Londyn kilka dni po ustaniu zamieszek wraca do życia, a jego mieszkańcy piszą to, co o nich sądzą na dyktach i sklejkach, które pojawiły się w miejscach powybijanych szyb. Nowy obraz miasta tworzą całe ulice usłane osobistymi dedykacjami, wyznaniami miłości i krótkimi komentarzami dotyczącymi życia "we wspólnocie", dzielnicy, sąsiedztwie.
W wielu miejscach Londyn wciąż wygląda, jakby podnosił się po potężnym huraganie. Dykty osłaniające sklepy nie dopuszczają do ich wnętrz nawet smugi światła, ale na zewnątrz mienią się tysiącami wypisów, graffitti i dedykacji, które londyńczycy zostawiają na zdewastowanych budynkach w drodze do pracy i szkoły.
"Solidarność podnosi mnie na duchu"
Miasto zostało zniszczone, ale ludzie odnoszą się do siebie z ufnością i jakimś rodzajem "czułości". Każdy z tych wpisów to mały akt składający się na duży manifest. Wiem, że wszyscy razem przez to przejdziemy i będziemy silniejsi. Londyn ludzie enex
"London, I love you"
Mieszkańcy angielskiej stolicy rzeczywiście wydają się być jednomyślni. Powierzchnię zabitych gwoździami wystaw sklepowych pokrywają serca, a w nich zapisane życzenia i wyrazy miłości pod adresem tego miasta. "London, I love you" to najczęstsze, co widzą przechodnie przystający co chwila na deptakach i chodnikach. Inne napisy to: "Kochaj, nie łup", "Londyński wskaźnik dobrego humoru - AAA+", "Czasem podcina nam się nogę, ale wstajemy zawsze".
- Miasto zostało zniszczone, ale ludzie odnoszą się do siebie z ufnością i jakimś rodzajem "czułości" - mówi inna mieszkanka stolicy, Janine Newton, która pracuje za sklepową kasą. - Każdy z tych wpisów to mały akt składający się na duży manifest. Wiem, że wszyscy razem przez to przejdziemy i skończymy silniejsi - tłumaczy.
Mieszkańcy mają nadzieję, że gdy przyjdzie czas na ponowne otwarcie sklepów, ich właściciele nie wyrzucą płyt na śmietnik. Chcą, by powstał z nich pomnik pokazujący całej Anglii siłę tego miasta.
Źródło: ENEX