W związku z koronawirusem uwagę mediów zwracają takie kraje jak Hiszpania, Włochy czy Wielka Brytania. Mało kto mówi o problemach w niewielkiej Belgii - szczególnie dramatyczna jest tam sytuacja w domach opieki. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Pikniki, rodzinne spacery i długie kolejki po lody - tak, w świąteczny weekend, wyglądały ulice wielu belgijskich miast i miasteczek. Kraj, który ze względu na niewielką powierzchnię, nie figuruje na czele statystyk zakażeń koronawirusem, okazuje się być pierwszym na świecie pod względem ofiar śmiertelnych na milion mieszkańców.
- Nigdy nie spotkaliśmy się z tego typu kataklizmem. Ja pracowałem w Afryce, byłem skonfrontowany z epidemiami cholery, leczyłem ludzi z epidemii różyczki. Ale to jest nieporównywalne - mówi Stanisław Nagórski, który jest lekarzem rodzinnym w szpitalu Chirec w Brukseli.
Pracuje na dwóch izbach przyjęć: COVID i no-COVID. Chociaż szpitale starają się oddzielić pacjentów podejrzanych o zakażenie koronawirusem, jak mówi, nie zawsze się to udaje. - Miałem taki przypadek: pacjentka młoda, jedynym objawem jaki miała, była wysypka. Więc przyszła na część "czystą", ale okazała się COVID-em - opowiada.
Rezarta Bezhaj, pielęgniarka w Instytucie Julesa Bordeta w Brukseli, przyznaje, że się boi. - Wcześniej pracowałam po osiem godzin i to było osiem godzin zmęczenia i ciężkiej pracy. Teraz to wszystko się podwaja, potraja - zwraca uwagę. - Zdarzyło mi się zemdleć w pracy. Dzieci i męża widuję od czasu do czasu z daleka, kiedy podjeżdżam pod dom i patrzę na nich z odległości trzech-czterech metrów - dodaje.
"Każdy kraj inaczej klasyfikuje zgony z powodu koronawirusa"
Według zestawienia przygotowanego na podstawie danych Światowej Organizacji Zdrowia i Johns Hopkins University, w najgorszej sytuacji pod względem liczby zgonów liczonych na milion mieszkańców, jest Belgia - a zaraz po niej - Hiszpania, Włochy i Francja. W Belgii, połowa ofiar, to mieszkańcy domów opieki.
- Problem polega na tym, że każdy kraj inaczej klasyfikuje zgony z powodu koronawirusa. Statystyki w Belgii są wyższe, bo zdecydowaliśmy się liczyć nie tylko potwierdzone testami przypadki zakażeń, ale i tych, których podejrzewało się o COVID-19. To dlatego, że w czasach pandemii nie da się zbadać wszystkich - podkreśla rzecznik belgijskiego centrum kryzysowego Benoit Ramacker.
Belgijski "lockdown" ma obowiązywać co najmniej do 3 maja. W ramach "zamknięcia kraju", przemieszczać się można tylko w uzasadnionych przypadkach - takich jak pójście do pracy, do sklepu, na pocztę czy na spacer.
W miejscach publicznych należy zachowywać półtora metra odległości od innych - także między członkami rodziny w trakcie dozwolonych w Belgii spacerów. W przeciwieństwie do Polski, zalecane, a nie obowiązkowe jest noszenie maseczek, bo rząd liczy na "zdrowy rozsądek" obywateli.
W ramach stopniowego otwierania kraju, w weekend otwarte zostaną sklepy ogrodnicze i samoobsługowe - a pensjonariuszy domów opieki, pojedynczo, będą mogli odwiedzać bliscy.
- Teraz jest trochę lepiej, ale na początku ludzie byli bardzo zestresowani. Przychodzili do nas ludzie z kaszlem, gorączką, podobnymi symptomami jak przy koronawirusie. Byli obsługiwani przez okienko po odkażeniu rąk - mówi farmaceuta z Nivelles Vincent Lhereux.
Polacy pomagają w Belgii
Miesiąc temu grupa Polaków mieszkających w Belgii założyła "Sztab Pomocy Belgia" wspierany przez samorząd województwa zachodniopomorskiego i WOŚP. W ramach inicjatywy informują Polaków o wdrażanych zasadach bezpieczeństwa, pomagają w komunikacji ze służbą zdrowia i dowożą paczki z artykułami higienicznymi i jedzeniem.
- Jest dużo osób, które są samotne w kraju, w którym nie do końca rozumieją, co się mówi po francusku, holendersku. To jest bardzo trudne - zwraca uwagę kardiolog Agnieszka Ciarka.
- Dużo też osób zadzwoniło, jak właśnie był ten bum zachorowań i dużo osób trafiło nam się chorych tak naprawdę i w trudnym stanie - informuje Marta Pytel, która jest koordynatorką infolinii "Sztabu Pomocy Belgia”.
Od wyborów w maju zeszłego roku, podzielonej językowo i politycznie Belgii nie udało się wyłonić rządu. Dopiero w sytuacji pandemii - dziewięć na dziesięć ugrupowań - po raz pierwszy udzieliło wotum zaufania rządowi tymczasowemu.
Źródło: TVN24