Jeden z meksykańskich karteli zainstalował lokalnym mieszkańcom bezprzewodowy internet i zmuszał ich pod groźbą śmierci do płacenia za usługę. Według ekspertów grupy przestępcze w Meksyku coraz częściej starają się dywersyfikować źródła swoich zysków i nie czerpać ich wyłącznie z handlu narkotykami.
Jak w czwartek poinformowała prokuratura stanu Michoacán w środkowym Meksyku, jeden z działających w tym regionie karteli przestępczych zainstalował lokalnym mieszkańcom własne, prowizoryczne anteny internetowe i nakazał im płacenie za dostarczony sygnał Wi-Fi. Kartel miał w ten sposób wymuszać od około 5 tys. osób opłaty wynoszące od 400 do 500 peso miesięcznie, czyli równowartość 90–115 złotych. Szacuje się, że w ten sposób grupa mogła zarabiać równowartość około 600 tys. złotych miesięcznie.
Kartel założył sieć internetową
Prokuratorzy prowadzący sprawę przekazali, że lokalni mieszkańcy byli zmuszani do "zamawiania usług internetowych po nadmiernych kosztach pod groźbą śmierci, gdyby nie zapłacili". Jednak nie odnotowano żadnego morderstwa w związku z tym wymuszeniem.
Pod koniec zeszłego tygodnia funkcjonariusze organów ścigania przejęli sprzęt i udostępnili zdjęcia prowizorycznych anten oraz routerów z etykietami meksykańskiej firmy internetowej Telmex. Zatrzymana została jedna osoba. Prokuratura nie wyjawiła, która grupa przestępcza stoi za tym procederem. Według ustaleń lokalnych mediów chodzi o grupę znaną jako Los Viagras, która dominuje w tej części Meksyku.
Nowy biznes karteli narkotykowych
Jak wskazuje brytyjski "Guardian", meksykańskie kartele od dawna korzystają z nielegalnych sieci wież radiowych i prowizorycznego internetu, by komunikować się z innymi organizacjami przestępczymi i unikać organów ścigania. Wykorzystywanie takich wież transmisyjnych do wyłudzania pieniędzy wpisuje się też w szerszy trend w kraju, twierdzi Falko Ernst, analityk Crisis Group, organizacji prowadzącej badania nad przemocą na świecie. Cytowany przez "Guardiana" ekspert zauważył, że około 200 uzbrojonych grup przestępczych działających w Meksyku nie koncentruje się już wyłącznie na handlu narkotykami, ale "staje się de facto monopolistami niektórych usług i innych legalnych rynków". Wskazał, że gangi na niektórych obszarach Meksyku nakładały podatki na podstawowe produkty żywnościowe czy produkty importowane, zinfiltrowały także lukratywne rynki uprawy awokado i limonki w Michoacán, a także część lokalnego przemysłu wydobywczego. "To naprawdę stało się dla nich czymś w rodzaju wszechstronnej gry. I nie jest to już specyficzne dla żadnego konkretnego towaru czy rynku. Chodzi o utrzymanie terytorium za pomocą przemocy" - powiedział Ernst. Jak ocenił, w tej sposób kartele zyskują coraz większą kontrolę nad dużymi obszarami Meksyku, w efekcie tworząc "lenna". ZOBACZ TEŻ: Meksyk. 12 zabitych w czasie uroczystości bożonarodzeniowej
Źródło: Guardian
Źródło zdjęcia głównego: David Peinado Romero / Shutterstock