Są oskarżeni lub już skazani za handel narkotykami, napady, zlecanie zabójstw. Włoski dziennik "La Repubblica" pisze o aresztowanych i skazanych mafiozach, którzy w czasie epidemii COVID-19 mogli opuścić więzienne mury i odbywają karę we własnym domu. O takie wyjście stara się właśnie brat Toto Riiny, bossa bossów sycylijskiej Cosa Nostry. Nazwisko do dziś budzi grozę, bo krwawo odznaczyło się w historii mafijnych porachunków: Toto, pseudonim "Bestia", miał odpowiadać za zlecenie 150 i dokonanie 40 zabójstw.
Wniosków o zwolnienie z więzienia jest z dnia na dzień coraz więcej. "Stu więźniów, Sycylijczyków oskarżonych o działanie w mafii i przestępstwa narkotykowe prosi o areszt domowy, motywują podania stanem zdrowia" - pisze "Repubblica". "Tyle samo próśb ze strony członków mafii Camorra i 'Ndrangheta" - dodaje. Zatwierdzonych wniosków jest już łącznie 376.
O tym, czy więźniowie mogą wyjść zza krat, decydują różne organy: jeśli dopiero czekają na swój proces, na przejście na areszt domowy może pozwolić sędzia prowadzący, sądy do spraw ponownego rozpoznania, sądy apelacyjne. W przypadku osób już skazanych są to sądy, które nadzorują odbywanie kar w więzieniach w całym kraju.
"Ma 87 lat i jest poważnie chory"
Najbardziej "rozpoznawalnym" punktem na liście osób, które chciałyby opuścić mury zakładu karnego, jest aktualnie Gaetano Riina, brat Toto Riiny, bossa bossów sycylijskiej mafii Cosa Nostra. Przebywa w więzieniu w Turynie. - Ma 87 lat i jest poważnie chory. W naszym wniosku piszemy, że wśród więźniów zakładu w Turynie stwierdzono 60 potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem, to sytuacja naprawdę niebezpieczna dla seniora, który ma tylko jedną nerkę, który przeszedł kilka zawałów i rozedmę płuc - tłumaczy jeden z jego pełnomocników mecenas Pietro Riggi w rozmowie z "Repubblicą".
Gaetano Riina wpadł w ręce sycylijskiej policji jako 78-letni mężczyzna, w lipcu 2011 roku, po tym, jak karabinierzy podsłuchiwali go przez całe dwa lata. W trakcie trwającego dochodzenia śledczy ustalili, że sędziwy mafioso podejmował najważniejsze decyzje, w tym te dotyczące relacji z innymi sycylijskimi gangami.
Oskarżono go wtedy o wymuszenia i współpracę przy odbudowie upadłych klanów Cosa Nostry. Gaetano Riina ma do odbycia jeszcze dwa lata kary zasądzonej mu przez sąd w Neapolu.
Brat: "Bestia"
"Sławę" i postrach zapewniają mu więzy krwi: jego brat, Toto (skrót od imienia Salvatore), nazywany był też "Capo dei Capi" ("boss bossów"), "La Bestia" (przez okrucieństwo dokonanych morderstw) i "U Curtu" ("Krótki", z powodu niskiego wzrostu - niecałe 160 cm). Urodzony w 1930 roku w Corleone, w szeregi organizacji przestępczych miał wkroczyć już jako 18-latek, po zrealizowaniu zabójstwa na zlecenie. W ciągu kilkudziesięciu lat miał osobiście zabić 40 osób i zlecić 150 morderstw. W ramach wytoczonej wojny z państwem włoskim kazał mordować polityków, śledczych i policjantów.
Ukrywał się przez 24 lata, ostatecznie wpadł w styczniu 1993 roku. Podczas aresztowania miał tłumaczyć policji, że nie wie, co się dzieje, przedstawiał się jako księgowy. Skazano go na 26 wyroków dożywocia, w tym za zlecenie zamachów bombowych na sędziów śledczych walczących z mafią: Giovanniego Falcone i Paolo Borsellino. Śledczy twierdzą, że delegował zadania także z więzienia.
Jeszcze kilka miesięcy przed jego śmiercią karabinierzy chwalili się, że zajęli mafijne dobra o wartości 1,5 miliona euro, przypisywano je właśnie Toto Riinie:
Potrafią kierować ludźmi zza krat, co dopiero z domów
Dziennikarze "Repubbliki" piszą o liście mafiozów i handlarzy narkotyków, którym przez ostatnie półtora miesiąca udało się "skorzystać z okazji" koronawirusa i już teraz karę mogą odbywać w domu. Jest ich 376.
To między innymi Giuseppe Sansone z Palermo zatrzymany zeszłego lata - śledczy uznali go za jedną z osób, które były w trakcie tworzenia całkowicie nowej grupy przestępczej. Rocco Santo Filippone z Kalabrii, przeciwko któremu toczy się proces w sprawie zamachów z lat 1993 i 1994 - zginęli wtedy policjanci. I Carmelo Terranova, skazany na trzykrotne dożywocie za zabójstwa w latach dziewięćdziesiątych.
Zza krat wypuszczono też Francesco Bonurę, Pasquale Zagarię, Vincenza Di Piazzę i Vincenza Iannazza - cała czwórka odbywała karę więzienia o zaostrzonym rygorze, która zakłada całkowitą izolację więźnia i ograniczenie jego kontaktów z osobami trzecimi do niezbędnego minimum (nawet "spacery" odbywa się w samotności).
Dziennik cytuje sycylijskich śledczych, którzy z niepokojem wypowiadają się o bossach wracających teraz na "swój teren". "Areszt domowy to środek absolutnie niewystarczający dla osób tak niebezpiecznych" - piszą prokuratorzy z działu do walki z mafią w Palermo. Przypominają, że przywódcy grup przestępczych potrafią kierować ludźmi zza krat, co dopiero z domów. A szczególnie trudne zadanie stoi też teraz przed lokalnymi funkcjonariuszami policji, którzy muszą sprawdzać, z kim mafiozi się spotykają i do kogo dzwonią.
Zmiany w zarządzie służby więziennej
Listę stworzył departament do spraw zarządu służbą więzienną (działający we włoskim ministerstwie sprawiedliwości) na zlecenie sejmowej komisji antymafijnej.
Fakt, że urzędnicy nie zaproponowali alternatywy dla domowego aresztu (na przykład utworzenie szpitalnych zakładów karnych) sprawił, że minister sprawiedliwości Alfonso Bonafede w ostatnich dniach zmienił członków zarządu departamentu. Departamentem kieruje obecnie Dino Petralia, zastępuje go Roberto Tartaglia (obaj sędziowie doświadczeni w walce z mafią). Jak podaje "La Repubblica", od razu wzięli się za naprawianie błędów - mają w planach przeanalizować każdy wniosek złożony przez wszystkich 376 więźniów i jeszcze raz dokładnie prześledzić akta ich spraw.
Źródło: La Repubblica, ANSA, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Google Maps, Arma dei Carabinieri (stopklatka wideo)