Około stu osób kontestujących zwycięstwo wyborcze Jednej Rosji próbowało w Petersburgu przeprowadzić manifestację. Skończyło się na policyjnych zatrzymaniach. Wyborcze machinacje i tłumienie powyborczych protestów powoduje też coraz większą niechęć osób dotychczas przychylnych obozowi władzy.
Uczestnicy petersburskiej manifestacji skrzyknęli się na nią, tak jak na kilka poprzednich, na portalach społecznościowych. Jednak na miejscu znalazło się też kilkudziesięciu policjantów, którzy zatrzymali co najmniej trzy osoby.
Od początku akcji protestu przeciwko wynikom niedzielnych wyborów do Dumy w Petersburgu zatrzymano niemal 600 osób, co wywołało protest obrońców praw człowieka. Skierowali oni w proteście list do władz Petersburga, w tym do gubernatora i prokuratora, w którym wyrażono przekonanie, że organy porządkowe stosują zbyt brutalne środki przy rozpędzaniu wieców.
"Odnosi się wrażenie, że władze usiłują zastraszyć własny naród, nie chcąc wysłuchać jego opinii w fundamentalnej kwestii ustroju państwa - wyborów do organów przedstawicielskich" - napisali autorzy listu do władz, zwracając też uwagę, że sędziowie orzekają o naruszeniu prawa przez zatrzymanych uczestników manifestacji, posiłkując się protokołami i meldunkami funkcjonariuszy, którzy nie byli uczestnikami ani też naocznymi świadkami zajść.
Rozgoryczenie i odejście od obozu władzy
Wyborcze machinacje i tłumienie powyborczych protestów powoduje też coraz większą niechęć osób dotychczas przychylnych obozowi władzy. W czwartek o wystąpieniu z Rady ds. rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i praw człowieka przy prezydencie Rosji poinformowały Swietłana Sorokina, popularna dziennikarka telewizyjna i radiowa, oraz Irina Jasina, znana ekonomistka i publicystka.
Krok ten uzasadniły sfałszowaniem niedzielnych wyborów do Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, i represjami wobec osób, które przeciwko temu protestowały.
Wchodząc w skład Rady, szczerze wierzyłyśmy, że jeśli nawet nie uda się nam powstrzymać samowoli władz i korupcji w skali kraju, to przynajmniej zdołamy pomóc konkretnym ludziom i organizacjom. Trzy lata pracy Rady przy prezydencie Miedwiediewie przekonały nas, że poszanowanie praw i swobód obywateli Rosji nie jest priorytetem w działalności prezydenta i jego ekipy Swietłana Sorokina i Irina Jasina
"Wchodząc w skład Rady, szczerze wierzyłyśmy, że jeśli nawet nie uda się nam powstrzymać samowoli władz i korupcji w skali kraju, to przynajmniej zdołamy pomóc konkretnym ludziom i organizacjom. Trzy lata pracy Rady przy prezydencie Miedwiediewie przekonały nas, że poszanowanie praw i swobód obywateli Rosji nie jest priorytetem w działalności prezydenta i jego ekipy" - przekazały Sorokina i Jasina we wspólnym oświadczeniu.
"Sfałszowanie wyników wyborów parlamentarnych, a wcześniej niedopuszczenie do nich ludzi, na których chciałyśmy głosować, było ostatnią kroplą" - podkreśliły. Sama Jasina ze swej strony dodała, że obie są rozczarowane reakcją władz na rezultaty wyborów do Dumy i całkowitym negowaniem faktu, że przy urnach wyborczych miały miejsce fałszerstwa.
Źródło: PAP