Szef Rady Europejskiej Donald Tusk zapowiedział, że na dzisiejszym szczycie unijnym w pierwszej kolejności trzeba będzie się zająć kwestią ochrony granic zewnętrznych UE. Oświadczył też, że zaproponuje większą pomoc dla państw sąsiadujących z regionami konfliktów. Szczyt UE, podczas którego szefowie państw i rządów będą rozmawiać o kryzysie imigracyjnym, ma się rozpocząć o godz. 18.
Przywódcy UE mają dyskutować o nowej strategii w dziedzinie polityki migracyjnej, w tym o wzmocnieniu ochrony granic unijnych oraz zwiększeniu wsparcia dla krajów sąsiadujących z ogarniętą wojną domową Syrią, z której pochodzi większość uchodźców docierających do Unii.
- Najpilniejsze pytanie, jakie musimy sobie zadać, to: jak odzyskać kontrolę na naszych granicach zewnętrznych. W innym przypadku nie ma sensu nawet mówić o wspólnej unijnej polityce migracyjnej – powiedział przed rozpoczęciem szczytu w Brukseli Tusk.
Plan Tuska
Jak zaznaczył, stawką jest również przyszłość strefy Schengen, a także "wspólnego europejskiego ducha". Zapowiedział, że zaproponuje liderom europejskim przyjęcie krótkoterminowych działań, takich jak zwiększenie pomocy dla uchodźców w regionie, z którego pochodzą, a także wsparcie Turcji, Jordanii i Libanu oraz krajów frontowych UE.
Wśród krótkoterminowych rozwiązań wymienił również natychmiastowe wzmocnienie kontroli zewnętrznych granic UE poprzez unijną agencję Frontex, Europejski Urząd Wsparcia w dziedzinie Azylu oraz Europol. Przeznaczenie dodatkowych środków na ten cel zapowiedziała jeszcze przed szczytem Komisja Europejska.
We need to strengthen our external border control including through @FrontexEU, #EASO and @EuropolEU. #refugeecrisis #migrationEU #EUCO
— Donald Tusk (@eucopresident) September 23, 2015
- W pełni zdaję sobie sprawę, że te działania nie zakończą kryzysu, ale są to wszystko konieczne kroki we właściwym kierunku. Dziś musimy przygotować konkretny plan, on musi się w końcu pojawić w miejsce kłótni i chaosu, który obserwowaliśmy w ostatnich tygodniach – oświadczył Tusk.
"Miliony potencjalnych uchodźców"
Dziś musimy przygotować konkretny plan, on musi się w końcu pojawić w miejsce kłótni i chaosu, który obserwowaliśmy w ostatnich tygodniach. Donald Tusk
Zaznaczył, że debata w gronie szefów państw i rządów musi opierać się na faktach, a nie iluzjach czy emocjach. Jak podkreślał, konflikt na Bliskim Wschodzie, a zwłaszcza w Syrii i Iraku, nie skończy się szybko. Przypomniał, że w samej Syrii przez działania wojenne 8 mln ludzi musiało opuścić swoje domy, z czego 4 mln uciekło za granicę - do Jordanii, Libanu i Iraku.
- To oznacza, że dziś rozmawiamy nie o tysiącach, lecz o milionach potencjalnych uchodźców próbujących dostać się do Europy - zauważył szef Rady Europejskiej.
We are talking about millions of potential refugees trying to reach Europe, not thousands. #EUCO #refugeecrisis #migrationEU
— Donald Tusk (@eucopresident) September 23, 2015
Jak dodał, po wizytach w Turcji, Jordanii, Egipcie i innych krajach regionu zdał sobie sprawę, że państwa te raczej oczekują pomocy od UE w rozwiązaniu problemu z uchodźcami, niż same mogą w jakikolwiek sposób pomóc Europie.
- Jest prawdopodobne, że więcej, a nie mniej uchodźców zmierzających do Europy będzie przemieszczało się przez te kraje, zwłaszcza że niemal wszyscy z nich czują się zaproszeni do Europy - oświadczył Tusk.
Tusk i Juncker o decyzji szefów MSW
Odnosząc się do wtorkowej decyzji ministrów spraw wewnętrznych w sprawie rozmieszczenia 120 tys. osób, która została podjęta przy sprzeciwie niektórych państw, Tusk ocenił, że lepszy taki rezultat niż żaden. Zastrzegł jednocześnie, że podczas spotkania w gronie unijnych przywódców nikt nie będzie przegłosowywany.
Wtorkowe ustalenia skomentował też szef Komisji Europejskiej. - Decyzja Rady UE obowiązuje i należy ją uszanować - oświadczył Juncker na konferencji prasowej w Brukseli.
Jak dodał, wolałby, aby państwa unijne zgodziły się na rozmieszczenie uchodźców w drodze konsensusu, a nie w głosowaniu większościowym. - Wolałbym konsensus. Rozmawiałem wielokrotnie ze wszystkimi krajami i miałem nadzieję, że na końcu wszyscy będą za. To byłby też dobry sygnał na zewnątrz - ocenił Juncker.
Zastrzegł, że przeprowadzenie głosowania było zgodne z traktatem UE. - Wykluczam ponowne otwarcie podjętej wczoraj decyzji - oświadczył szef KE.
Spór w łonie Unii
Juncker skomentował w ten sposób wypowiedzi polityków z Czech, Słowacji i Węgier, krytykujące wtorkową decyzję o podziale uchodźców. Te trzy kraje oraz Rumunia były przeciwne, ale zostały przegłosowane podczas wtorkowego spotkania ministrów spraw wewnętrznych w Brukseli. Zgodnie z traktatem do podjęcia decyzji w tej sprawie wystarczyła kwalifikowana większość głosów. Za niewdrożenie tych postanowień grozi postępowanie o naruszenie unijnego prawa, które w ostateczności może zakończyć się pozwem przed Trybunał Sprawiedliwości UE i karami finansowymi.
Premier Słowacji Robert Fico zapowiedział, że jego rząd zaskarży decyzję UE do Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu. Z kolei premier Węgier Viktor Orban zarzucił rządowi Niemiec "moralny imperializm".
Szef Parlamentu Europejskiego Martin Schulz ocenił na konferencji prasowej z Junckerem, że w sytuacji kryzysu migracyjnego należy mówić nie o "moralnym imperializmie", ale o "moralnym obowiązku" pomocy uchodźcom. - W tej sytuacji nie ma już odwrotu (...) Migracja jest globalnym problemem - powiedział Schulz. - Uchodźcy nadal będą do nas przybywać, decydujące jest to, jak sobie z tym poradzimy.
Autor: //gak / Źródło: PAP