Dzień po krwawym zamachu w Kabulu, w którym zginęło co najmniej 55 osób, kolejny atak bombowy w Afganistanie zabił kilkunastu cywilów.
Tym razem eksplozja nastąpiła w niespokojnym okręgu Sangin w Helmandzie, prowincji uważanej za bastion talibów. Daud Ahmadi, rzecznik władz prowincji, poinformował, że umieszczona przy drodze bomba wybuchła w chwili przejazdu pasażerskiego busa.
Wśród ofiar są kobiety i dzieci.
Atak w Helmandzie nastąpił dzień po tym, gdy pakistańska organizacja terrorystyczna Laszkar e-Dżangwi al-Almi zaatakowała w Kabulu zabijając co najmniej 55 ludzi i raniąc ok. 160.
Zamachu dokonano, kiedy setki szyitów zebrały się w świątyni z okazji święta Aszura, upamiętniającego męczeńską śmierć imama Husejna - syna protoplasty szyizmu, imama Alego i zarazem wnuka proroka Mahometa. Wkrótce potem do wybuchu doszło też niedaleko głównego meczetu w Mazar-i-Szarif na północy Afganistanu. Eksplodował rower-pułapka; w incydencie tym zginęły cztery osoby, a 17 zostało rannych.
Talibowie potępiają zamach
Oba incydenty potępili talibowie, nazywając je brutalnym działaniem wrogów. "Ze smutkiem przyjęliśmy wiadomość o wybuchach w Kabulu i Mazar-i-Szarif, gdzie ludzie zginęli wskutek niehumanitarnej i antyislamskiej działalności wrogów" - napisał rzecznik talibów w oświadczeniu wysłanym e-mailem.
"Islamski Emirat zdecydowanie potępia tak okrutny, masowy i antyislamski atak" - dodał rzecznik.
Źródło: PAP