W ciągu ostatniej doby w Stanach Zjednoczonych zmarło blisko 4,4 tysiąca osób zakażonych koronawirusem – przekazał we wtorek Uniwersytet Johnsa Hopkinsa. Jest to najwyższy dobowy bilans od początku pandemii. Łączna liczba zgonów spowodowanych COVID-19 przekroczyła w USA 380 tysięcy.
Jak wynika z danych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Baltimore, jest to trzeci przypadek, gdy dobowa liczba zgonów przekroczyła w USA cztery tysiące. Zdaniem epidemiologa Erica Feigla-Dinga z Federation Of American Scientists (FAS) Stanom Zjednoczonym grozi takie pogorszenie sytuacji, że pod koniec lutego na COVID-19 umierać będzie nawet ponad pięć tysięcy Amerykanów dziennie.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE >>>
Wtorkowe dane, mówiące o 4327 ofiarach COVID-19, to najwyższy bilans śmierci od początku pandemii. Poprzedni odnotowano 7 stycznia, gdy w Stanach Zjednoczonych zmarły 4194 osoby.
We wtorek w USA wykryto ponad 215 tysięcy nowych zakażeń. To spadek o blisko 100 tysięcy przypadków względem najwyższego dobowego bilansu, o którym informowano 2 stycznia. Potwierdzono wtedy ponad 302 tysiące zachorowań.
Najtrudniejsza sytuacja na świecie
Średnia liczba zgonów z siedmiu dni jest najwyższa od początku pandemii, najgorsza sytuacja panuje na południu i zachodzie kraju. Najwięcej zakażeń potwierdzono w Kalifornii, Teksasie, na Florydzie i w stanie Nowy Jork. W tym ostatnim odnotowano także najwyższą łączną liczbę zgonów – ponad 40 tysięcy.
W sumie Stany Zjednoczone odnotowały ponad 22,8 miliona przypadków SARS-CoV-2 i ponad 380 tysięcy zgonów z powodu koronawirusa. To najbardziej dotknięty epidemią kraj świata. Pacjenci z koronawirusem zajmują w USA 131 tysięcy łóżek.
Jak dotąd tylko około 9,3 mln Amerykanów, czyli mniej niż 3 procent populacji, otrzymało pierwszy zastrzyk jednej z dwóch dopuszczonych do użytku szczepionek. Według ekspertów około 75 procent mieszkańców Stanów Zjednoczonych musiałoby zostać zaszczepionych, by uzyskać odporność stadną.
Autorka/Autor: ft/kab
Źródło: PAP, Johns Hopkins University