Księżna Kate w marcu ubiegłego roku poinformowała, że wykryto u niej nowotwór, a następnie przeszła cykl chemioterapii. Członkini brytyjskiej rodziny królewskiej była leczona w jednym najlepszych ośrodków specjalizujących się w leczeniu chorób onkologicznych - szpitalu Royal Marsden w Londynie. W styczniu tego roku przekazała, że jest w remisji, przyznając, że odczuwa ulgę i koncentruje się na powrocie do zdrowia.
- Zakładasz pewnego rodzaju "maskę odwagi", kierujesz się stoicyzmem w trakcie leczenia, a po jego zakończeniu myślisz: "mogę natychmiast wrócić do normalności". Ale w rzeczywistości okres po jest naprawdę trudny - przyznała księżna w środę w trakcie wizyty w szpitalu w Colchester, na południowym wschodzie Anglii.
Zwracając się do personelu szpitala, pacjentów i wolontariuszy, księżna podkreśliła, jak ważne jest wsparcie po zakończeniu leczenia. Stwierdziła przy tym, że mimo tego, że pacjenci nie wymagają już opieki klinicznej, mogą często mieć problemy przy powrocie do "normalnego funkcjonowania w domu".
Księżna Kate o walce z rakiem: jest jak rollercoaster
Kate określiła diagnozę nowotworu i przebytą terapię jako "zmieniającą życie", zarówno dla pacjenta, jak i najbliższych. "To jak rollercoaster, a nie przejście przez równinę" - cytuje księżną agencja Reuters.
Żona księcia Williama obecnie jest coraz częściej widziana podczas wykonywania królewskich obowiązków, jednak nie uczestniczyła w tegorocznych słynnych wyścigach konnych Royal Ascot. Pałac Kensington wyjaśniał wówczas, że księżna "po swej walce z rakiem szuka wciąż właściwej równowagi w swych zobowiązaniach (towarzyskich - red.)".
Autorka/Autor: sz/akw
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Stefan Rousseau / Avalon / PAP