Rosja nie wycofała swoich wojsk w głąb kraju, nadal znajdują się one w odległości 30 kilometrów od granicy z Ukrainą – oświadczył ukraiński premier Arsenij Jaceniuk, oskarżając Moskwę o planowanie inwazji na jego kraj.
- Nikt żadnych wojsk nie wycofywał – powiedział Jaceniuk podczas posiedzenia rządu. Polityk oskarżył Rosję o podżeganie nastrojów separatystycznych, czego przejawem jest przejmowanie przez środowiska prorosyjskie siedzib administracji państwowej we wschodnich regionach Ukrainy. - Zwracam się przede wszystkim do mieszkańców wschodnich obwodów Ukrainy. Wszyscy rozumiemy, że realizowany jest plan antyukraiński, antydoniecki, antyługański i antycharkowski. Plan destabilizacji sytuacji, by dać obcym wojskom powód do wtargnięcia i zajęcia terytorium naszego kraju. Nie dopuścimy do tego – podkreślił. Premier zapewnił, że Kijów nie ugnie się pod dyktatem Rosji, która chce federalizacji Ukrainy.
- Nawoływanie do tego to próba unicestwienia państwowości ukraińskiej według scenariusza pisanego w Rosji. Jego celem jest podzielenie i zniszczenie Ukrainy oraz przekształcenie jej części w terytorium niewoli rosyjskiej – podkreślił.
Napięta sytuacja na wschodzie
Jaceniuk poinformował, że w związku z sytuacją na wschodzie kraju w poniedziałek do Doniecka udał się pierwszy wicepremier Witalij Jarema, zaś w Charkowie znajduje się szef MSW Arsen Awakow. Do Ługańska polecieli z kolei: szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) Wałentyn Naływajczenko i sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Parubij. W niedzielę prorosyjscy separatyści zajęli siedziby władz obwodowych w Doniecku i Charkowie, jednak ta ostatnia została w poniedziałek odbita przez milicję. W Doniecku i Ługańsku opanowano także siedziby SBU.
W poniedziałek separatyści z Doniecka ogłosili też powstanie Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) i przyłączenie jej do Federacji Rosyjskiej i zażądali rozpisania referendum niepodległościowego.
Autor: kło\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru | Ybilyk