Rumunia, Słowacja, Czechy i Bułgaria - francuski dziennik "Le Monde" odnotowuje w Europie wzrost poparcia dla partii prorosyjskich. To najpoważniejszy problem dla Kijowa, którego wysiłek wojenny opiera się w dużej mierze na pomocy sąsiadów.
W Europie Środkowo-Wschodniej widać wzrost poparcia dla ugrupowań, sprzeciwiających się wspieraniu Ukrainy w walce z agresją Rosji - zauważył w poniedziałek "Le Monde".
Jako największy problem dla Ukrainy "Le Monde" wymienia sytuację polityczną w Rumunii, gdzie ze względu na wpływ kampanii dezinformacyjnej w mediach społecznościowych na wyborców anulowano wybory, które w pierwszej turze zdominował otwarcie prorosyjski Calin Georgescu.
Rumunia, która ma granicę z Ukrainą rozciągającą się na 600 kilometrów, pełni kluczową rolę, wraz z Polską, dla transportu zachodniego sprzętu wojskowego. Jest "bardziej dyskretna niż Polska, ale nie mniej ważna dla dostaw broni" - zaznaczył Mircea Geoana, były minister spraw zagranicznych Rumunii i zastępca sekretarza generalnego NATO do września 2024 roku.
Zdaniem Geoana "wszystkie transporty nie mogą być kierowane przez Polskę". Oficjel zwrócił uwagę na zaplecze naprawcze, którym dla zużytego ukraińskiego sprzętu jest Rumunia. Ponadto w tym kraju wschodniej flanki NATO stacjonują tysiące żołnierzy francuskich i amerykańskich. Cześć z nich jest odpowiedzialna za szkolenie ukraińskich pilotów do latania na samolotach F-16.
Kolejne państwa obierają prorosyjski kurs
Negatywnie nastawiony do Ukrainy jest również premier Słowacji Robert Fico. Słowak w ostatnich dniach otwarcie krytykował Wołodymyra Zełenskiego za zakończenie tranzytu gazu z Rosji, który do tej pory szedł przez Ukrainę, a jego odbiorcą była m.in. Słowacja.
Dziennik zwrócił też uwagę na Czechy, które mimo że są sojusznikiem Kijowa, to na jesieni, kiedy przewidziane są wybory parlamentarne, mogą przestać nim być. Większość sondaży sugeruje, że faworytem jest były premier Andrej Babisz, który zapowiedział już, że zmniejszy wsparcie dla Ukrainy - przekazał "Le Monde".
Państwem, gdzie także polityka obiera kurs prorosyjski, jest Bułgaria - kraj pogrążony od trzech lat w kryzysie władzy, gdzie żadna z sił nie jest w stanie się na dłużej przy niej utrzymać.
Do niedawna uznawany za polityka prozachodniego Bojko Borisow w zeszłym miesiącu zablokował w Parlamencie Europejskim umowę o współpracy w obszarze bezpieczeństwa między Sofią a Kijowem, której sformułowanie zajęło stronom wiele miesięcy.
"Sytuacja niepokojąca" dla Kijowa
- Jest to sytuacja niepokojąca, sądzę, że powinniśmy się skupić i zainwestować więcej środków w państwa sąsiedzkie - ocenił były minister spraw zagranicznych Ukrainy (2014-2019) Pawło Klimkin.
Dodał, że nie sądzi, aby te kraje przestały całkowicie wspierać Kijów, ale mogą one zacząć stawiać warunki, które utrudnią Ukrainie proces integracji europejskiej.
- Na razie większość obywateli Europy Środkowo-Wschodniej nadal widzi Rosję, jako największe zagrożenie dla bezpieczeństwa ich państw, ale to się zmienia - zaznaczyła Katarina Kringowa z organizacji GLOBSEC, która prowadzi badania w regionie na ten temat.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: ROBERT GHEMENT/PAP/EPA