W mieszczącym 20 tysięcy osób obozie dla uchodźców na Lesbos nie stwierdzono jeszcze przypadków COVID-19, ale wśród mieszkańców wyspy są już osoby zainfekowane. Jeśli w Morii dojdzie do zakażenia, nie ma tam żadnych szans na wprowadzenie kwarantanny - ostrzegł rzecznik Polskiej Akcji Humanitarnej Rafał Grzelewski.
Obóz Moria na wyspie Lesbos, który jest największym ośrodkiem dla uchodźców w Europie, został założony z myślą o trzech tysiącach osób. Tymczasem mieszkańców ma już 20 tysięcy. Przy takim przeludnieniu wprowadzenie kwarantanny jest niemożliwe - ostrzegają aktywiści Polskiej Akcji Humanitarnej, która w Morii działa wspólnie z partnerami lokalnymi.
Pomoc PAH skoncentrowana jest na poprawie infrastruktury wodnej, budowie punktów mycia rąk oraz dystrybucji mydła i zestawów higienicznych.
Rzecznik PAH Rafał Grzelewski podkreślił, że w obozie stale brakuje podstawowych materiałów i artykułów medycznych, a zamknięcie greckich granic pogorszyło sytuację. Dodatkowo istnieje ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa, ponieważ na wyspie potwierdzono już dziewięć przypadków wśród mieszkańców. - W pobliżu Morii znajduje się klinika licząca tylko sześć łóżek, która w przypadku wybuchu epidemii w obozie nie będzie w stanie świadczyć odpowiedniej pomocy medycznej - ostrzegł rzecznik PAH.
Środki prewencyjne w obozie Moria
Jak przekazał rzecznik PAH, w obozie stosowane są środki prewencyjne, które mają na celu choć w niewielkim stopniu uchronić mieszkańców przed zakażeniem. - Zarówno organizacje działające lokalnie, jak i sami uchodźcy przeprowadzają kampanię informacyjną na temat COVID-19 oraz promują zachowanie higieny. Mimo trudnych warunków i ogólnego tłoku unikają zgromadzeń, sprzątają obóz, szyją maseczki. Organizacje dostarczają wodę i artykuły higieniczne, dając uchodźcom możliwość częstego mycia rąk lub w ogóle mycia rąk. Na miejscu działają również Lekarze Bez Granic. Jest to jednak za mało - zaznaczył.
Niewiele danych na temat przypadków zachorowań
Grzelewski powiedział, że organizacje humanitarne mają obecnie niewiele danych na temat przypadków zachorowań w obozach, ponieważ w zdecydowanej większości uchodźcy nie są diagnozowani. Przypomniał, że obóz Ritsona w pobliżu Aten jest objęty kwarantanną po tym, jak na początku kwietnia jego 20 mieszkańców dostało pozytywne wyniki testów na obecność wirusa. Miejsce jest domem dla 2300 uchodźców. - W przypadku obozu Ritsona żadna z 20 zakażonych osób nie miała żadnych objawów choroby, co jeszcze bardziej utrudnia ocenę sytuacji - podkreślił.
Rzecznik PAH podkreślił, że przełom 2019 i 2020 roku był bardzo trudnym okresem dla greckich wysp, szczególnie dla Lesbos. Według szacunków organizacji lokalnych, od maja zeszłego roku na wyspę przybyło prawie 27 tysięcy uchodźców. - Ta liczba od stycznia stopniowo maleje. W marcu na greckie wyspy przybyło około 1500 uchodźców a w ostatnim tygodniu 39. Ze względu na kryzys, władze greckie wprowadziły obostrzenia dotyczące nie tylko przemieszczania się z i na wyspę, ale również przemieszczania się uchodźców w okolicach obozu. Uchodźców obecnie nie przybywa wielu, ale są stłoczeni na niewielkiej przestrzeni, gdzie panują skrajnie trudne warunki bytowe - powiedział.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: ELIAS MARCOU / Reuters / Forum