Samolot próbował wylądować dwa-trzy razy, ale nie udało mu się to - wspomniał Subchonkuł Rachimow, pasażer Embraera 190, który w środę rano rozbił się nieopodal miasta Aktau w Kazachstanie. Subchonkuł ocenił, że gdyby nie manewr pilota, "wszyscy byśmy zginęli". Zaur Mamedow też był na pokładzie tego samolotu. Wracał z pogrzebu ojca. Kiedy doszło do katastrofy, nagrał wiadomość do przyjaciółki: "Nie martw się. Nasz samolot spadł i się rozbił. Żyję. Jestem gdzieś w Kazachstanie".
Rosyjskie i kazachskie media opublikowały relacje pasażerów, którzy przeżyli katastrofę Embraera 190, który w środę rano rozbił się nieopodal miasta Aktau na kazachstańskim wybrzeżu Morza Kaspijskiego, a także świadków, którzy pomagali ewakuować ludzi po rozbiciu się maszyny.
- Samolot próbował wylądować dwa-trzy razy, ale to mu się nie udało. To było gdzieś w rejonie Groznego - powiedział Subchonkuł Rachimow dziennikarzom rosyjskiej telewizji rządowej RT (dawniej Russia Today). Jego relację cytują także inne media, w tym kazachski portal Zakon i rosyjska sekcja BBC.
ZOBACZ TAKŻE: Nagrał ostatnie chwile przed tragedią
Rachimow twierdził, że on i inni pasażerowie słyszeli huk, ale nie było wiadomo, co i gdzie eksplodowało. Później zauważył, że samolot wraca w kierunku Aktau. - Dziękujemy pilotowi, uratował nas swoim manewrem. Gdyby nie on, wszyscy byśmy zginęli - utrzymywał mężczyzna, nie precyzując, czy manewrem tym był powrót do kazachskiego miasta.
Mężczyzna opowiadał, że wszyscy, którzy siedzieli obok niego, przeżyli. Według jego relacji ludzie jęczeli z bólu i prosili o pomoc. Mężczyzna - jak napisał kazachski portal Zakon - "cudem nie odniósł żadnych obrażeń, ale obecnie odczuwa silne bóle głowy".
48-letni Rachimow mieszka w Jekaterynburgu, leciał służbowo do Groznego, miał przesiadkę w Baku - przekazał Zakon.
Wiadomość do przyjaciółki
36-letni Zaur Mamedow - który również był na pokładzie tego samolotu - wracał z pogrzebu ojca w Baku. Kiedy doszło do katastrofy, nagrał wiadomość głosową do przyjaciółki. "Nie martw się. Nasz samolot spadł i się rozbił. Żyję. Jestem gdzieś w Kazachstanie".
Mamedow także słyszał huk i również nie wiedział, co się wydarzyło. Mężczyzna relacjonował rosyjskiemu kanałowi na Telegramie Shot, że przed odlotem jednego z pasażerów nie wpuszczono na pokład.
Mężczyzna został ranny w nogę i został odwieziony do szpitala. Przeżył, ponieważ znajdował się, podobnie jak Rachimow, w tylnej części samolotu.
Ranna została również Kristina z Władywostoku. Także i ona miała miejsce w tylnej części samolotu. W rozmowie z rosyjskim kanałem na Telegramie Mash Rosjanka powiedziała, że w czasie lądowania poczuła uderzenie.
Kristina wspomniała, że kiedy samolot spadł na ziemię, straciła przytomność. Kiedy się ocknęła, zobaczyła, że ma unieruchomioną nogę. Udało jej się wyciągnąć ją spod fotela i opuścić maszynę.
"Cały czas mam to wszystko przed oczami"
Relację jednego ze świadków katastrofy, Elmiry, opisała rosyjska niezależna telewizja Nastojaszczeje Wriemia (Current Times). Przekazano, że kobieta jechała tego dnia autobusem do pracy. Nieopodal miejsca katastrofy kierowca zatrzymał autobus, a siedzący w nim ludzie pośpieszyli na pomoc. - Pobiegliśmy w tamtym kierunku. Wyciągaliśmy pasażerów z tylnej części samolotu, a jego druga część płonęła - opowiedziała dziennikarzom Elmira.
- Wśród tych, kogo wyciągnęliśmy, była mała dziewczynka, która powiedziała: "ratujcie moją mamę, tam została moja mama" - przekazała rozmówczyni telewizji. - Ci, których wyciągnęliśmy, byli we krwi, płakali i krzyczeli: "pomocy". Biegłam i także płakałam. Cały czas mam to wszystko przed oczami - przyznała Elmira.
Katastrofa samolotu Azerbaijan Airlines
Samolot linii Azerbaijan Airlines, lecący ze stolicy Azerbejdżanu Baku do Groznego w Rosji, rozbił się o godzinie 11.30 czasu astańskiego (7.30 w Polsce) w okolicach położonego nad Morzem Kaspijskim miasta Aktau na zachodzie Kazachstanu. Według doniesień rosyjskich i kazachskich portali nad Groznym unosiła się gęsta mgła, w związku z czym samolot miał być wysłany na lotnisko zapasowe w stolicy rosyjskiego Dagestanu - Machaczkale.
Na pokładzie było 67 osób. Zginęło 38 osób. Wcześniej informowano, że w międzyczasie najprawdopodobniej doszło do zderzenia ze stadem ptaków, przez co nastąpiła awaria systemu sterowania.
Źródło: Zakon, BBC, Nastojaszczeje Wremia, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: EPA/PAP