Protestowały przeciwko nowemu, restrykcyjnemu muzułmańskiemu prawu - ale jedyne co uzyskały, to grad kamieni. Około trzystu afgańskich kobiet zostało zaatakowanych w Kabulu.
Chodzi o uchwalone w ubiegłym miesiącu prawo dla szyitów, które przewiduje m.in., że mąż może zażądać współżycia z żoną co cztery dni - chyba, że jest ona chora. Zdaniem krytyków, to nic innego jak legalizacja małżeńskiego gwałtu.
W myśl ustawy, kobieta nie ma również prawa bez zgody męża wyjść zdomu lub wypowiadać się publicznie, wyłączywszy kilka wyjątkowych sytuacji.
Kamieniami w kobiety
Na odwagę, by zaprotestować przeciwko prawu zebrało się ok. trzystu kobiet, które publicznie domagały się zniesienia prawa. Jednak mężczyźni okazali się silniejsi i zdominowali kobiecą manifestację. Niektórzy z nich żwirem i kamieniami obrzucili kobiety, krzycząc przy tym "Śmierć niewolnikom chrześcijan!".
Policja próbowała utrzymać kontrdemonstrantów z daleka od protestujących kobiet - trzymając się za ręce funkcjonariusze utworzyli wokół nich barierę ochronną.
Co na to Zachód?
Wobec takich nowego prawa Zachód nie pozostał obojętny. Prezydent USA Barack Obama uznał ustawę za odrażającą, a rząd włoski groził, że w ramach sprzeciwu wycofa trzydzieści Włoszek służących w siłach międzynarodowej koalicji w Afganistanie.
Pod naporem zagranicznej i krajowej krytyki, że ustawa drastycznie ogranicza prawa kobiet, legalizuje gwałt w małżeństwie i stanowi powrót do rządów w talibskim stylu, prezydent Karzaj zapowiedział, że Ministerstwo Sprawiedliwości zrewiduje jej postanowienia.
Jednak szyiccy duchowni odpowiadają, że skoro Zachód twierdzi, iż zaprowadził w Afganistanie demokrację, to powinien pozwolić ludziom używać tych demokratycznych praw.