Za przyjęciem raportu, który wzywa do ratyfikowania konwencji stambulskiej, głosowało 469 europosłów, 104 było przeciwko, a 55 wstrzymało się od głosu.
W dokumencie zapisano, że konwencja stambulska pozostaje międzynarodowym standardem i kluczowym narzędziem w eliminowaniu przemocy ze względu na płeć, w tym przemocy domowej. Potępiono też próby cofnięcia działań podjętych w celu stosowania konwencji przez niektóre państwa członkowskie - poinformował Parlament Europejski w komunikacie.
W przyjętym przez europarlament tekście podkreślono, że sześć lat po podpisaniu konwencji UE nadal jej nie ratyfikowała z powodu odmowy kilku państw członkowskich. Opinia Trybunału Sprawiedliwości UE z 2021 roku - jak podano - stwierdza jednak, że UE może ją ratyfikować bez zgody wszystkich państw.
"Przystąpienie UE do konwencji stambulskiej nie zwalnia państw członkowskich z samodzielnej jej ratyfikacji, twierdzą europosłowie, którzy wzywają pozostałe sześć państw - Bułgarię, Czechy, Węgry, Łotwę, Litwę i Słowację - do niezwłocznej ratyfikacji konwencji" - podał europarlament.
Kohut: ratyfikowanie da bezpiecznik mieszkankom Polski
Jednym ze sprawozdawców był europoseł Socjalistów i Demokratów Łukasz Kohut (Lewica), który mówił podczas obrad, że ratyfikowanie konwencji jest niezwykle ważne dla mieszkanek Polski, ponieważ da im "bezpiecznik, że dopóki Polska jest w Unii, prawo antyprzemocowe będzie obowiązywać".
Kohut wskazywał też, że w obronie konwencji w Polsce odbywały się protesty. - Kobiety i wspierający ich mężczyźni protestowali tygodniami, gdy nielegalny Trybunał Konstytucyjny zakazał w praktyce mieszkankom Polski aborcji. Należy przywrócić dostęp do bezpiecznej i legalnej aborcji, o to apelujemy w raporcie - powiedział.
Europoseł przekonywał też, że przyjęcie konwencji przez całą UE zapewni lepszą ochronę dla uchodźczyń z Ukrainy. - Uciekają one ze swojej ojczyzny przez Słowację, czy Węgry, gdzie konwencja nie obowiązuje. Rozciągnijmy nad nimi unijny parasol antyprzemocowy - podkreślił.
Europosłowie PiS przeciw
Przeciwko przyjęciu tego tekstu głosowali europosłowie PiS. Mówili m.in. na to, że konwencja w żaden sposób nie mówi o aborcji, a tekst PE stwierdza, że odmawianie dostępu do niej jest formą przemocy ze względu na płeć. Polska delegacja Grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów była też przeciwna wobec występowania przez UE jako państwo przy podpisywaniu coraz większej liczby umów międzynarodowych.
Europosłanka Beata Kempa (Solidarna Polska) przekonywała, że europejska lewica "z pozoru" walczy z przemocą wobec kobiet, podczas gdy statystyki nie potwierdzają, aby w państwach rządzonych przez lewicę kwestia ochrony ofiar przemocy była wyższa.
- Tymczasem w kraju, który tak ochoczo atakujecie, w Polsce, od 2020 roku wprowadziliśmy rewolucyjne narzędzia do walki z przemocą domową – stwierdziła Kempa. Według europosłanki Polska znajduje się dziś w gronie państw o najwyższym standardzie ochrony kobiet.
Konwencja stambulska
Konwencja Rady Europy z 2011 roku o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencja stambulska) ma chronić kobiety przed wszelkimi formami przemocy oraz dyskryminacji. Konwencja zakłada, że istnieje związek przemocy z nierównym traktowaniem, a walka ze stereotypami i dyskryminacją sprawiają, że przeciwdziałanie przemocy jest skuteczniejsze.
Polska podpisała konwencję w grudniu 2012 roku, a ratyfikowała w 2015 roku, deklarując, że będzie ją stosować "zgodnie z zasadami i przepisami Konstytucji RP".
W lipcu 2020 roku minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro złożył wniosek o wszczęcie procedury wypowiedzenia konwencji stambulskiej.
W tym samym miesiącu premier Mateusz Morawiecki skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności konwencji z konstytucją. Według niego dokument ten nie pozwala państwu na zachowanie bezstronności w odniesieniu do przekonań światopoglądowych.
Autorka/Autor: pp/kg
Źródło: PAP