Eksplozja w Bejrucie, w której zginęło ponad 130 osób, a około 5000 zostało rannych, doprowadziła do wielu zniszczeń. Ucierpiały także świątynie, co widać między innymi na zdjęciach opublikowanych przez jedną z miejscowych parafii Kościoła maronickiego. Na nagraniu z transmitowanej tego dnia mszy widać zaś, jak odprawiający ją ksiądz musi uciekać przed rozpryskującym się szkłem.
We wtorek późnym popołudniem w stolicy Libanu, Bejrucie, doszło do potężnej eksplozji. Wybuch spowodował olbrzymie zniszczenia. Libańskie władze jako przyczynę tragedii podają pożar niebezpiecznych chemikaliów składowanych w porcie. W eksplozji zginęło co najmniej 135 osób, a kilka tysięcy doznało obrażeń.
Zniszczone witraże w maronickim kościele i ucieczka przed spadającym szkłem
Maronicka parafia świętego Marona w Bejrucie poinformowała w mediach społecznościowych, że świątynia została poważnie zniszczona. Do wpisu dołączono zdjęcia pokazujące wybite okna i potłuczone witraże. Wtorkowa msza była transmitowana w internecie ze względu na pandemię COVID-19, by wierni mogli przyłączyć się do modlitwy w domu. W pewnym momencie doszło do eksplozji, której efekty widać na nagraniu.
Ksiądz odprawia nabożeństwo, gdy widzimy, jak zaczyna się chwiać kamera i wraz z ogromnym hukiem - efektem fali uderzeniowej po wybuchu, która przeszła przez miasto - w świątyni gasną światła. Ksiądz nie przerywa mszy, ale po chwili witraże nad ołtarzem i duchownym rozpryskują się. Kapłan zaczyna uciekać, przez ułamek sekundy widać fragment z sufitu uderzający duchownego w głowę. Kamera upada, a na ekranie widzimy potłuczone szkło na posadzce.
Kardynał apeluje o pomoc dla Libanu
Kościół maronicki to pozostający w unii z Kościołem rzymskokatolickim Kościół wschodni, powstały w VII wieku na terenach obecnego Libanu i Syrii. Kardynał Bechara Boutros Rai, maronicki patriarcha Antiochii i całego Wschodu oraz najważniejszy z libańskich biskupów katolickich w liście wysłanym po wtorkowym wybuchu do włoskiej katolickiej agencji SIR napisał o wydarzeniach w stołecznym porcie: "To jest katastrofa".
Opisał, co dzieje się w mieście. "Zniszczenie i spustoszenie na wszystkich ulicach, w dzielnicach i domach. Dziesiątki ludzi straciły życie, są tysiące rannych, zdewastowane szpitale, kościoły, domy, instytucje, hotele, sklepy, budynki użyteczności publicznej i prywatne, setki rodzin bez dachu nad głową" - wyliczał.
Libański hierarcha ocenił, że "kraj, który znajduje się w stanie bankructwa ekonomicznego i finansowego, nie zdoła stawić czoła tej katastrofie". Zaznaczył, że także Kościół, który uruchomił sieć pomocy, "staje dzisiaj wobec nowego wielkiego zadania, którego nie jest w stanie wziąć na siebie sam". Zapewnił zarazem, że libańskie struktury kościelne są gotowe przyjąć ludzi, którzy zostali bez dachu na głową.
Kardynał Rai, dziękując państwom, które już wyraziły gotowość udzielenia pomocy Bejrutowi, zaapelował do całego świata, w tym do ONZ o natychmiastową pomoc, by ratować stolicę Libanu. Wskazywał, że pomoc ta powinna być niezależna od kontekstu politycznego, bo - jak zauważył - "to, co się wydarzyło, wykracza poza politykę i konflikty". "W ostatnich latach Liban doświadczył katastrof politycznych, ekonomicznych, finansowych i dotyczących bezpieczeństwa. Potrzebna jest pomoc, by się podniósł. Liban, który dał światu alfabet, zasługuje na wsparcie ze strony braci i przyjaciół, by odbudować swoją stolicę" - napisał kardynał Rai.
"Kieruję apel do was wszystkich, do państw świata, bo wiem, że kochacie Liban i że odpowiecie na to wezwanie. Wiem, jak bardzo pragniecie, aby Liban odzyskał swą historyczną rolę w służbie na rzecz ludzkości, demokracji i pokoju na Bliskim Wschodzie oraz na całym świecie" - dodał.
Eksplozja w stolicy Libanu - Bejrucie
Źródło: tvn24.pl, PAP