Rzeczniczka Angeli Merkel poinformowała w środę, że kanclerz Niemiec nie będzie w czwartkowym głosowaniu decydowała wraz z Bundestagiem o uznaniu masakry dokonanej w 1915 r. przez Turków na Ormianach za ludobójstwo.
- Pani kanclerz ma wcześniej umówione spotkania publiczne, a to oznacza, że ominie ją głosowanie w parlamencie - powiedziała rzeczniczka rządu w Berlinie, Christiane Wirtz.
Merkel nie chce denerwować Turcji?
Głosowanie dotyczy uznania zamordowania w czasie I wojny światowej około 1,5 mln Ormian przez władze Imperium Osmańskiego. Turcja odrzuca od dekad wszelkie oskarżenia w tej mierze, od kilku lat starania strony armeńskiej w tej kwestii przynoszą jednak pewne efekty na Zachodzie. Rezolucje w tej sprawie przyjęły już m.in. parlamenty Francji i Kanady.
Głosowanie w Bundestagu - gdyby niemieccy deputowani zdecydowaliby o przyjęciu rezolucji mówiącej o "ludobójstwie" - miałoby ogromne znaczenie dla przyszłych relacji Berlina i Ankary - komentuje sprawę agencja Reutera.
Taką opinię wyraził też wprost w środę premier Turcji Binali Yildirim. Nazwał przy tym głosowanie "niedorzecznym". Z kolei prezydent Armenii Serż Sarkisjan w opublikowanym tego dnia przez dziennik "Bild" wywiadzie poprosił niemieckich deputowanych, by "nie pozwolili się zastraszyć" Ankarze, bo on sam "jest pewien, że widzą oni (ludobójstwo) tak samo" jak Ormianie.
"Opuszczając głosowanie, Merkel ryzykuje kolejną falę krytyki w kraju związanej z prowadzeniem przez Berlin polityki wobec Turcji i prezydenta Erdogana. Krytycy uważają, że Merkel "mięknie" wobec Ankary w kwestiach przestrzegania praw człowieka, chce bowiem za wszelką cenę doprowadzić do realizacji porozumienia między UE a Turcją w sprawie kontrolowania napływu migrantów z Bliskiego Wschodu" - podsumowuje Reuters.
Autor: adso / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Armenian National Institute