Przywódcy unijnych krajów jednogłośnie potwierdzili cele i kalendarz przyjmowania pakietu klimatyczno-energetycznego - oznajmił na zakończeniu szczytu w Brukseli prezydent Francji, przewodniczącej w tym półroczu Unii Europejskiej, Nicolas Sarkozy.
To oznacza, że porozumienie w sprawie pakietu ma nastąpić w grudniu. - Postanowiliśmy jednomyślnie: cele zostały te same, kalendarz jest ten sam - powiedział Sarkozy o pakiecie, który ma zapewnić, że do 2020 roku UE zmniejszy emisję CO2 o 20 proc.
- Terminy dotyczące pakietu klimatycznego są tak ważne, że nawet kryzys nie może temu przeszkodzić - podkreślił francuski prezydent.
Sarkozy przyznał, że zgoda szczytu na porozumienie w sprawie pakietu w grudniu wymagała "znalezienia rozwiązań dla krajów, które wyrażały swój niepokój".
Polska zadowolona z wyników szczytu
Polska jest zadowolona z wyników szczytu w odniesieniu do pakietu klimatyczno-energetycznego, bo premier Donald Tusk wynegocjował, że decyzja ostateczna ws. jego przyjęcia zapadnie jednomyślnie - poinformował szef UKIE Mikołaj Dowgielewicz.
- Po trudnych negocjacjach, pan premier uzyskał zapewnienie, że decyzja w sprawie pakietu będzie podjęta jednomyślnie (a nie większością kwalifikowaną - red.) i wzięte zostaną pod uwagę interesy wszystkich państw członkowskich - powiedział Dowgielewicz po zakończeniu szczytu UE.
Jak dodał, Polska odzyskała prawo weta w sprawie. Dotychczas przewidywano, że pakiet zostanie przyjęty większością kwalifikowaną krajów UE.
Polska groziła wetem
Wcześniej Polska zagroziła zawetowaniem takiej decyzji szczytu, o ile nie zostaną uwzględnione jej postulaty. Dotyczą one przede wszystkim uwzględnienia specyfiki polskiej gospodarki opartej na węglu. W negocjacjach przekonywała, że tylko pod takim warunkiem jest w stanie zgodzić się na termin grudniowy.
Polska zbudowała koalicję ośmiu nowych krajów członkowskich UE, które poparły polskie postulaty i w środę wydały wspólną deklarację. W imieniu koalicji ośmiu krajów występował premier Donald Tusk.
Czego domagała się polska delegacja?
Jak relacjonowali polscy dyplomaci, rząd domagał się wykreślenia z wniosków końcowych zapisu, że zaproponowany przez KE w styczniu pakiet klimatyczno-energetyczny tworzy "spójną całość, której równowaga i zasadnicze parametry muszą zostać zachowane". Taki zapis - zdaniem Polski - ogranicza pole negocjacji w pracach nad pakietem.
Polski rząd był natomiast usatysfakcjonowany zastrzeżeniem we wnioskach końcowych, że celem dalszych negocjacji jest "znalezienie odpowiednich rozwiązań (...) dla wszystkich sektorów europejskiej gospodarki i dla wszystkich krajów członkowskich, mając na względzie specyficzną sytuację każdego z nich i czuwając nad stosunkiem kosztów do efektywności".
Polska, z gospodarką w 94 proc. opartą na węglu, argumentuje, że realizacja ambitnych zobowiązań UE do redukcji emisji CO2 grozi drastyczną podwyżką cen prądu. A to dlatego, że KE zaproponowała, by wszystkie prawa do emisji w energetyce były sprzedawane na specjalnych aukcjach już od 2013 roku. Ponadto Polska twierdzi, że pakiet naraża na szwank bezpieczeństwo energetyczne, bo zmusza do rezygnacji z rodzimego wysokoemisyjnego węgla na rzecz importowanego gazu.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24