Superlaboratoria w Belgii, pełny lockdown w Asturii, sytuacja "nie do zniesienia" w Lombardii

Źródło:
PAP

W Belgii otwierane są tak zwane superlaboratoria, które pozwolą znacznie zwiększyć liczbę testów na koronawirusa. We Włoszech rząd decyduje się na przejście na naukę zdalną w szkołach średnich. Region Asturii na północy Hiszpanii jako pierwsza wspólnota autonomiczna tego kraju ogłosił pełny lockdown - zacznie on obowiązywać w nocy z wtorku na środę.

Możliwości testowania na koronawirusa w Belgii znacznie wzrosły od poniedziałku dzięki otwarciu pierwszych trzech z ośmiu tak zwanych superlaboratoriów - w Gandawie, Leuven i Mons. Mają one odciążyć laboratoria kliniczne i umożliwić ponowne badanie ludzi bez objawów. Jak podaje telewizja VRT, każde z nich będzie mogło przeprowadzić 7 tysięcy testów dziennie.

Jeszcze latem ówczesny minister odpowiedzialny za testy na koronawirusa Philippe De Backer obiecał, że zostanie utworzona tak zwana krajowa platforma testowa, na którą miałoby się składać osiem laboratoriów uniwersyteckich. Trzy pierwsze rozpoczęły działanie w piątek, reszta zostanie uruchomiona w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Media informują, że powinny mieć łączną wydajność około 50 tysięcy testów dziennie.

Bruno Verhasselt, odpowiedzialny za laboratorium w Gandawie, które zatrudniło 40 pracowników, powiedział VRT, że będzie ono dostarczać wyniki w ciągu 24 godzin. Wraz z otwarciem ośmiu "superlaboratoriów" Belgia powinna mieć wystarczające możliwości, aby umożliwić ponowne badanie osób bezobjawowych, które miały kontakty z zakażonymi lub powróciły z krajów lub regionów krajów o wysokim poziomie zakażenia koronawirusem.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE

Włochy

233 osoby zmarły tej doby we Włoszech na COVID-19, potwierdzono ponad 22 tysiące następnych zakażeń koronawirusem, ale przy mniejszej liczbie testów. Wykonano ich 135 tysięcy, o ponad 40 tysięcy mniej niż dzień wcześniej, gdy wykryto prawie 30 tysięcy infekcji - ogłosiło w poniedziałek włoskie Ministerstwo Zdrowia.

Liczba hospitalizowanych pacjentów wzrosła od niedzieli o 238 do blisko 20 tysięcy. Na oddziałach intensywnej terapii przebywają ponad 2 tysiące najciężej chorych, o 83 więcej niż dzień wcześniej. Izba lekarska z Mediolanu zaapelowała o natychmiastowy lockdown w mieście. Jak podkreślił jej prezes Roberto Carlo Rossi, sytuacja w przeciążonych szpitalach i przychodniach jest "nie do zniesienia". W Lombardii, której stolicą jest Mediolan, potwierdzono ponad 5 tysięcy nowych infekcji. Na drugim miejscu pod względem ich dobowego wzrostu jest Kampania. Przybyło tam około 2800 nowych przypadków.

Premier Włoch Giuseppe Conte oświadczył w Izbie Deputowanych, że z powodu gwałtownego pogorszenia się sytuacji pandemicznej w kraju konieczne będzie całkowite przejście szkół średnich na nauczanie zdalne. Rozporządzenie to znajdzie się w dekrecie, opracowywanym przez rząd w trybie pilnym.

Odnosząc się do tych planów, prezes dyrektorów placówek oświatowych powiedział, że "zawieszenie nauczania w szkołach nie pozostanie bez konsekwencji". - Musimy być świadomi, jaką cenę społeczną zapłacimy wszyscy i jaką cenę indywidualną zapłacą uczniowie – dodał. - Cena będzie wysoka i niestety przekonamy się o tym w następnych latach - podkreślił Giannelli. Jego zdaniem istnieje ryzyko powiększenia się "przepaści" w nauczaniu, którą "trudno będzie zasypać".

Hiszpania

Jak poinformował hiszpański minister zdrowia Salvador Illa, od piątku średni poziom dobowych zakażeń przekracza 18,3 tysiąca, a ogółem zanotowano już 1,24 miliona infekcji. Wśród najbardziej doświadczonych epidemią wspólnot autonomicznych Hiszpanii są: Madryt, Katalonia, Andaluzja, Walencja oraz Kastylia i Leon.

Z szacunków służb medycznych stołecznej aglomeracji wynika, że dzięki obowiązującym od września restrykcjom epidemicznym w regionie liczba hospitalizowanych zmalała w ciągu miesiąca o blisko 26 procent. Obecnie jest ich tam ponad 2,9 tysiąca. Z danych służb medycznych Hiszpanii wynika, że na przełomie października i listopada dobowa liczba zgonów wskutek COVID-19 spadła poniżej 140. Między niedzielą a poniedziałkiem zanotowano ich 127. Do poniedziałkowego wieczora w całej Hiszpanii zmarło po zakażeniu koronawirusem 6,2 tysiąca osób.

Region Asturii, na północy Hiszpanii, jako pierwsza wspólnota autonomiczna tego kraju ogłosił pełny lockdown - zacznie on obowiązywać w nocy z wtorku na środę. Jak poinformował szef autonomicznego rządu Asturii Adrian Barbon, z powodu nasilającej się epidemii koronawirusa, w całym regionie zakazana zostanie wszelka działalność, która nie służy zaspokojeniu podstawowych potrzeb obywateli.

Według Barbona wstrzymanie pracy hoteli i placówek handlowych oraz usług nieoferujących podstawowych produktów, a także funkcjonowania regionalnych instytucji kultury jest niezbędne, aby przeciwdziałać paraliżowi służby zdrowia. - Od kilku dni średnia liczba osób przyjmowanych na oddziały intensywnej terapii wynosi 11 dziennie, a liczba zajętych łóżek w szpitalach przekracza 80 procent. Utrzymanie tej dynamiki doprowadzi niebawem do niewydolności naszej służby zdrowia - wyjaśnił, zapowiadając uruchomienie do soboty szpitala polowego w Gijon.

Barbon wyjaśnił, że wraz z 15-dniowym lockdownem rząd Asturii planuje też trwającą w tym samym okresie przymusową izolację społeczną. Dodał, że wniosek w tej sprawie został już skierowany do ministerstwa zdrowia Hiszpanii. Z ustaleń portalu dziennika "El Pais" wynika jednak, że hiszpański resort zdrowia nie zgadza się na przymusową kwarantannę dla mieszkańców Asturii. Oznacza to, że jej władze nie będą mogły nakazać obywatelom pozostawania w domach z powodu restrykcji epidemicznych.

Wielka Brytania

W Wielkiej Brytanii w ciągu ostatniej doby wykryto 18 950 nowych zakażeń koronawirusem i zarejestrowano 136 kolejnych zgonów z powodu COVID-19 - poinformował w poniedziałek po południu brytyjski rząd. To pierwszy przypadek od ośmiu dni, gdy dobowa liczba zakażeń spadła poniżej 20 tysięcy, i najniższy bilans od 19 października. W ciągu ostatniej doby wykonano prawie 270,5 tysiąca testów na obecność SARS-CoV-2, a od początku epidemii - już 31,8 miliona. Obecne możliwości brytyjskich laboratoriów to 519 tys. testów na dobę.

W przemówieniu wygłoszonym po południu w Izbie Gmin premier Boris Johnson wyjaśnił, że wskaźnik R, który wskazuje, czy epidemia się rozwija, czy słabnie, wynosi powyżej 1 w każdej części Anglii, a w niektórych szpitalach jest więcej pacjentów z COVID-19 niż podczas pierwszej fali epidemii. Premier przypomniał, że według prognoz naukowców brak działań przełoży się także na większą liczbę zgonów.

- W obliczu tych najnowszych danych nie ma innego wyjścia, jak podjąć dalsze działania na szczeblu krajowym - oświadczył Johnson. Jak podkreślił, wcześniejsze próby zatrzymania epidemii na szczeblu lokalnym i regionalnym były właściwą strategią i nie zgadza się z zarzutami, że brytyjski rząd jest spóźniony w stosunku do tego, co zaczęły robić już władze innych krajów europejskich.

- Nikt nie chce narzucać tych środków, o ile nie jest to absolutnie konieczne, więc sensowne było skupienie się początkowo na obszarach, gdzie choroba narastała, zamiast zamykać firmy, puby i restauracje w tych częściach kraju, gdzie częstotliwość jej występowania była niska. Chcę podziękować milionom osób, które przetrwały lokalne ograniczenia, czasami trwające miesiącami - mówił Johnson. - Ale walczymy z chorobą i kiedy dane się zmieniają, my musimy też zmieniać kurs - podkreślił.

Mówił, że bez podjęcia ogólnokrajowych działań realne jest ryzyko "medycznej i moralnej katastrofy", gdy publiczna służba zdrowia NHS nie będzie w stanie przyjąć wszystkich pacjentów wymagających pomocy, a lekarze i pielęgniarki zmuszeni będą do wybierania, komu pomóc, a kto będzie musiał umrzeć.

W związku z tym Johnson oświadczył - co już zapowiedział w sobotę wieczorem - że od czwartku do 2 grudnia ludzie w Anglii będą mogli wychodzić z domów tylko w ściśle określonych przypadkach, takich jak nauka, praca - o ile ktoś nie może pracować z domu, ćwiczenia na świeżym powietrzu, wizyty lekarskie, zakup żywności i artykułów pierwszej potrzeby, udzielanie pomocy osobom tego wymagającym.

Zamknięte będą wszystkie sklepy, z wyjątkiem tych sprzedających towary pierwszej potrzeby, a także punkty usługowe, puby, bary i restauracje, choć nadal mogą one działać w systemie na wynos i z dostawą. - Nie wracamy do pełnowymiarowej blokady z marca i kwietnia, te działania są mniej restrykcyjne – podkreślił Boris Johnson, wskazując, że otwarte pozostaną szkoły i uniwersytety.

Zapewnił, że te restrykcje są ograniczone w czasie i po 2 grudnia wygasną. Później celem rządu ma być powrót do dotychczasowego systemu z trzema poziomami restrykcji regionalnych. Oświadczył, że brytyjski rząd będzie koordynował działania z władzami Szkocji, Walii i Irlandii Północnej w celu wypracowania wspólnego planu na okres świąteczno-noworoczny.

Walia myśli o wyjściu z lockdownu, Szkocja o jego wprowadzeniu

Lockdown będzie obejmował tylko Anglię, bo kwestie ochrony zdrowia w Szkocji, Walii i Irlandii Północnej są w kompetencjach tamtejszych rządów. W Walii 17-dniowy lockdown w celu spowolnienia epidemii koronawirusa - nazwany zaporą ogniową - zaczął się 23 października. Szef walijskiego rządu Mark Drakeford przyznał, że zapowiedziany w sobotę przez brytyjski rząd czterotygodniowy lockdown w Anglii wpłynie na sytuację w Walii, ale sama data zakończenia restrykcji nie zostanie zmieniona.

Szef walijskiego rządu ogłosił, że od przyszłego poniedziałku nie będzie restrykcji w poruszaniu się po kraju, ale jego opuszczanie w czasie lockdownu w Anglii możliwe będzie tylko z ważnych powodów, takich jak praca. Działalność będą mogły wznowić szkoły, a także wszystkie firmy, które musiały ją przerwać, choć na razie nie sprecyzowano jeszcze, na jakich mają funkcjonować puby i restauracje.

Dwa gospodarstwa domowe będą mogły stworzyć "bańkę" i w ramach niej spotykać się w domu, grupy do 15 osób będą mogły się spotykać w pomieszczeniach zamkniętych, by uczestniczyć w zorganizowanych zajęciach, zaś w przypadku otwartych przestrzeni ten limit wyniesie 30 osób. Wszystkie te wytyczne będą podlegały przeglądowi co dwa tygodnie.

W Walii na razie lockdown nie przekłada się na spadek liczby zakażeń, co widoczne jest już w Irlandii Północnej, która na taki krok zdecydowała się tydzień wcześniej. W miniony piątek w Walii zanotowano rekordową liczbę zakażeń w ciągu doby - 1737, zaś w poniedziałek - drugą najwyższą: 1646. Dotychczasowy bilans epidemii to 53 337 infekcji i 1 891 ofiar śmiertelnych.

Tymczasem szefowa szkockiego rządu Nicola Sturgeon przyznała w poniedziałek, że krótki lockdown jest rozważaną opcją, choć przed podjęciem tej decyzji chce ona uzyskać zapewnienia brytyjskiego rządu w kwestii przedłużenia programu wypłacania z budżetu pensji tym pracownikom, którzy z powodu epidemii zostali wysłani na urlopy.

Szkocja była to tej pory tą częścią Zjednoczonego Królestwa, w której najszybciej wprowadzano restrykcje w związku z koronawirusem, ale w czwartek stanie się jedyną bez ogólnokrajowego lockdownu. W poniedziałek rano weszła w życie pięciostopniowa skala restrykcji, choć na najwyższym poziomie nie znalazła się żadna z jednostek administracyjnych Szkocji.

Autorka/Autor:asty/kg

Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: