Jester, haker odpowiedzialny za niedzielny atak na Wikileaks, sam siebie określa jako „haktywistę dla dobra”. jak twierdzi, kontrowersyjną stronę zablokował za "zagrażanie życiu żołnierzy, innym dobrom i stosunkom międzynarodowym". Wpisem na Twitterze zapowiedział swą operację jako "Tango Down". Taki kryptonim w żargonie sił specjalnych zwykle oznacza wyeliminowanie terrorysty.
Atak na Wikileaks był na tyle skuteczny, że pewien czas uniemożliwił dostęp do strony - tuż przed tym, gdy miała ona zacząć publikować tysiące amerykańskich dyplomatycznych depeszy.
Wikileaks we wrześniu deklarowała, że ma przygotowane specjalne zabezpieczenia przeciw hakerskim atakom. "To mnie wkurzyło, więc zająłem się tą stroną" – napisał na blogu Jester.
Wikileaks napisała, że atak nastąpił w niedzielę około godziny 17 (czasu polskiego). Dopiero po sześciu godzinach strona zaczęła działać poprawnie.
Zwykle inny target
Jester na celowniku zwykle ma strony islamistów za "podżeganie online młodych muzułmanów do aktów przemocy pod sztandarem jihadu", a także te "publikujących materiały szkoleniowe dla jihadu", oraz prowadzące "indoktrynację młodych muzułmanów w Stanach Zjednoczonych i Europie".
Według własnych słów Jester jest "byłym żołnierzem z dość sławnego oddziału, z celowo nieokreślonym krajem pochodzenia”.
- Brałem udział, jako członek służb specjalnych, w misji w Afganistanie – zdradził haker w rozmowie ze stroną threatchaos.com w tym roku.
Źródło: CNN.com
Źródło zdjęcia głównego: WikiLeaks