Sześć paszportów Jana Marsalka. Jeden z najbardziej poszukiwanych ludzi świata może być na Białorusi

Źródło:
Bellingcat, The New York Times, PAP

Jak ustalił zajmujący się dziennikarstwem śledczym portal Bellingcat, przy współpracy z niemieckim tygodnikiem "Der Spiegel" oraz rosyjskim portalem The Insider i amerykańską agencją McClatchy, były członek zarządu firmy Wirecard Jan Marsalek może przebywać obecnie na Białorusi. Mężczyzna, uznawany za kluczową postać skandalu wokół zadłużonego na co najmniej 1,9 miliarda euro niemieckiego koncernu elektronicznych usług płatniczych, jest jedną z najbardziej poszukiwanych osób na świecie.

Niemiecka firma Wirecard, którą nadzorował operacyjnie Jan Marsalek, upadła w zeszłym miesiącu, po tym, jak audytorzy zwrócili uwagę na dziurę o wartości prawie dwóch miliardów euro w bilansie. Była ona wynikiem tego, że pieniądze w tej samej kwocie, które, jak sądzono, były na rachunkach bankowych w Azji Wschodniej, w centrum kodowania i przetwarzania dla Wirecard, w rzeczywistości się tam nie znajdowały.

Według zajmującej się audytem spółki EY, która zbadała księgowość Wirecard, istnieją wskazania, że chodzi tu o oszustwo na wielką skalę przy współudziale wielu podmiotów z całego świata. Koncern przyznał się do wprowadzenia do swych bilansów fikcyjnych aktywów wartości 1,9 mld euro umieszczonych jakoby na powierniczych kontach na Filipinach oraz liczy się z tym, że nie ureguluje wymaganych w najbliższych tygodniach i opiewających również na miliardy zobowiązań kredytowych.

Ucieczka po zwolnieniu i mylny trop na Filipinach

40-letni Austriak Jan Marsalek, dyrektor operacyjny firmy od 2010 roku, był odpowiedzialny właśnie za operacje Wirecard w Azji. Razem z całym zespołem zarządzającym został zwolniony ze stanowiska w trybie natychmiastowym 18 czerwca, a prokuratura w Monachium prowadzi śledztwo przeciwko niemu, jak też przeciwko byłemu prezesowi zarządu spółki Markusowi Braunowi oraz dwóm pozostającym na razie na stanowiskach innym członkom zarządu. Wszystkich ich podejrzewa się o okłamywanie udziałowców, którzy wskutek tego ponieśli straty. Za Marsalkiem wydano nakaz aresztowania.

Marsalek poinformował swoich współpracowników w dniu zwolnienia, że udaje się na Filipiny, aby znaleźć brakujące pieniądze, żeby udowodnić swoją niewinność. Tego samego dnia zniknął. Jak wynika z rezerwacji lotniczych i rejestrów, udał się do Manili, stolicy Filipin, 23 czerwca. Potem miał wyjechać do Chin. Dochodzenie przeprowadzone przez filipińskie władze wykazało jednak, że rejestry imigracyjne zostały sfałszowane w jego imieniu, a cały wyjazd na Filipiny był tylko zasłoną dymną. Od tamtego czasu Marsalek jest poszukiwany przez władze niemieckie oraz austriackie pod zarzutem oszustwa oraz defraudacji.

Jak wynika ze śledztwa przeprowadzonego przez dziennikarzy portalu zajmującego się dziennikarstwem śledczym Bellingcat przy współpracy z tygodnikiem "Der Spiegel" oraz portalem rosyjskim "The Insider" i amerykańską agencją McClatchy miejsce, do którego udał się Marsalek zaledwie kilka godzin po wyrzuceniu z pracy, to stolica Białorusi - Mińsk. Ponadto rosyjskie rejestry imigracyjne oraz dane FSB sugerują, że Marsalek był od dawna przedmiotem zainteresowania rosyjskich służb bezpieczeństwa - FSB odnotowywało w swojej bazie także jego podróże niedotyczące Rosji

Liczne podróże do Rosji i zainteresowanie FSB

Mężczyzna odwiedził Rosję kilkadziesiąt razy w ciągu ostatnich 15 lat. Jego dokumentacja migracyjna liczy 597 stron, znacznie więcej niż akta jakiegokolwiek obcokrajowca, na które dziennikarze Bellingcat natknęli się w ciągu pięciu lat dochodzeń. Po raz pierwszy udał się do Rosji w 2004 roku, potem miał sześcioletnią przerwę. W 2010 roku zaczął ponownie odwiedzać kraj - wtedy też dołączył do zarządu Wirecard. W 2014 roku odbył 10 wycieczek do Rosji - był w Moskwie 10 razy, zazwyczaj przylatując i wylatując w ciągu jednego dnia. W 2016 roku - szesnaście razy. Wtedy też zamiast komercyjnymi lotami zaczął latać czarterowanymi odrzutowcami biznesowymi.

Odwiedzał też inne rosyjskie lokalizacje, między innymi Sankt Petersburg, Niżny Nowogród czy Kazań. Jego najdłuższy pobyt trwał trzy dni. W 2015 roku, kiedy mężczyzna już częściej latał do Rosji, FSB zaczęło się interesować podróżami Marsalka niezwiązanymi z Rosją - nie jest jasne, dlaczego. Zdaniem dziennikarzy Bellingcat, może to sugerować, że albo wtedy zaczęła się współpraca - i był on monitorowany, lub że był śledzony jako potencjalny rekrut.

Co najmniej raz, podczas jednej z jego wizyt w 2017 roku, rosyjskie służby bezpieczeństwa miały prawdopodobnie dłuższy kontakt z Marsalkiem w Moskwie. Podczas jego ostatniej wycieczki do kraju, w czasie której użył swojego prawdziwego paszportu, został zatrzymany na granicy przez służby graniczne FSB. Nie jest jasne, co było tego powodem. Tego samego dnia wyleciał z Rosji innym prywatnym odrzutowcem.

Jak piszą dziennikarze Bellingcat, jeśli Marsalek był śledzony jako potencjalny rekrut, to zatrzymanie mogło być punktem zwrotnym, podczas którego mógł być szantażowany bądź zachęcany do współpracy. Innym wytłumaczeniem dla monitorowania podróży Marsalka przez FSB może być istniejąca wcześniej współpraca między nim a konkurencyjną służbą bezpieczeństwa, jak GRU - monitorowaniem jej międzynarodowej działalności FSB mogła być zainteresowana. FSB przestało śledzić międzynarodowe podróże Marsalka w 2018 roku.

Jak wynika ze śledztwa Bellingcat, Marsalek jest osobą w kręgu zainteresowań trzech zachodnich służb wywiadu w związku z podejrzeniami o powiązania z rosyjskim wywiadem.

Sześć paszportów, w tym jeden dyplomatyczny

W czasie podróży do Rosji Marsalek posługiwał się sześcioma różnymi paszportami. Oprócz dokumentów austriackich posługiwał się również innymi, mniej oczywistymi dokumentami tożsamości. Podróże na podstawie tych właśnie dokumentów zostały usunięte z bazy danych przejść granicznych, która różni się od bazy danych dotyczących migracji.

Jeden z dokumentów Marsalka był paszportem dyplomatycznym, jak zostało to opisane w pliku migracyjnym, "wydanym osobie niebędącej obywatelem" przez nieokreślone państwo. Niewiele krajów, w tym żaden europejski, wydaje paszporty dyplomatyczne obcokrajowcom. Jak donosi portal "Handelsblatt", kilka dni po zniknięciu Marsalek, w rozmowie ze swoim byłym współpracownikiem, miał poczynić niejasną wzmiankę o tym, że może być konsulem honorowym. Miał się również chwalić posiadaniem "paszportów z wielu krajów".

Projekty w Libii, wycieczka do Syrii i powiązania ze sprawą Skripala

Od 2015 roku Marsalek realizuje projekty w Libii - między innymi inwestował w Libya Cement Company, a także współpracował z rosyjskimi doradcami i urzędnikami europejskimi w celu omówienia planów "humanitarnej odbudowy" tego kraju. Obserwatorzy postrzegają to jako plan powołania sił najemnych w celu ochrony interesów handlowych w kraju ogarniętym wojną. Jednym z doradców Marsalka był Andriej Chuprygin - rosyjski ekspert do spraw świata arabskiego. Zachodnie służby wywiadowcze twierdzą, że jest on byłym starszym oficerem GRU, który utrzymuje bliskie stosunki ze środowiskiem wywiadowczym.

Inną działalnością Marsalka była współpraca z Towarzystwem Przyjaźni Austriacko-Rosyjskiej. Organizacja ta otrzymała od niego tajne dokumenty uzyskane prawdopodobnie od austriackiego ministerstwa spraw wewnętrznych, jak również służb bezpieczeństwa BVT. Marsalek miał również przekazywać tajne informacje i udzielać porad geopolitycznych skrajnie prawicowej partii populistycznej FPÖ.

Ponadto, jak pisze Bellingcat, w 2017 roku Jan Marsalek miał pochwalić się na prywatnym spotkaniu podróżą do ruin Palmiry w Syrii, gdzie miał być gościem rosyjskiego wojskowego krótko po jego odbiciu z rąk tak zwanego Państwa Islamskiego.

Palmira została poważnie zniszczona przez dżihadystówXvlun~commonswiki CC BY-SA 2.5

W 2018 roku ujawnił także partnerom biznesowym w Londynie cztery bardzo wrażliwe, tajne raporty Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej w następstwie zatrucia byłego rosyjskiego oficera wojskowego i podwójnego agenta służb wywiadowczych Siergieja Skripala i jego córki w Salisbury. Twierdził również, że ma pełną formułę Nowiczoka, wojskowej trucizny, która miała zostać użyta do otrucia Skripala.

"Nie martw się, ci sami ludzie rządzą przez ostatnie 25 lat"

Dziennikarze Bellingcat podejrzewają, że Marsalek znajduje się obecnie w Mińsku. Jednym z dowodów na to ma być jego rozmowa z byłym współpracownikiem. Jak pisze portal "Handelsblatt", zapytano go ze współczuciem, czy znajduje się w "politycznie stabilnym środowisku". Marsalek zaśmiał się z tego pytania, mówiąc: "nie martw się, ci sami ludzie rządzą przez ostatnie 25 lat". Jeden z takich krajów to właśnie Białoruś, gdzie prezydentem jest od 25 lat Aleksandr Łukaszenka. Dodatkowo kraj znajduje się godzinę lotu samolotem od Niemiec, gdzie przebywał Marsalek. Dziennikarze przejrzeli rejestry dotyczące przekroczeń granicy z Białorusią i znaleźli jeden wpis dotyczący Marsalka - miał wlecieć do kraju prywatnym odrzutowcem w pierwszych minutach 19 czerwca 2020 roku.

Biorąc pod uwagę, że dane migracyjne dotyczące Jana Marsalka z Filipin zostały sfabrykowane, uzasadnione byłoby pytanie, czy istnieje ryzyko, że dane o przekroczeniach granicy z Białorusi i Rosji mogły również zostać sfałszowane, aby stworzyć kolejny fałszywy trop - pisze Bellingcat. Dziennikarze wyjaśniają, że chociaż jest to technicznie możliwe, FSB ma pełną kontrolę nad rosyjską służbą graniczną, a tym samym nad scentralizowaną bazą danych dotyczącą granic Rosji z Białorusią. W związku z tym wszelkie manipulacje danymi musiałyby zostać dokonane na żądanie lub przynajmniej za zgodą FSB. "Gdyby tak się stało, wskazywałoby to na bezpośrednią współpracę Jana Marsalka z FSB - co, jak na ironię, byłoby jeszcze bardziej wartą opublikowania historią niż lokalizacja Marsalka na Białorusi" - podsumowuje tekst Bellingcat.

Autorka/Autor:mart/b

Źródło: Bellingcat, The New York Times, PAP