O Rosji zagrażającej Ukrainie mówił premier Mateusz Morawiecki na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. - Wszystkie państwa suwerenne są sobie równe i mają równe prawo do tego, by żyć w pokoju. Niezależnie od tego, czy są silniejsze, czy słabsze pod względem ekonomicznym lub militarnym. Gdyby miało być inaczej, wówczas mielibyśmy do czynienia z rządami siły oraz tyranią silnych - ocenił.
Premier Mateusz Morawiecki to jeden z uczestników panelu dyskusyjnego o bezpieczeństwie w Europie i stosunkach Wschód-Zachód podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Inni dyskutanci to minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Elizabeth Truss, prezydent Finlandii Sauli Niinisto oraz amerykańska senatorka, przewodnicząca senackiej komisji ds. administracji Amy Klobuchar.
Morawiecki: wszystkie państwa suwerenne mają równe prawo do tego, by żyć w pokoju
Jako pierwszy głos zabrał premier Morawiecki. Jak ocenił, "nie możemy zaakceptować takiej sytuacji, że jedne państwa europejskie mają większe prawo do pokoju niż inne".
- Wszystkie państwa suwerenne są sobie równe i mają równe prawo do tego, by żyć w pokoju. Niezależnie od tego, czy są silniejsze, czy słabsze pod względem ekonomicznym lub militarnym. Gdyby miało być inaczej, wówczas mielibyśmy do czynienia z rządami siły oraz tyranią silnych - powiedział.
Morawiecki o działaniach Rosji: próba odbudowy kontroli politycznej nad państwami postsowieckimi
Zdaniem premiera, Moskwa zaczęła realizować "niepokojącą politykę". - Jeżeli pozwolono by jej na osiągniecie swoich celów, miałoby bardzo poważne konsekwencje nie tylko dla bezpieczeństwa europejskiego, ale również dla porządku międzynarodowego opartego na zasadach - przekonywał.
- Od kilku już lat Rosja realizuje trzy strategiczne cele - kontynuował polski premier Jednym z nich - jak powiedział - jest - "próba odbudowy kontroli politycznej nad państwami postsowieckimi". - Głównym celem jest podporządkowanie Ukrainy, ze względu na znaczący potencjał tego kraju - mówił Morawiecki.
Wskazywał, że "sukces demokratycznej Ukrainy miałby bardzo niebezpieczne konsekwencje dla Rosji". - W związku z tym jest to jeden z powodów, dla których prezydent (Wołodymyr) Zełenski, ale także obywatele Ukrainy są aż tak bardzo atakowani - dodał. Morawiecki powiedział, że inne cele Rosji są związane z przygotowywaniem strefy bezpieczeństwa w Europie i statusem państw na wschodniej flance NATO oraz redukowaniem obecności wojsk USA w Europie.
Jego zdaniem "naiwnym jest uważanie, że wypełnienie niektórych oczekiwań Rosji doprowadzi do (...) pokojowego współistnienia z Rosją".
Niinisto: nic nie jest bardziej wartościowe niż możliwość życia w pokoju
Po Morawieckim głos zabrał miedzy innymi prezydent Finlandii. Mówił o relacjach swojego kraju z Rosją, także w kontekście historycznym.
Sauli Niinisto ocenił, że "nic nie jest bardziej wartościowe niż możliwość życia w pokoju". - Myślę również, że jest to właśnie cel tego, co staramy się osiągnąć na przestrzeni obecnie już dziesięcioleci - dodał.
Truss: jesteśmy przygotowani do wprowadzenia sankcji w przypadku inwazji
Brytyjska minister spraw zagranicznych Liz Truss powiedziała, że Rosja próbuje cofnąć czas do początku lat 90. XX wieku, a obecna sytuacja jest "jednym z najbardziej niebezpiecznych momentów dla europejskiego bezpieczeństwa". - Ten najgorszy scenariusz może się zdarzyć już w przyszłym tygodniu - oceniła.
- Tylko w ciągu ostatniego tygodnia widzieliśmy podwojenie dezinformacji i widzieliśmy w regionie Donbasu operacje pod fałszywą flagą. Obawiam się, że Rosja pokazuje, że nie myśli poważnie o dyplomacji - mówiła.
Szefowa brytyjskiej dyplomacji oświadczyła, że Zachód jest gotowy, by stanąć w obronie Ukrainy. - Tym, co pokazał ten kryzys, jest to, że jesteśmy zjednoczeni. Jesteśmy przygotowani do wprowadzenia sankcji w przypadku inwazji. Jesteśmy gotowi udzielić Ukrainie wsparcia obronnego - wyliczała.
Wcześniej w sobotę na konferencji w Monachium wystąpił Boris Johnson, premier Wielkie Brytanii, który mówił, że jeśli Ukraina zostanie zaatakowana, będziemy świadkami "zniszczenia demokratycznego państwa", a "wstrząs odbije się echem na całym świecie". Wyraził też obawę, że konflikt zbrojny jest coraz bardziej prawdopodobny, a groźba sankcji "może nie wystarczyć, by powstrzymać rosyjską agresję".
Premier Morawiecki: coraz więcej głosów wskazuje na to, że Kreml dąży do rozpoczęcia wojny
Po udziale w panelu dyskusyjnym, szef polskiego rządu przemawiał na konferencji w konsulacie RP. Morawiecki mówił, że wszyscy żyją konfliktem wokół Ukrainy i wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, kto jest agresorem.
- Nie ma najmniejszych wątpliwości, że każdy życzyłby sobie pokoju, ale coraz więcej głosów wskazuje na to, że Kreml, że prezydent Putin, dąży do rozpoczęcia wojny - powiedział.
Zadeklarował, że Polska jest gotowa przekazać Ukrainie dodatkowe dostawy broni defensywnej. - Broń ta ma służyć do obrony terytorium, obrony miast, obrony ludzi, miejsc, w których się znajdują, przed agresją wojska rosyjskiego - wyjaśniał. Dodał, że rozmawiał już na ten temat zarówno w sobotę w Monachium, jak i przed kilkoma dniami w Brukseli, gdzie uczestniczył m.in. w posiedzeniu Rady Europejskiej.
Ocenił przy tym, że "niektórzy z naszych partnerów zachodnich" jeszcze kilka tygodni temu zachowywali się w tej sprawie "ambiwalentnie". - Nie było do końca jasne, jakie jest ich stanowisko. Dzisiaj mogę powiedzieć, że chyba już wszyscy w Unii Europejskiej, także ci, którzy są nieco bardziej oddaleni na zachód od Moskwy, rozumieją niebezpieczeństwo, które gromadzi się nad Europą. Rozumieją, że te czarne chmury mogą nie tylko być groźne dla Ukrainy, ale mogą oznaczać coś bardzo niedobrego dla Unii Europejskiej - powiedział Morawiecki.
Premier: przygotowujemy się także i na bardzo złe scenariusze
Premier Morawiecki ocenił też, że prezydent Rosji Władimir Putin został zaskoczony jednością Zachodu. Dodał, że podczas konferencji monachijskiej bardzo dużo rozmów dotyczyło sankcji. Powiedział, że rozmawiał z szefową brytyjskiej dyplomacji, aby te sankcje były nie tylko jak najmocniejsze, ale też by się jednocześnie uzupełniały, wzmacniały, "te sankcje, które nałoży Unia Europejska, USA, Wielka Brytania i cały wolny świat".
Morawiecki dodał, że trzeba mieć na uwadze, iż wiele firm czy państw patrzy na potencjalny konflikt przez perspektywę własnych interesów. - Nie jest to zwykle wypowiadane w bardzo otwarty sposób, ale widzimy to wyraźnie, że niektóre państwa w Europie Zachodniej mniej niż inne skore są do tego, żeby nałożyć bardzo dotkliwe sankcje - mówił.
Premier oświadczył, że "przygotowujemy się także i na bardzo złe scenariusze". - Jesteśmy w stałym kontakcie pomiędzy kilkoma ministerstwami, ale też z panem prezydentem i ze wszystkimi służbami mundurowymi, które muszą uczestniczyć w przygotowywaniu potencjalnej akcji ewakuacyjnej, przygotowywaniu szpitali na ewentualne leczenie osób rannych. Bo takie scenariusze niestety są tutaj bardzo powszechnie w Monachium komentowane - powiedział.
Mateusz Morawiecki zapewnił też, że Polska robi wszystko, by pomóc Ukrainie w obronie jej suwerenności i wolności.
- Niestety sytuacja jest cały czas nie tylko bardzo napięta, ale ona jest coraz groźniejsza. Z tego trzeba sobie zdawać sprawę, dlatego teraz kładziemy tak ogromny nacisk na współpracę ze wszystkimi naszymi partnerami na Zachodzie, na pomoc Ukrainie, ale też jak najlepszą kooperację w ramach kraju, aby rząd i samorządy pomogły w tej bardzo trudnej sytuacji, która oby nie wystąpiła, ale trzeba się szykować na trudny czas - dodał.
Morawiecki: mam nadzieję, że będzie to polityka twardej odpowiedzi
Szef rządu został zapytany o opinię prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który powiedział, że jeśli na granicy ukraińsko-rosyjskiej rozpoczną się bombardowania, będzie za późno, żeby sojusznicy nakładali sankcje na Rosję. Premier Morawiecki podzielił obawy i logikę wypowiedzi prezydenta Zełenskiego. Podkreślił, że część państw członkowskich UE wyraża jednak obawy wobec takiego formatu działania.
Jak mówił premier, "dziś Zachód pracuje nad jednolitą odpowiedzią". - Dzisiaj mamy NATO, które stara się wypracować spójną odpowiedź, i ta odpowiedź dzisiaj już jest. Także z naszymi partnerami brytyjskimi wypracowujemy jednolitą mocną odpowiedź na te potężne ryzyka - powiedział.
Wyraził też nadzieję, że nie dojdzie w tym przypadku do "polityki ugłaskania". - Mam nadzieję, że będzie to polityka twardej odpowiedzi, która musi oczywiście zaboleć także gospodarkę krajów zachodnich. Nic tutaj nie zdarzy się za darmo. Trzeba liczyć się z tymi kosztami. Jeżeli chcemy, żeby podstawowe europejskie wartości, czyli wolność, demokracja, suwerenność i prawo narodów do samostanowienia były utrzymane, to Europa musi odpowiedzieć zdecydowanie - oznajmił.
Konferencja monachijska bez Rosji
Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa odbywa się w tym roku w dniach 18-20 lutego. Kreml przekazał w zeszłym tygodniu, że rosyjska delegacja nie pojawi się na tegorocznej konferencji, po raz pierwszy od 1991 roku. Jak wskazuje Reuters, minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow uczestniczył w obradach w Monachium nawet w 2013 r., gdy trwała już prozachodnia rewolucja na Ukrainie, po której nastąpiła rosyjska aneksja Krymu. Rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa oceniła, że konferencja stała się stronnicza, co sprawiło, że "zatraciła swoją inkluzywność i obiektywność".
Źródło: TVN24, PAP