Projekt ustawy wprowadzającej karę śmierci dla sprawców śmiertelnych ataków terrorystycznych został w środę wstępnie przyjęty przez izraelski parlament. Aby nowelizacja kodeksu karnego weszła w życie, musi przejść jeszcze trzy czytania w Knesecie.
Treść ustawy, która przeszła niewielką przewagą głosów (52 do 49) przedstawił minister obrony Awigdor Lieberman przy poparciu premiera Benjamina Netanjahu. Zakłada ona, że sądy wojskowe będą mogły wydać najwyższy wyrok za "przestępstwa terrorystyczne" zwykłą większością głosów.
Zabity tylko Eichmann
Izraelskie sądy wojskowe, które rozpatrują sprawy dotyczące Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu, już mają możliwość orzekania kary śmierci, jeśli trzyosobowy skład sędziowski zagłosuje jednomyślnie. Kara ta w Izraelu nie została jeszcze ani razu orzeczona. Jedyny przypadek dotyczył nazistowskiego zbrodniarza wojennego Adolfa Eichmanna, straconego w 1962 roku.
Podczas debaty poprzedzającej głosowanie Lieberman, ultranacjonalista w konserwatywnej koalicji rządowej, powiedział, że nowe prawo byłoby "potężnym środkiem odstraszającym terrorystów, z pewnością skuteczniejszym niż niszczenie domów ich bliskich".
Premier Netanjahu, który głosował za wprowadzeniem kary śmierci, stwierdził, że takie ustawodawstwo wymaga pogłębionej dyskusji i powinno być rozpatrzone na szczeblu ministerialnym jeszcze przed dalszą debatą w Knesecie.
- Myślę, że w skrajnych przypadkach, gdy ktoś morduje i śmieje się (gdy zabija - red.), nie powinien spędzić reszty życia w więzieniu i powinien zostać stracony - powiedział szef rządu.
Premier zapytany przez deputowanego, izraelskiego Araba, czy zastosowałby to uzasadnienie również do rozstrzygnięcia sprawy żydowskich bojowników skazanych za zabicie Palestyńczyków, stwierdził, że "zasadniczo tak".
Autor: adso / Źródło: PAP