"Płacą i będą płacić wysoką cenę". Izraelskie lotnictwo uderzyło w Strefę Gazy

Źródło:
PAP, Reuters
Eskalacja konfliktu izraelsko-palestyńskiego
Eskalacja konfliktu izraelsko-palestyńskiego TVN24
wideo 2/6
Eskalacja konfliktu izraelsko-palestyńskiego TVN24

W Strefie Gazy w sobotę rano kontynuowane były walki między izraelską armią i bojownikami Hamasu. Jak przekazała ta sprawująca w Gazie władzę organizacja, w wyniku ataku izraelskiego lotnictwa zginęło co najmniej siedem osób. - Zaatakowali nas w nasze święto, zaatakowali naszą stolicę, wysłali rakiety na nasze miasta. Płacą i będą za to płacić wysoką cenę - mówił w piątek premier Izraela Benjamin Netanjahu.

W sobotę nad ranem Izrael kontynuował ataki w Strefie Gazy. Od poniedziałku rządząca tym palestyńskim rejonem radykalna organizacja Hamas prowadzi ostrzał rakietowy Izraela. Siły tego kraju w odpowiedzi atakują Gazę. W czasie porannego ataku izraelskiego lotnictwa zginęło co najmniej siedmiu Palestyńczyków - przekazał Hamas, dodając, że ofiar śmiertelnych może być więcej, gdyż trwa przeszukiwanie gruzów.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO >>>

Palestyńczyk, który mieszka w pobliżu, powiedział agencji AP, że izraelskie samoloty zrzuciły co najmniej trzy bomby na trzypiętrowy budynek, bez uprzedniego ostrzeżenia jego mieszkańców. Hamas poinformował, że w odpowiedzi na ten atak wystrzelił salwę rakiet w kierunku południowego Izraela.

"Płacą i będą płacić wysoką cenę"

- Wczoraj zaatakowaliśmy cele pod ziemią. Hamas sądził, że może się tam ukryć, ale się nie ukryje. (...) Przywódcy Hamasu myślą, że uciekną z naszego uścisku. Nie uciekną. Możemy dosięgnąć ich wszędzie i będziemy to robić - mówił w piątek izraelski premier Benjamin Netanjahu w nagraniu, które opublikował na Facebooku po piątkowej naradzie z ministrem obrony Banim Gancem.

CZYTAJ TAKŻE: Pocisków spadło więcej niż zazwyczaj. Czy era Żelaznej Kopuły dobiega końca? >>>

- Zaatakowali nas w nasze święto [to jest w Dzień Jerozolimy, upamiętniający zjednoczenie miasta pod izraelskimi rządami po wojnie sześciodniowej w 1967 roku - przyp. red.], zaatakowali naszą stolicę, wysłali rakiety na nasze miasta. Płacą i będą za to płacić wysoką cenę - podkreślił Netanjahu, odnosząc się do działań Hamasu. - To jeszcze nie koniec. Zrobimy wszystko, by przywrócić bezpieczeństwo naszym miastom i obywatelom - zakończył izraelski premier.

Netanjahu podziękował też za wsparcie przywódcom USA, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Austrii. W piątek rozmawiał z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Francuski prezydent zaznaczył, że konieczne jest szybkie przywrócenie pokoju, podkreślił też prawo Izraela do samoobrony wyrażając zaniepokojenie losem ludności cywilnej w Strefie Gazy - przekazały służby prasowe Pałacu Elizejskiego.

Biały Dom: Izrael ma prawo się bronić

Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki poinformowała na konferencji prasowej, że administracja Joe Bidena stara się wykorzystać swoje relacje w regionie, by w sposób dyplomatyczny zakończyć konflikt między Izraelem i palestyńskimi bojownikami. Dodała, że Izrael ma jednak prawo do obrony.

Waszyngton zapewnił również, że wsparcie humanitarne dla Palestyńczyków będzie kontynuowane.

Starcie na granicy z Libanem

W piątek doszło też do starć Palestyńczyków z izraelskimi siłami bezpieczeństwa na Zachodnim Brzegu Jordanu. Według lokalnego resortu zdrowia od kul izraelskich zginęło 10 Palestyńczyków. W piątki na Zachodnim Brzegu tradycyjnie odbywają się liczne zgromadzenia Palestyńczyków protestujących przeciwko rozbudowie nielegalnych z punktu widzenia prawa międzynarodowego izraelskich osiedli na tym terenie - przypomina AFP. W ten piątek uczestnicy demonstracji, które odbyły się między innymi w Nablusie, Dżeninie i Hebronie, dodatkowo potępiali izraelskie ataki na Strefę Gazy.

Jeden Libańczyk zginął też w starciach z izraelskim wojskiem na granicy izraelsko-libańskiej. Jak podała libańska agencja NNA, inny młody mężczyzna został ranny, gdy tłum protestujących zebrał się przy granicy, by manifestować solidarność z Palestyńczykami. Według izraelskich sił zbrojnych, niektórzy z demonstrujących przedarli się przed ogrodzenie graniczne i próbowali podpalali okoliczne pola.

Antyizraelskie protesty w Jordanii

Także w piątek jordańska policja rozproszyła siłą setki uczestników propalestyńskiej demonstracji usiłujących przedostać się na most prowadzący na okupowany przez Izrael Zachodni Brzeg Jordanu - podała agencja Reutera.

Świadkowie powiedzieli, że policjanci do rozpędzenia 500-osobowego tłumu młodych ludzi użyli gazów łzawiących, strzelano też w powietrze. Demonstranci zorganizowali protest przeciwko izraelskim atakom na Palestyńczyków. Znajdowali się oni w odległości pięciu kilometrów od mostu Króla Husajna, znanego w Izraelu jako most Allenby, w dolinie Jordanu, naprzeciwko palestyńskiego miasta Jerycho na okupowanym przez Izrael Zachodnim Brzegu.

Według świadków w protestach zorganizowanych przez partie opozycyjne brało udział łącznie około dwóch tysięcy ludzi - przeciwników eskalacji przemocy między Palestyńczykami a Izraelem. - Królu Abdullahu, otwórz granice - skandowali protestujący.

Po porannych modłach w piątek wierni wyszli z meczetu Husajna w centrum Ammanu, stolicy Jordanii, wykrzykując antyizraelskie hasła. Wzywali do wydalenia izraelskiego ambasadora i zerwania niepopularnego układu pokojowego z Izraelem.

Większość osób z 10-milionowej ludności Jordanii jest pochodzenia palestyńskiego. Oni lub ich rodzice zostali wydaleni lub uciekli do Jordanii podczas walk, które towarzyszyły powstaniu Izraela w 1948 roku. Mają bliskich krewnych po drugiej stronie rzeki Jordan na Zachodnim Brzegu i we wschodniej Jerozolimie, na terytoriach zajętych przez Izrael podczas wojny arabsko-izraelskiej w 1967 roku.

Autorka/Autor:ft//now

Źródło: PAP, Reuters