Karski.
Pytany czy słowa prezydenta Rosji nie powinny paść z ust premiera Władimira Putina podczas uroczystości w Katyniu, w których wziął udział polski premier Donald Tusk, odpowiedział: "Należy cieszyć się z rzeczy dobrych, a nie podkreślać, że rzeczy dobre nie wydarzyły się wcześniej".
Według Karskiego, Miedwiediew mówi "głośno i wyraźnie" o czymś, co jest wiadome od dawna i o czym mówiły zarówno władze rosyjskie, jak i władze ZSRR. - O tym, że zbrodni w Katyniu dokonał Stalin, powiedziały już władze Związku Radzieckiego, kilka miesięcy przed rozpadem. To samo powiedział też prezydent Rosji Borys Jelcyn. Jelcyn przekazał część dokumentów dotyczących zbrodni katyńskiej - przypomniał poseł PiS.
Służba prasowa Kremla poinformowała w środę, że prezydent Dmitrij Miedwiediew weźmie udział w niedzielnych uroczystościach pogrzebowych prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki Marii.
Źródło: PAP, lex.pl