Indie i Arabia Saudyjska opowiedziały się w środę we wspólnym oświadczeniu za zwiększeniem presji na państwa wspierające terroryzm. Stanowisko to ogłoszono podczas wizyty w Delhi następcy saudyjskiego tronu księcia Muhammada bin Salmana.
W oświadczeniu nie wskazano jednak konkretnie żadnego państwa, w tym Pakistanu, regionalnego rywala Indii. Sama Arabia Saudyjska znalazła się w ubiegłym tygodniu na czarnej liście krajów trzecich, które niewystarczająco walczą z praniem brudnych pieniędzy i finansowaniem terroryzmu. W ocenie mediów wizytą Muhammada bin Salmana władze Arabii Saudyjskiej chcą też pokazać, że nie są międzynarodowym pariasem po oskarżeniu ich o współudział w zabiciu w październiku ubiegłego roku krytycznego wobec Rijadu dziennikarza Dżamala Chaszodżdżiego w konsulacie w Stambule.
Złamał protokół, by podkreślić znaczenie relacji
Na lotnisku w stolicy Indii we wtorek saudyjskiego księcia powitał sam premier Narendra Modi. W ten sposób szef rządu złamał protokół i podkreślił znaczenie relacji saudyjsko-indyjskich - zauważają media. Wskazują w tym kontekście na spore uzależnienie gospodarki Indii od dostaw surowców z Arabii Saudyjskiej.
Po rozmowach w Delhi Muhammad bin Salman powiedział w środę, że jego kraj zamierza współpracować z Indiami w walce z "radykalizmem i terroryzmem". Modi stwierdził z kolei, że zgodził się z Saudyjczykami w kwestii wzmocnienia współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa.
- Arabia Saudyjska to jeden z najbardziej wartościowych partnerów Indii. Nasze relacje są coraz mocniejsze. Z radością witam saudyjskie inwestycje w infrastrukturę w Indiach - powiedział Modi.
Wcześniej w tym tygodniu Muhammad bin Salman przebywał w Pakistanie. Podczas wizyty w tym muzułmańskim państwie Arabia Saudyjska według mediów zawarła kontrakty inwestycyjne o wartości 20 miliardów dolarów.
Zabójstwo dziennikarza
Amerykańskie agencje wywiadowcze oraz władze Turcji uważają, że książę Muhammad bin Salman zlecił przeprowadzenie operacji mającej na celu zabicie Chaszodżdżiego. Senat USA przyjął rezolucję, w której uznał następcę saudyjskiego tronu za odpowiedzialnego za tę śmierć. Rijad zaprzecza, by książę miał jakikolwiek udział w zabójstwie. Saudyjskie władze utrzymują, że operacja, w wyniku której zamordowano dziennikarza, przeprowadzona została poza kontrolą państwa i nadzorowana była przez dwóch urzędników, których później zwolniono ze stanowisk.
Autor: kg\kwoj / Źródło: PAP