Rosja podważa samo prawo Ukrainy do istnienia, dlatego porównania do Finlandii z czasów zimnej wojny nie są trafione - twierdzi brytyjski dziennik "Financial Times". Gazeta podkreśla również, że Zachód "nie może się zgadzać na jakiekolwiek układy z Rosją, które kwestionowałyby suwerenność Ukrainy".
"Financial Times" wskazuje w komentarzu redakcyjnym, że Zachód słusznie podtrzymuje otwarte kanały dyplomatyczne z Rosją, ale Moskwa nie może mieć wątpliwości, że wszystkie zachodnie rządy są zdeterminowane, aby podtrzymać trwałe prawo Ukrainy do suwerennej państwowości i w tym kontekście propozycje "finlandyzacji" Ukrainy muszą być traktowane z dużą ostrożnością.
Neutralność Finlandii w czasie zimnej wojny
Jak przekonuje brytyjski dziennik, "porównania między Finlandią a Ukrainą są jedynie powierzchownie atrakcyjne. "Finlandia była neutralna w czasie zimnej wojny i pilnowała się, by nie zantagonizować Związku Radzieckiego, ale była dobrze prosperującą demokracją w stylu zachodnim, której obywatele mieli niekwestionowane prawo do życia w suwerennym państwie" - podkreśla.
"Dziś sprawy Ukrainy wyglądają zupełnie inaczej. Putin podaje w wątpliwość uznawane prawo Ukrainy do niepodległego bytu państwowego. Sugeruje, że Ukraińcy nie mają odrębnej tożsamości narodowej od rosyjskiej. Żywotność ukraińskiej demokracji uważa za potencjalne zagrożenie dla swojego systemu władzy w kraju, ponieważ naród rosyjski może pewnego dnia zażądać tych samych swobód" - wyjaśnia "Financial Times".
"Co więcej, Rosja zaanektowała w 2014 roku Półwysep Krymski i podsyciła trwający do dziś konflikt w Donbasie. Na wszystkie sposoby Putin sprawia silne wrażenie, że nie myśli o Ukrainie jako o kraju o niekwestionowanym suwerennym statusie, jakim cieszyła się Finlandia w czasie zimnej wojny. Zachowanie Rosji wobec Ukrainy przypomina nie Finlandię, lecz Polskę w XVIII wieku, kiedy to imperium carskie wywierało coraz większą kontrolę nad wewnętrzną polityką Polski, ostatecznie współuczestnicząc w trzech rozbiorach, które wymazały Polskę z mapy Europy na ponad sto lat" - pisze.
Kwestia członkostwa Ukrainy w NATO
Dziennik zaznacza, że nie chodzi o to, by zaprzeczać istnieniu argumentów za neutralną Ukrainą, bo choć NATO broni prawa każdego kraju do dokonania wolnego wyboru w kwestii ubiegania się o członkostwo, niektóre rządy w Europie Zachodniej wolałyby, aby Ukraina do niego nie przystąpiła. Dziennik uważa, że porozumienie między NATO, Rosją i Ukrainą w sprawie ukraińskiej neutralności byłoby uznaniem tego faktu, a nie niedopuszczalną słabością ze strony Zachodu.
Jednak, jak podkreśla "Financial Times", każde takie porozumienie musiałoby być obwarowane żelaznymi warunkami. Kijów i Ukraińcy musieliby się na to zgodzić, a po blisko ośmiu latach rosyjskich prób osłabienia Ukrainy nie jest jasne, czy by się na to zgodzili. Nie może być żadnych układów ponad ich głowami i żadnych ustępstw wobec rosyjskich dążeń do formalnych stref wpływów w Europie. Rosja musiałaby podjąć zobowiązania do poszanowania suwerennej niepodległości Ukrainy o wiele bardziej wiążące niż te zawarte w porozumieniu z 1994 roku, które podpisała, a następnie podeptała swoją agresją w 2014 roku.
"Nacisk Putina na Ukrainę jest częścią jego szerszego dążenia do zrewidowania postzimnowojennych ustaleń dotyczących bezpieczeństwa w Europie Środkowej i Wschodniej. Zachodni przywódcy mają rację, sprzeciwiając się tym ekstrawaganckim żądaniom. Ale powinni również wysłać jasny sygnał, że uważają wolną, stabilną i niepodległą Ukrainę za kluczowy element poprawy stosunków zachodnio-rosyjskich, czego Europa tak bardzo potrzebuje" - podsumowuje gazeta.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Ministerstwo Obrony Ukrainy