KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. RAPORT TVN24.PL >>>
KORONAWIRUS NA ŚWIECIE. ZOBACZ RELACJĘ W TVN24.PL
Koreańczycy głosowali na posłów do 300-osobowego Zgromadzenia Narodowego. 253 deputowanych wybieranych było według ordynacji większościowej, a 47 – według proporcjonalnej.
Wstępne wyniki wskazują, że Partia Demokratyczna urzędującego prezydenta Mun Dze Ina zdobyła 180 mandatów, czyli o 60 więcej niż posiadała dotychczas. Jeśli te rezultaty się potwierdzą, będzie to największa wygrana od czasu przyjęcia przez kraj w 1987 roku demokratycznej konstytucji – zauważa stacja CNN.
Oficjalne wyniki głosowania oraz rozdział mandatów mają zostać ogłoszone jeszcze w czwartek.
Korea Południowa jako pierwsza przeprowadziła głosowanie do władz ogólnokrajowych w czasie trwania pandemii COVID-19. Jak przypomina BBC, państwo to nigdy dotąd nie przełożyło głosowania. Nawet wybory prezydenckie w 1952 roku odbyły się pomimo trwania wojny koreańskiej.
Środki bezpieczeństwa w trakcie wyborów
By zminimalizować ryzyko nowych infekcji koronawirusem, we wszystkich lokalach wyborczych zastosowano nadzwyczajne środki ostrożności.
Wszyscy wyborcy musieli mieć maski ochronne na twarzy oraz gumowe rękawiczki, a także utrzymywać odległość co najmniej metra od innych ludzi. Przed oddaniem głosu należało zdezynfekować dłonie. Każdemu, kto pojawił się w komisji wyborczej, mierzono temperaturę. Osoby, u których była ona wyższa niż 37,5 stopni Celsjusza, kierowano do oddzielnych kabin wyborczych, które każdorazowo dezynfekowano.
W wyborach głosy oddało ponad 29 milionów uprawnionych do głosowania, co przekłada się na frekwencję na poziomie 66,2 procent - najwyższą odnotowaną w tym kraju od 28 lat. Jedną z przyczyn takiego wyniku jest fakt, że po raz pierwszy udział w wyborach mogły wziąć osoby, które ukończyły 18 lat - przedtem czynne prawo wyborcze przysługiwało od 20. roku życia. Około 26 procent Koreańczyków oddało głos z wyprzedzeniem, w piątek i sobotę, pocztą lub w specjalnych lokalach wyborczych zorganizowanych na stacjach kwarantanny.
W Korei Południowej na kwarantannie przebywa około 60 tysięcy ludzi. Początkowo nie przewidziano możliwości ich udziału w wyborach, ale władze wprowadziły przepisy, pozwalające im wyjątkowo opuścić miejsce odosobnienia. Mogły one głosować tylko w określonych godzinach i w specjalnie wyznaczonych lokalach wyborczych. Zabroniono im korzystania z transportu publicznego.
- Wszyscy zdawali sobie sprawę z powagi sytuacji i wykazali odpowiedzialną, obywatelską postawę - powiedział Sung Jang-hyun, burmistrz okręgu miejskiego Seong w dystrykcie Yongsan.
Wybory mimo epidemii
Do tej pory w Korei Południowej potwierdzono ponad 10,5 tysięcy przypadków koronawirusa. Szczyt pod względem liczby nowych zachorowań wystąpił tam 29 lutego. Wówczas wirusa wykryto u 909 osób. Minionej doby przybyło 22 zakażonych.
Korea Południowa przez krótki czas była drugim pod względem zasięgu epidemii krajem świata, ale postępy koronawirusa zostały stosunkowo szybko opanowane, w dużej mierze poprzez politykę szeroko zakrojonych testów, dokładnego śledzenia kontaktów i przestrzegania dystansu społecznego. Korei Południowej udało się opanować lawinowy wzrost zakażeń bez wprowadzania powszechnych ograniczeń wychodzenia z domów, nawet na najbardziej dotkniętych wirusem obszarach. Nadal utrzymują się jednak obawy związane ze skupiskami zakażeń i infekcjami wśród osób powracających lub przybywających z zagranicy.
CZYTAJ WIĘCEJ: Bezpieczeństwo w zamian za prywatność? Kolejne kraje stosują aplikacje śledzące do walki z wirusem
Za swoją reakcję na kryzys rząd w Seulu zdobył uznanie zarówno w kraju, jak i za granicą.
Do czwartku w Korei Południowej z COVID-19 wyzdrowiało ponad 7,5 tysiąca chorych. W kraju przeprowadzono już ponad pół miliona testów, czyli około 10,5 tysiąca na milion mieszkańców. Dla porównania w Polsce wykonano prawie 156,5 tysiąca testów, czyli nieco ponad 4 tysiące na milion mieszkańców.
Referendum poparcia dla prezydenta
Najnowsze wybory parlamentarne określane były jako rodzaj referendum poparcia dla rządów prezydenta Korei Południowej Mun Dze Ina z MPK, w tym dla reakcji jego administracji na pandemię COVID-19. Popularność prezydenta spadła w ubiegłym roku poniżej 30 procent, ale w związku ze skutecznymi środkami walki z koronawirusem wzrosła ostatnio do ponad 50 procent - pokazywały sondaże.
Wynik środowego głosowania umożliwi obozowi rządzącemu szybkie przyjmowanie ustaw bez konieczności zabiegania o poparcie innych partii. MPK będzie w parlamencie mogła samodzielnie uchwalić wszystko, z wyjątkiem zmiany konstytucji, która wymagałaby co najmniej 200 głosów – pisze Yonhap. Wśród planów prezydenta Muna na pozostałe dwa lata jego kadencji wymienia się luzowanie polityki fiskalnej w celu tworzenia miejsc pracy, podniesienie płacy minimalnej, utrzymanie polityki dialogu z Koreą Północną.
Rezultat wyborów w Korei Południowej "to sygnał dla innych światowych przywódców, że sposób, w jaki reagują na kryzys (związany z koronawirusem - red.), może przynieść im polityczny sukces lub ich pogrzebać, ponieważ pandemia jest teraz na pierwszym miejscu w głowach wszystkich, przyćmiewając wszystkie inne kwestie, które w normalnych warunkach miałyby wpływ na wyniki wyborów" - ocenił w rozmowie z CNN Duyeon Kim z belgijskiego think thanku International Crisis Group.
Zbiedzy z Północy w parlamencie Południa
Po raz pierwszy metodą większościową do parlamentu Korei Południowej wybrany został zbieg z Korei Północnej. Były wysokiej rangi północnokoreański dyplomata Te Jong Ho, który w 2016 roku wraz z rodziną uciekł z ambasady w Londynie, zdobył mandat w Gangnam, dzielnicy Seulu zamieszkałej przez bogaczy i celebrytów. Kandydował z ramienia opozycyjnej UFP.
Inny zbieg z Korei Północnej Dzi Seong Ho, wszedł do parlamentu z listy proporcjonalnej. W latach 2012-2016 w Zgromadzeniu Narodowym zasiadał już północnokoreański zbieg, były wykładowca Uniwersytetu Kim Ir Sena w Pjongjangu, który również wybrany był z listy proporcjonalnej – przypomina Yonhap.
Autorka/Autor: momo//rzw
Źródło: BBC, CNN, PAP