Z samochodów zaparkowanych przy berlińskich kradli poduszki powietrzne, radia, systemy GPS - słowem - co popadnie. Piotr S. i Roman S. trafili jednak w końcu na "niewłaściwe" auto... Niewłaściwe bo należące do byłego szefa niemieckiej dyplomacji Joschki Fischera. Skutek? Polacy siedzą już w areszcie.
Elektroniczne części, które Piotr S. i Roman S. wyciągali z samochodów sprzedawali swojemu znajomemu elektrykowi, Grzegorzowi K. Podobno panowie zubożyli wyposażenie ponad 80 samochodów. Traf chciał, że jednym z ich celów okazało się luksusowe audi byłego szefa niemieckiej dyplomacji Joschki Fischera.
Policja nie miała wyjścia i musiała ostro wziąć się do pracy. A że niemiecka solidność jest powszechnie znana Polacy bardzo szybko znaleźli się w areszcie. Sprzętem wyciągniętym z audi nawet nie zdążyli się dobrze nacieszyć, bo za kraty trafili już po dwóch dniach od kradzieży. W piątek stanęli przed berlińskim sądem.
Źródło: dziennik.pl
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum