Walące się betonowe bloki z wiaduktu Morandi miażdżyły samochody, nie pozostawiając żadnych szans pasażerom. We wtorkowej katastrofie zginęło co najmniej 39 osób, ale bilans nie jest ostateczny, bo na miejscu nadal trwa akcja ratunkowa. Wśród ofiar są mieszkańcy z kilku regionów Włoch oraz obywatele Francji, Albanii, Chile, Dominikany. Konsulat RP z Mediolanu poinformował, że nie ma informacji o tym, by Polacy ucierpieli w katastrofie.
W miejscu katastrofy, pod zwałami betonowej konstrukcji ratownicy nadal szukają ludzi. Gruzy przeszukują karabinierzy, wolontariusze obrony cywilnej, strażacy i operatorzy koparek.
Obrona Cywilna szacuje, że w chwili katastrofy przez wiadukt autostrady A10 przejeżdżało około 30 samochodów i trzy ciężarówki. Większość pojazdów zostało zmiażdżonych.
Na ogłoszonej przez włoskie media liście ofiar nie ma żadnego polskiego nazwiska. Konsulat RP z Mediolanu, który jest w stałym kontakcie z lokalnymi służbami w Genui, poinformował w środę PAP, że nie ma informacji o tym, by Polacy ucierpieli w katastrofie.
Zginęła cała rodzina
Spod gruzów zawalonego wiaduktu ratownicy wyciągnęli z jednego samochodu trzy ciała: mamy, taty i dziecka. Włoski dziennik "La Stampa" pisze, że 44-letni technik komputerowy Roberto Robbiano, jego żona 41-letnia Ersilia Piccinino i ich syn 9-letni Samuele byli w drodze na wakacje. Mieli je spędzić na Sardynii. Dopiero co opuścili swój dom w Voltri, oddalony od Genui o około 20 kilometrów i jechali do portu, gdzie mieli wsiąść na prom.
"La Stampa" pisze, że Robbiano tak bardzo nie mógł się doczekać wakacji, że na swoim profilu na Facebooku zamieścił we wtorek rano zdjęcie satelitarne włoskiej wyspy.
Na prom na Sardynię spieszyło także troje obywateli Francji: 20-letni Nathan Gusman, 22-letnia Melisa Artus i 20-letnia Nemati Alize Plaze z Montpellier. Zidentyfikowano ich między innymi dzięki biżuterii.
W drodze na wakacje był również 41-letni Francesco Bello. Jego Audi A3 wyciągnięto z rzeki, nad którą przebiegał wiadukt.
Jechali do pracy
Do portu w Genui, ale tym razem do pracy, jechał 48-letni Andrea Cerulli. Mężczyzna miał rozpocząć popołudniową zmianę. "Żegnaj, Andrea" - napisało na Facebooku stowarzyszenie, którego Cerulli był członkiem.
Ratownicy z gruzów wyciągnęli także furgonetkę, a w niej kolejne trzy ciała. Podróżowali nią trzej koledzy. 31-letni Mirko Vicini, 35-letni Bruno Casagrande i 53-letni Sandro Campora przewozili odpady, które mieli zawieść na wysypisko. "La Stampa" pisze, że było to sezonowe zlecenie, udało im się je zdobyć po miesiącach na bezrobociu. Dodaje, że mężczyźni bardzo się cieszyli, mieli nadzieję na lepszą przyszłość.
Z czarnego opla ratownicy wyciągnęli także zwłoki 34-letniej Elisy Bozzo. Dziennik pisze, że była to "blondynka o wyglądzie modelki". We wtorek jej najbliżsi za pośrednictwem mediów społecznościowych prosili o informacje, bo stracili z nią kontakt. Nadzieja umarła późnym popołudniem, gdy potwierdzono jej śmierć.
We wtorkowej katastrofie zginęli także Marjus Djerri i Edy Bokrina, którzy furgonetką jechali do pracy w pobliskim Rapallo. Spod gruzów wyciągnięto także ciało 64-letniego szefa kuchni Juana Carlosa Pastenesa. Mężczyzna pochodził ze stolicy Chile Santiago, w Genui mieszkał od ponad 30 lat. Wśród ofiar jest także 27-letni Erazzo Trujillio z Arezzo w środkowych Włoszech oraz jego narzeczona 24-letnia Stella Boccia.
Wśród ofiar jest także czteroosobowa rodzina z okolic Turynu. To 49-letni Andrea Vittone i jego 48-letnia partnera Claudia Possetti oraz jej dzieci w wieku 12 i 16 lat.
Spod gruzów strażacy wyciągnęli czterech młodych przyjaciół spod Neapolu. 29-letni Giovanni Battiloro i Antonio Stanzione oraz 26-letni Matteo Bertonati i Gerardo Esposito jechali samochodem na wakacje w kierunku Nicei, a następnie Barcelony.
Wśród ofiar jest także dwoje imigrantów z Albanii, para narzeczonych: Włoszka i obywatel Dominikany, turyści z Florencji, kierowca ciężarówki z Neapolu.
Wiadukt runął
Oddany do użytku w 1967 roku wysoki wiadukt na autostradzie A10 o długości prawie 1200 metrów zawalił się we wtorek o godzinie 11.50 w trakcie gwałtownej ulewy nad miastem.
Ostateczny bilans ofiar nie jest jeszcze znany. Według ostatnich informacji zginęło co najmniej 39 osób.
Autor: pk,js//kg / Źródło: La Stampa, PAP