Tajwańska policja informuje o rosnącej liczbie przypadków rozpowszechniania w internecie plotek sugerujących, że władze wyspy nie radzą sobie z epidemią i usiłują ukryć ją przed mieszkańcami.
Biorąc pod uwagę treść niektórych takich wpisów, w tym dobór słownictwa, policjanci podejrzewają, że stoją za nimi osoby z Chin kontynentalnych. "Celem jest wprowadzenie w błąd społeczeństwa i sianie paniki, by poważnie zagrozić naszej stabilności społecznej" - napisano w komunikacie kryminalnego biura dochodzeniowego.
Prezydent Tajwanu Caj Ing-wen przestrzegła na Facebooku przed dawaniem wiary rozpowszechnianym w internecie plotkom. Nie odniosła się wprost do Chin kontynentalnych, ale zaznaczyła, że "niektóre plotki są nawet napisane w sposób, w jaki nie pisze się na Tajwanie".
W komunikacie biura dochodzeniowego wymieniono przykłady wpisów z Facebooka i Twittera. Autor jednego z nich twierdzi na przykład, że na Tajwanie "pogrzebano setki, tysiące ciał" osób zmarłych rzekomo na Covid-19. W rzeczywistości na wyspie stwierdzono dotąd łącznie 32 zakażenia koronawirusem i jeden zgon.
Relacja tvn24.pl: Epidemia koronawirusa na świecie
Komunistyczne władze w Pekinie uznają Tajwan za zbuntowaną prowincję "jednych Chin" i nigdy nie wykluczyły możliwości użycia siły, by przejąć nad nim kontrolę. Demokratycznie wybrany rząd Tajwanu uważa natomiast wyspę za niezależną od ChRL republikę.
Autorka/Autor: pp\mtom
Źródło: PAP