W czasie wrześniowych manewrów Zapad-21 wojska białoruskie mogą wtargnąć na kilka kilometrów w głąb Litwy – przekazały źródła "Dziennika Gazety Prawnej". Zdaniem dziennika NATO przygotowuje się na taką ewentualność. – Z każdą odsłoną Zapadu wiąże się wojna propagandowa i próba straszenia Sojuszu. Zdajemy sobie z tego sprawę – mówi informator "DGP" z kwatery głównej Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Manewry strategiczne Zapad-2021 odbędą się w dniach 10-16 września na poligonach Białorusi i Rosji. 22 lipca do Brześcia przy granicy polsko-białoruskiej dotarł pierwszy pociąg z wojskowymi z Rosji. Ministerstwo obrony w Moskwie zapowiadało, że ogółem udział w tegorocznych manewrach weźmie około 200 tys. żołnierzy oraz 80 samolotów i śmigłowców. Zaangażowanych zostanie 760 jednostek sprzętu, w tym 290 czołgów i 15 okrętów. W białoruskiej części ćwiczeń ma wziąć udział 12,8 tys. wojskowych, w tym 2,5 tys. Rosjan. Będzie w nich uczestniczyć także 50 żołnierzy z Kazachstanu.
"DGP" o możliwej prowokacji na manewrach Zapad-21
"Podczas rozpoczynających się 10 września manewrów Zapad-21 oddziały białoruskie mogą wtargnąć na kilka kilometrów w głąb Litwy" – pisze w czwartek "Dziennik Gazeta Prawna", powołując się na zaznajomione ze sprawą źródła. Jak dodaje, "NATO przygotowuje się na taką ewentualność". "Z każdą odsłoną Zapadu wiąże się wojna propagandowa i próba straszenia Sojuszu. Zdajemy sobie z tego sprawę. W tym roku poważnie pod uwagę bierzemy również wariant testowania NATO przez Rosję za pośrednictwem Alaksandra Łukaszenki" - uważają źródła "DGP".
Zdaniem dziennika "beneficjentem prowokacji byłby [prezydent Rosji - red.] Władimir Putin, który dzięki temu może poznać reakcję Sojuszu na realną agresję". "Jednocześnie zamknąłby Łukaszence drogę do rozmów z Zachodem, całkowicie go od siebie uzależniając. Sprzyjają mu sytuacja międzynarodowa, osłabienie Joe Bidena i zaangażowanie USA wokół spraw afgańskich" – zauważyła gazeta.
Źródło "DGP" w służbach wywiadowczych Sojuszu Północnoatlantyckiego zwraca uwagę, że "jeśli na Litwę weszłyby pododdziały białoruskie, Rosja może się odciąć od takiej prowokacji". "Udawać, że to inicjatywa szalonego polityka lub przypadek. Zaproponować wręcz pośrednictwo w unormowaniu sytuacji i w ten sposób grać rolę mediatora. Zakładamy, że to w pełni satysfakcjonowałoby Władimira Putina" - dodaje.
Gazeta wskazuje na podobne obawy po stronie polskiej. - Istnieje realne ryzyko, że na granicy polsko-białoruskiej dojdzie do prowokacji, polegającej na niewłaściwym przeprowadzeniu manewrów – powiedział "DGP" rzecznik rządu Piotr Mueller. Według dziennika "chodzi o niebezpieczeństwo pojawienia się 'zabłąkanych oddziałów'".
Dziennik zauważa, że według zapowiedzi wiceministra obrony Białorusi Wiktara Hulewicza "scenariusz Zapadu-21 zakłada 'eskalację konfliktu związanego ze wzrostem aktywności nielegalnych grup zbrojnych'". "Oddziały rosyjsko-białoruskie z Republiki Polesia (Białoruś) i Federacji Centralnej (Rosja), mają walczyć z koalicją republik Wilii (Litwa), Pomorza (Łotwa) i Polarnej (Polska). Operacje białorusko-rosyjskie mają być odpowiedzią – jak czytamy w komunikatach ministerstwa obrony w Mińsku – na 'destabilizującą sytuację wewnętrzną w Polesiu' i próby przyłączenia jej zachodnich terenów do republiki Wilii" – opisuje scenariusz manewrów "DGP".
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru