Co najmniej 99 osób pozostaje zaginionych po zawaleniu się części 12-piętrowego apartamentowca w Surfside w aglomeracji Miami w nocy ze środy na czwartek - podała w czwartek po południu policja hrabstwa Miami-Dade. Dotąd potwierdzono śmierć jednej osoby, co najmniej 11 osób odniosło obrażenia. Nie jest jasne, jak wiele osób znajdowało się w budynku w momencie jego zawalenia. Trwa akcja ratunkowa.
Do częściowego zawalenia się budynku doszło w Surfside, na północnych przedmieściach Miami Beach na Florydzie około godziny 2 w nocy czasu lokalnego (8 rano w Polsce). Na zdjęciach z miejsca zdarzenia widać, że jedna strona 12-piętrowego budynku uległa całkowitemu zawaleniu.
Władze hrabstwa Miami-Dade poinformowały, że na miejsce zdarzenia wysłano dziesiątki jednostek ratunkowych. W akcji udział biorą także funkcjonariusze policji. Nie wiadomo dokładnie, ile osób znajdowało się w budynku w momencie katastrofy ani co ją spowodowało.
Dziesiątki zaginionych. CNN: spod gruzów dochodzą dźwięki
Używający drabin ratownicy wyciągali ludzi z mieszkań leżących w części budynku, która jeszcze się nie zawaliła - relacjonowała stacja NBC Miami. Dodała, że ewakuowano także osoby znajdujące się w sąsiednich budynkach. - To bardzo dynamiczna sytuacja, radzę wszystkim, by trzymali się z dala od tego terenu, by pozwolić strażakom i funkcjonariuszom na prowadzenie akcji ratunkowej - powiedziała przedstawicielka lokalnej policji.
Jak podała w czwartkowe popołudnie policja, dotychczas zlokalizowano 53 mieszkańców nadmorskiego budynku, z czego 35 zostało uratowanych przez służby ratunkowe. Wśród wyciągniętych z gruzów był m.in. 10-letni chłopiec. Mimo potwierdzenia śmierci tylko jednej osoby, służby spodziewają się, że ostateczny bilans ofiar będzie znacznie wyższy. Na razie służby informują o co najmniej 11 rannych.
- Nadal jest co najmniej 99 osób, które wciąż pozostają zaginione - poinformował stojący na czele władz hrabstwa Miami-Dade Daniel Levine Cava.
Według CNN na miejscu katastrofy słychać odgłosy dochodzące spod gruzów. - Usłyszeliśmy dźwięki. Niekoniecznie były to głosy ludzi, ale dźwięki - powiedział szef miejscowej straży pożarnej Ray Jadallah. Jak poinformowały władze Miami-Dade, liczba 99 niezlokalizowanych dotąd osób nie oznacza, że wszystkie z nich były w budynku w chwili jego zawalenia się. Chodzi o osoby, które mogły tam być i od tego czasu nie dały znaku życia. Wśród zaginionych są m.in. siostra pierwszej damy Paragwaju i jej rodzina, która przebywała na 10. piętrze budynku. Inne poszukiwane osoby to dziewięciu obywateli Argentyny i czterech Wenezuelczyków.
"Myślałem, że to burza"
Według relacji świadka, mieszkańca sąsiedniego apartamentowca, "budynek się zatrząsł, a gdy wyjrzał przez okno, nie było nic widać". – Myślałem, że to burza. Kiedy kurz opadł, zobaczyłem, że dwóch trzecich budynku nie było, były zrównane z ziemią – dodał.
Na nagraniu zarejestrowanym przez świadków zdarzenia widać ludzi gromadzących się wokół gruzowiska. - Ten budynek całkowicie zniknął – krzyczy jedna z osób słyszanych na materiale.
- Widziałem, jak jedna trzecia albo może nawet połowa tego budynku się dosłownie zawaliła - mówił NBC Miami jeden ze świadków katastrofy. - Nie potrafię tego opisać, to wyglądało, jakby wybuchła bomba, (...) teraz jest tam ogromne rumowisko - dodał.
12-piętrowy apartamentowiec Champlain Towers South został wybudowany w 1981 roku i mieścił około 100 lokali mieszkalnych.
"To okropna katastrofa"
W czwartek gotowość do wysłania pomocy federalnej zadeklarował prezydent Joe Biden, który stwierdził w Białym Domu, że agencja FEMA już ocenia potrzebne środki i jest gotowa do wkroczenia niezwłocznie po ewentualnej decyzji gubernatora Florydy o zwróceniu się o pomoc.
- To okropna katastrofa – powiedział burmistrz Surfside Charles W. Burkett.
Należąca do aglomeracji Miami miejscowość Surfside jest znana jako ośrodek społeczności ortodoksyjnych Żydów, a także jako "mała Argentyna" ze względu na dużą liczbę imigrantów z tego kraju.
Źródło: BBC, CNN, PAP