Trapiony skandalami premier z coraz niższym poparciem. "Sytuacja robi się niebezpieczna"


Premier Japonii Shinzo Abe, który traci poparcie społeczne w atmosferze oskarżeń o kumoterstwo, może ustąpić ze stanowiska w czerwcu – uważa Junichiro Koizumi, który stał na czele rządu japońskiego w latach 2001-2006.

"Sytuacja robi się niebezpieczna. Dlaczego pan Abe nie zrezygnuje w okolicach zakończenia sesji parlamentu (20 czerwca)?" - powiedział tygodnikowi "Aera" Koizumi, który wcześniej krytykował obecnego premiera za jego poparcie dla energii atomowej po katastrofie w Fukushimie z 2011 roku. Dodał, że jeśli Abe nie ustąpi, może to zaszkodzić kierowanej przez niego Partii Liberalno-Demokratycznej (PLD) przed zaplanowanymi na przyszły rok wyborami do wyższej izby parlamentu. W sobotę tłumy demonstrantów protestowały w pobliżu parlamentu Japonii, niosąc transparenty głoszące: "Abe jest skończony", i skandując: "Abe odejdź!". Zdaniem organizatorów w akcji uczestniczyło 50 tys. osób. Badanie opinii publicznej, którego wyniki podała w niedzielę Nippon TV pokazało, że poparcie dla Abego spadło do 26,7 proc. - najniższego poziomu od 2012 roku, kiedy objął on urząd premiera. Sondaż opublikowany w poniedziałek przez dziennik "Asahi Shimbun" daje premierowi 31 proc. poparcia.

Trapiony skandalami i spadającym poparciem Abe spotka się w tym tygodniu z amerykańskim prezydentem Donaldem Trumpem, z którym będzie rozmawiał na trudne tematy północnokoreańskich zbrojeń atomowych i narastających tarć handlowych.

Shinzo Abe po raz pierwszy był premierem w latach 2006-2007. Powrócił na tę funkcję w grudniu 2012 rokuKIMIMASA MAYAMA/PAP/EPA

Wyniki innego badania, przeprowadzonego w niedzielę przez agencję Kyodo, wskazują, że poparcie dla rządu Abego spadło w ciągu ostatnich dwóch tygodni o 5,4 punktu procentowego - do 37 proc., a niezadowolenie z pracy gabinetu wzrosło do 52,6 proc.

Prawie 80 proc. respondentów tego sondażu było niezadowolonych z tłumaczeń Abego w związku ze spekulacjami, że pomagał on swojemu przyjacielowi Kotaro Kakemu uzyskać zgodę władz na uruchomienie szkoły weterynaryjnej. Premier konsekwentnie zaprzecza, jakoby wydał polecenia mające pomóc Kakemu. Abe zaprzecza również, jakoby on lub jego małżonka brali udział w sprzedaży po bardzo okazyjnej cenie państwowej działki innemu przedsiębiorcy sektora edukacyjnego, Moritomo Gakuenowi, powiązanemu z żoną premiera.

Kto za Abe?

Szef rządu Japonii "utracił zaufanie i cokolwiek teraz powie, będzie uznane za wymówkę, by uniknąć odpowiedzialności" - ocenił wcześniej Koizumi, cytowany przez Kyodo. Dodał, że przy spadającym poparciu Abemu prawdopodobnie trudno będzie zapewnić sobie kolejne zwycięstwo we wrześniowych wyborach prezesa rządzącej krajem Partii Liberalno-Demokratycznej (PLD). Jednym z kandydatów na to stanowisko jest były minister obrony Shigeru Ishiba, który otwarcie deklarował zamiar ubiegania się o prezesurę w PLD. Jako możliwego kandydata wymienia się również syna byłego premiera Koizumiego, parlamentarzystę Shinjiro Koizumiego. Wyzwaniem dla japońskiego gabinetu jest również sprawa wiceministra finansów Junichiego Fukudy, oskarżanego przez tygodnik "Shincho" o molestowanie seksualne dziennikarek. Fukuda zaprzeczył i zapowiedział wytoczenie wydawcom gazety procesu o zniesławienie – wynika z poniedziałkowego komunikatu resortu finansów.

Autor: mtom / Źródło: PAP