Prezydent Francji Emmanuel Macron ma problemy przez rozrzutność swojego premiera. Francuskie media donoszą, że za 350 tysięcy euro wynajął prywatny odrzutowiec, by wrócić do Paryża z Japonii. Macron - jak pisze francuski dziennik "La Tribune" - miał ogłosić zakup nowego samolotu prezydenckiego, ale przez kosztowny powrót premiera decyzja ta została odłożona.
O kosztownej podróży premiera Edouarda Philippe'a napisała agencja AFP. 5 grudnia premier miał wynająć prywatny odrzutowiec Airbus A340 z setką miejsc siedzących za 350 tysięcy euro, by wrócić z oficjalnej wizyty w Japonii wraz ze swoją delegacją.
Biuro premiera wyjaśniło, że Philippe musiał szybko wrócić do kraju, bo z Francji wyjeżdżał prezydent Emmanuel Macron.
Pytany w radiu RTL, czy daje dobry przykład, premier odpowiedział: - Przyznaję, że kiedy podróżuje premier albo prezydent, to kwoty są imponujące i pamiętam, że kiedy zostałem premierem, to byłem pod ich (kwot - red.) wrażeniem.
Zły moment
Francuski dziennik ekonomiczny "La Tribune" stwierdza, że kosztowna podróż premiera przypadła w złym momencie, bo prezydent Macron - który w kampanii wielokrotnie podnosił temat bezsensownych wydatków publicznych pieniędzy i obiecał, że je ukróci - musiał znów wstrzymać ogłoszenie decyzji o zakupie nowego samolotu dla VIP-ów.
Agencja Reutera pisze, że prezydencki samolot to stary Airbus A330, który był kupiony jako używany 10 lat temu. Na zamówienie ówczesnego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego został wyremontowany i luksusowo wyposażony.
W oficjalnym stanowisku kancelaria Macrona bagatelizuje informacje o zakupie samolotu, twierdząc, że było to przedmiotem rozważań jeszcze administracji prezydenta Francois Hollande'a. Dodaje, że Macron czeka na raport w tej sprawie, a dopiero potem podejmie decyzję.
- To zajmie kilka tygodni, a kiedy to się stanie, ocenimy wszelkie opcje służące usprawnieniu podróżowania przez prezydenta i premiera - dowiedział się Reuters od przedstawiciela Pałacu Elizejskiego.
PR-owy problem
Agencja Reutera pisze, że Macron ma ten sam problem wizerunkowy, co Sarkozy. We Francji ostentacyjne obnoszenie się bogactwem nie jest dobrze postrzegane. Badania opinii publicznej pokazują, że prezydent zbyt sprzyja bogatym, obniżając podatki najbogatszym i obniżając dopłaty do mieszkań socjalnych. Wzburzenie wywołała też informacja, że Macron w ciągu pierwszych stu dni na stanowisku wydał 26 tysięcy euro na makijażystkę. Ludziom nie spodobało się także to, że swoje 40. urodziny wyprawił w modnym zamku nad Loarą.
200 milionów dolarów za samolot?
Samolot kupiony bez Sarkozy'ego kosztował 176 milionów euro. Był wyposażony w prezydencką sypialnię, dźwiękoszczelną salkę konferencyjną, kuchnię, szyfrowaną technologię komunikacyjną, sprzęt medyczny i ratunkowy.
Airbus odmówił komentarza w sprawie rzekomego zamówienia. Agencja Reutera pisze jednak, że najprawdopodobniej francuskie władze kupiłyby Airbusa A319neo, który kosztuje prawie 100 milionów dolarów. Koszty mogą ulec podwojeniu, jeśli Macron chciałby wyposażyć samolot na wzór Sarkozy'ego.
Autor: pk/adso / Źródło: Reuters, RTL, Le Figaro, Le Point